O wyzwaniach, a także możliwościach, jakie stwarzają przed pomorskimi firmami pracownicy z Ukrainy dyskutowali przedstawiciele pracodawców, samorządowcy oraz dyrektorzy urzędów pracy z GdańskA i Lwowa. Wnioski z debaty są jednoznaczne – goście zza wschodniej granicy są polskiej gospodarce potrzebni, konieczne jest jednak wypracowanie nowych rozwiązań, które skuteczniej zachęcą ich do podejmowania zatrudnienia w Trójmieście. Sytuacja na […]
Redakcja
2017-09-03
5 minut czytania
O wyzwaniach, a także możliwościach, jakie stwarzają przed pomorskimi firmami pracownicy z Ukrainy dyskutowali przedstawiciele pracodawców, samorządowcy oraz dyrektorzy urzędów pracy z GdańskA i Lwowa.
Wnioski z debaty są jednoznaczne – goście zza wschodniej granicy są polskiej gospodarce potrzebni, konieczne jest jednak wypracowanie nowych rozwiązań, które skuteczniej zachęcą ich do podejmowania zatrudnienia w Trójmieście. Sytuacja na ukraińskim rynku pracy nie jest tak dobra, jak w Polsce. Potwierdził to Oleg Risnyj, dyrektor urzędu pracy we Lwowie. W jednym z najważniejszych miast naszego wschodniego sąsiada stopa bezrobocia sięga 9% (w Gdańsku 3,4%), a krajową gospodarkę skutecznie ogranicza tzw. szara strefa, niskie wynagrodzenia, problemy związane z korupcją oraz skomplikowana sytuacja polityczna. – Średnie wynagrodzenie pracownika na Ukrainie wynosi około 5 000 hrywien. W przeliczeniu na polska walutę jest to kwota około 800 zł – wyjaśnia Oleg Risnyj. – W porównaniu z przeciętną pensją w Polsce to kwota niewielka nie może więc dziwić, że wielu naszych obywateli wyjeżdża za pracą do Polski. Oczywiście chcielibyśmy zatrzymać ich u siebie ale zdajemy sobie sprawę, że rynek pracy jest otwarty i jeśli mieszkańcy Lwowa chcą wyjechać, to my jako urząd pracy nie będziemy w tym przeszkadzać, a w pewnym zakresie postaramy się pomóc – dodaje. Na wzrost zainteresowania Ukraińców gdańskim rynkiem pracy liczą lokalni przedsiębiorcy, jak i samorządowcy. Zdaniem Aleksandy Dulkiewicz, z-cy Prezydenta Miasta Gdańska, oba miasta łączy wiele, a prowadzona na różnych płaszczyznach współpraca trwa już od kilku lat. Powinna być ona w dalszym ciągu rozwijana zarówno w obszarze zatrudnienia, jak i w zakresie edukacji czy turystyki. Oczekują tego pomorscy pracodawcy, którzy coraz poważniej odczuwają trudności związane z pozyskiwaniem nowych pracowników. Dla niektórych z nich napływ rąk do pracy ze wschodu to jedyna szansa na dalszy rozwój i nowe inwestycje. Potwierdzają to obecni w trakcie debaty przedstawiciele prywatnych agencji zatrudnienia. – Zainteresowanie pracownikami z Ukrainy wciąż jest bardzo duże i choć jeśli policzyć wszystkie koszty związane z ich sprowadzeniem do Trójmiasta to w ogólnym rozrachunku nie są oni pracownikami tańszymi Polaków, ale są – podkreśla Cezary Maciołek wiceprezes zarządu firmy Progres, która swoje przedstawicielstwo otworzyła w Kijowie. Pozyskanie najlepszych pracowników w odpowiedniej ilości nie jest jednak proste. Uczestnicy debaty wielokrotnie podkreślali konieczność poprawy komunikacji między Gdańskiem a Lwowem poprzez np. utworzenie połączenia lotniczego między miastami. Problemem są także kwestie proceduralne. Zatrudnienie obywatela Ukrainy na okres powyżej 6 miesięcy wymaga bowiem uzyskania specjalnej zgody wydawanej przez wojewodę pomorskiego. Niestety na odpowiednie dokumenty w Pomorskiem trzeba czekać zamiast 30 dni, jak w niektórych województwach, nawet kilka miesięcy. Problemy te dostrzega Gdański Urząd Pracy, który stara się elastycznie reagować na potrzeby lokalnego biznesu. – Robimy wszystko, aby zapewnić lokalnym firmom płynny dopływ pracowników. Utworzyliśmy specjalny referat ds. zatrudnienia cudzoziemców, pomogliśmy Pomorskiemu Urzędowi Wojewódzkiemu w zatrudnieniu dodatkowych urzędników niezbędnych do obsługi wydawania zezwoleń na pracę dla obcokrajowców, a we wrześniu br. planujemy wystawić się na Lwowskich Targach Pracy, gdzie zaprezentujemy informacje o warunkach życia w Gdańsku, a także przedstawimy oferty pracy kierowane do Ukraińców – wylicza Roland Budnik, dyrektor GUP. – Intensywnie myślimy też o utworzeniu swojego przedstawicielstwa we Lwowie, aby na miejscu informować obcokrajowców o możliwościach podejmowania pracy w Trójmieście – dodaje. GUP chce także zacieśnić współpracę ze swoim lwowskim odpowiednikiem. W planach jest m.in. wspólna realizacja projektów szkoleniowych współfinansowanych ze środków unijnych. Do przyspieszenie starań w wypracowaniu atrakcyjniejszej oferty dla obcokrajowców zachęcał przedsiębiorców Dariusz Gobis, dyrektor Pomorskiej Izby Rzemieślniczej MSP. Obawia się on, że zaniechania w tym zakresie w najbliższym czasie mogą spowodować, że myślący o wyjeździe za pracą Ukraińcy wybiorą nie Gdańsk, a Czechy, Niemcy lub inne państwa UE. Podobnego zdania był również dr Zbigniew Canowiecki, prezydent stowarzyszenia Pracodawcy Pomorza, współorganizatora debaty. Jego zdaniem lokalni przedsiębiorcy w coraz większym stopniu będą musieli polegać na obcokrajowcach, dlatego konieczne jest wypracowanie oficjalnego systemu zatrudniania cudzoziemców ze wschodu, który będzie promował legalność zatrudniania i wspierał tworzenie dla nich odpowiednich, uczciwych warunków pracy. Organizacja zapewniła jednocześnie, że jest gotowa współuczestniczyć w tworzeniu takich rozwiązań. Oprócz wielu możliwości pojawiają się jednak też pewne obawy. O najważniejszych mówił obecny na spotkaniu ukraiński konsul, Łew Zacharczyszyn. Jego zdaniem z obecności Ukraińców na polskim rynku pracy powinny korzystać oba kraje. Tym samym zachęcał on pomorskie firmy do śmielszego inwestowania na Ukrainie, tak jak robią to przedsiębiorstwa niemiecki, japońskie czy belgijskie. Zwrócił także uwagę na niepokojące sygnały, jakie docierają do niego od rodaków. Chodzi głównie o nieuczciwych pośredników, a także niektórych pracodawców, którzy zatrudniają Ukraińców nielegalnie lub oferują im gorsze warunki pracy i płacy. Konsul odniósł się także do pojawiających się doniesień o aktach przemocy, jakie miały miejsce wobec cudzoziemców mieszkających w Polsce, miał jednak nadzieję, że wydarzenia te miały jedynie incydentalny charakter.