Partnerzy

Wyszukiwarka

Lifestyle
Nie trenowałem pod rekord…a jednak

  Z Adamem Karasiem, Mistrzem Świata i autorem nowego rekordu w potrójnym triathlonie (11,4 km pływania, 540 km jazdy na rowerze, 126,6 km biegu) rozmawia Krzysztof Grajkowski. Od jakiego czasu 15-letni rekord Luisa Wildpannera był na Pana celowniku? Tak naprawdę nie myślałem o tym rekordzie, na początku interesował mnie tylko tytuł mistrza świata, a rekord […]

Redakcja
2018-08-19
6 minut czytania

 

Z Adamem Karasiem, Mistrzem Świata i autorem nowego rekordu w potrójnym triathlonie (11,4 km pływania, 540 km jazdy na rowerze, 126,6 km biegu) rozmawia Krzysztof Grajkowski.

Od jakiego czasu 15-letni rekord Luisa Wildpannera był na Pana celowniku?

Tak naprawdę nie myślałem o tym rekordzie, na początku interesował mnie tylko tytuł mistrza świata, a rekord to było coś przy okazji. Nie trenowałem pod rekord, tylko po to, aby wygrać całe zawody, dopiero w trakcie wyścigu dowiedziałem się, że rekord może paść.

Jaki był najtrudniejszy moment (lub momenty) potrójnego triathlonu w Lensahn?

Ogólnie wszystko się robiło przyjemnie, ale pogoda była największym wyzwaniem dla każdego zawodnika i to ona rozdawała karty. Najtrudniejszy moment był na biegu bo już druga doba rozpoczęła się w słońcu, w cieniu było ponad 30 stopni, na słońcu około 50 stopni i praktycznie od połowy biegu już zaczęły się kryzysy, i pojawiły się trzy trudne momenty, gdy trzeba było stoczyć walkę z własną głową. Nie była to walka z ciałem, ponieważ fizycznie byłem dobrze przygotowany natomiast gdy ciało jest mocno przegrzane trzeba powalczyć w własną psychiką.

Ile trwały przygotowania do tych konkretnych zawodów?

Specjalistycznie trenuje od roku natomiast całe życie w sporcie pozwoliło mi ścigać się na tak długich dystansach, były to 3-4 jednostki treningowe dziennie przez 6 dni w tygodniu i jeden dzień wolny.

Jest Pan w stanie opisać jak się czuł po przekroczeniu mety, kiedy wiedział Pan, że pobił rekord świata?

To, że pobiję rekord wiedziałem już przed samą metą, ale szczerze mówiąc, na kilka minut przed kreską jeszcze nie wiedziałem czy w ogóle skończę te zawody. Jak już dobiegłem do mety, to emocje były zupełnie inne niż podczas zawodów, które wygrywałem wcześniej. Nie było radości, nie było ulgi, nie było żadnych uczuć, nie potrafię tego opisać. Wydaje mi się, że przez to wycieńczenie nie mogło to wszystko do mnie dotrzeć i dopiero po jakimś czasie, jak już byłem po kroplówce, po badaniach dopingowych. to dopiero zaczęło do mnie dochodzić, że faktycznie to się stało. Nie było radości, żadnych emocji, zwykłe przekroczenie mety. Dziwne uczucie i skrajne wyczerpanie.

W czym tkwi sekret udźwignięcia psychicznie i fizycznie tak ogromnych dystansów?

Trzeba być w stu procentach przygotowanym. Nie ma miejsca na luki treningowe, trzeba systematycznie trenować przez kilka godzin dziennie żeby móc taki wyścig ukończyć. Na pewno systematyczna praca to sekret. Nie trzeba mieć nie wiadomo jakiego talentu bo te intensywności nie są tak duże jak na krótszych dystansach więc ciężką pracą można wszystko wypracować.

W ciągu tych długich godzin myśli się o czasie, przebytym dystansie i tym do pokonania?

W ogóle nie myślę o tym ile jeszcze mam do ukończenia wyścigu, myślę tylko o tym żeby dobrze zjeść, dobrze się nawodnić, dobrze się schłodzić bo to jest najważniejsze podczas takich zawodów, myślę też żeby nie przekraczać zakresów, które mam ustalone przed wyścigiem. Patrzę na prędkość na pływaniu i na biegu żeby balansować w tych granicach, które są wytrenowane, a na rowerze korzystam z miernika mocy i patrzę na generowaną moc żeby jej nie przekroczyć i na tym skupiam swoją uwagę. Interesuje mnie tylko zegarek i te cyferki – za ile mam zjeść, za ile mam się napić, za ile mam się oblać wodą i patrzę na to żeby nie przekroczyć tych wartości, na które się przygotowałem także nie docierają do mnie inne myśli z zewnątrz i nie myśli się o niczym. W ogóle szybko to mija, chyba że się pomyśli ile zostało jeszcze do mety – to jest największy błąd, bo to może złamać psychicznie każdego.

Od której z części triathlonu zaczęła się Pana przygoda z tym sportem?

Od pływania, kilka lat pływałem, nie lubiłem tego, nie chodziłem na treningi także to było takie trenowanie w kratkę. Teraz jestem kompletnym zawodnikiem, nie mam tak że wychodzę na którymś z treningów gorzej bo mi się nie chce, wszędzie chce mi się równo rozwijać, po prostu dojrzałem do sportu.

Co sprawiło, że „nie zadowolił” się Pan klasycznym triathlonem i wszedł na tak ekstremalny poziom?

To nie to że mnie coś nie zadowoliło, to brak finansów na tamten moment. Żeby się ścigać na Ironmanie na mistrzostwach świata potrzebowałem 5 wyścigów na świecie również w okresie zimowym także gdzieś w Australii, Nowej Zelandii itd. więc było to niemożliwe ponieważ koszt jednego takiego wyścigu to około 20000 zł. Finanse sprawiły to że szukałem tytułu mistrza świata gdzieś indziej, a że zawsze mierzyłem wysoko i nie chciałem wygrywać zwykłych zawodów więc zobaczyłem że wyścigi ultra odbywają się w europie i że wystarczy jeden wyścig, żeby zdobyć mistrza świata a teraz wracam na Ironmanna bo juz mam taką możliwość.

Jakie są Pana kolejne plany?

Kwalifikacje na mistrzostwa świata na Hawaje –najbardziej prestiżowy wyścig. Kiedy? Zobaczymy po pierwszych sesjach treningowych, bo nie wiem jak moje stawy się będą zachowywać, ponieważ za trzy dni planuję pierwsze treningi i jeżeli będzie wszystko ok, to wystartuję jak najszybciej a jeżeli nie, to w przyszłym roku

Musimy jeszcze zapytać o dietę podczas przygotowań do tak morderczego wyścigu?

W diecie wspierał mnie catering dietetyczny Food and Fit, starałem się jeść dobrze zbilansowaną dietę z pudełek na poziomie 3000 kcal. Resztę dojadałem tym, na co miałem ochotę, bo całe życie tak pracowałem. Według mnie w sporcie wytrzymałościowym najważniejsza jest głowa i jeżeli masz ochotę na batona, to nie możesz go sobie odmówić, także u mnie w tym roku było to tak że połowa była zdrowo, połowa niekoniecznie ale też nie mogę powiedzieć że reszta jedzenia była śmieciowa, także myślę, że około 6000 kcal spalałem, czyli taki balans zachowałem między dobrą złą dietą.

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl