Partnerzy

Wyszukiwarka

Biznes
Kaliningrad: pomiędzy Brukselą, a Moskwą

Czy obwód Kaliningradzki zostanie bardziej otwarty na Europę i Polskę przede wszystkim. Czy władze rosyjskie szykują się do takiego kroku wobec swojej odciętej od reszty kraju esklawy. Czy mogą podskórnie istnieć jakieś nastroje protestacyjne, które już parę lat temu doprowadziły do burzliwych demonstracji organizowanych przez importerów używanych zachodnich samochodów. Jaka jest w ogóle sytuacja ekonomiczna […]

Redakcja
2019-03-25
6 minut czytania

Czy obwód Kaliningradzki zostanie bardziej otwarty na Europę i Polskę przede wszystkim. Czy władze rosyjskie szykują się do takiego kroku wobec swojej odciętej od reszty kraju esklawy. Czy mogą podskórnie istnieć jakieś nastroje protestacyjne, które już parę lat temu doprowadziły do burzliwych demonstracji organizowanych przez importerów używanych zachodnich samochodów. Jaka jest w ogóle sytuacja ekonomiczna obwodu. O sprawy te pytam Solomona Ginzburga, miejscowego polityka, kojarzonego z oficjalną opozycją przeciw władzy putinowskiej Jednej Rosji

Nie uważam, iżby władze nastawiały się na jakieś otwarcie obwodu na Europę. Choć pewnie takie otwarcie pomogłoby w kontaktach, także gospodarczych z krajami Unii Europejskiej.- Mówi S. Ginzburg. Moskwa chce zachować twardą politykę wobec Zachodu. Jeśli nawet jednym z tracących będzie Kaliningrad to władz w Moskwie jak na razie to nie interesuje. Bo nie widać tu potencjału protestacyjnego. Ten potencjał może się jednak pojawić w przypadku znacznego, jednorazowego obniżenia się realnych płac. Na razie choć wszyscy widzą spadek kursu rubla, coraz droższe zakupy w Polsce, to jednocześnie inflacja jednak jest nieco mniejsza niźli spadek kursu narodowej waluty. Żywność miejscowej produkcji wręcz nie podrożała. Inne towary choć podrożały dość znacznie to jak na razie państwowa propaganda powiązała to z kryzysem ukraińskim i „wrogim Zachodem”. Indykatorem niezadowolenia może być wzrost cen benzyny. Choć paliwa są ciągle o 40% tańsze niż w Polsce, ale ludzie widzą, że za benzynę, nawet w rublach, trzeba płacić więcej. Obecnie więc władze przedstawiły nową ideę: wybudujemy nową strefę przemysłową wokół Czerniachowska. To ma być próba zaktywizowania wschodniej części obwodu, do tej pory będącej zdecydowanie w cieniu Kaliningradu i ośrodków nadmorskich.

Mieszkańcy obwodu kupują w Polsce nawet leki…

W obwodzie brakuje nawet tak banalnych leków jak żołądkowy creon. Szczególnie trudna sytuacja zapanowała wokół leków na raka. Pod koniec ubiegłego roku zabrakło kilku z nich. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak przeprowadzenia, w odpowiednim czasie przetargów na zakup leku za granicą. Komuś widać opłacało się przeczekać z przetargiem, by potem uzyskać większą kwotę od rosyjskich importerów leków. Reakcją władz na tego rodzaju manipulacje było nagłe zwolnienie odpowiedzialnego za sprowadzenia leków do obwodu, wiceministra lokalnego rządu, Denisa Uszkowa. Ministrem ochrony zdrowia w obwodzie jest Aleksander Krawczenko.

Jeszcze pod koniec poprzedniego dziesięciolecia ówczesny gubernator, Georgij Boos obiecywał, że niebawem to Polacy będą zazdrościć standardu życia mieszkańcom Obwodu Kaliningradzkiego.

A tymczasem rośnie statystycznie liczba ludzi biednych. Od 2014 roku warunki życia mieszkańców obwodu rokrocznie pogarszają się. A zarobki (uwzględniając siłę nabywczą) są takie same jak osiem lat temu. By ludzi od tego tematu odwodzić to nagle znów podnosi się (bez żadnego konkretnego uzasadnienia) kwestię rzekomej germanizacji, a nawet polonizacji obwodu.

Ostatnią przyczyną dla pogorszenia się nastrojów społecznych było oświadczenie władz centralnych o zamiarze podwyższenia stawek VAT oraz również podwyższenia wieku emerytalnego. Dla niepoznaki zostało to ogłoszone w dzień rozpoczęcia mistrzostw świata w Rosji. Podwyżka VAT miałaby dać budżetowi dodatkowe 600 miliardów rubli (około 40 miliardów złotych) rocznie.

Z drugiej strony bierność społeczeństwa rosyjskiego jest bardzo wielka. I to się nie zmienia od lat. Wiosną roku 1991 przeprowadzono w całym Związku Radzieckim referendum za utrzymaniem ZSRR. Ponad 75% głosujących opowiedziało się za utrzymaniem tego państwa. A już pół roku później ZSRR rozwiązano i nikt nie protestował. Nota bene podobny procent głosów zebrał też, podczas ostatnich wyborów, Putin. Można więc założyć, że gdyby go nagle zabrakło to nikt by się tym nie przejął.

Trzeba też przypomnieć styczeń roku 2010 – masowe protesty zaczęły się wtedy z powodu banalnego podniesienia wysokości podatków od środków transportu. Na najbliższą przyszłość tym potencjalnym zapalnikiem nastrojów społecznych może być wzrost cen, podniesienie wieku emerytalnego i braki w aptekach.

Rozwarcie zaś w ocenach mieszkańców Kaliningradu na temat Zachodu widać choćby w kierunkach wyjazdów turystycznych. Z jednej strony dla wielu Zachód jest wrogiem, ale z drugiej strony jakoś nie widać tłumów na urlopie wokół Bajkału. Natomiast mnóstwo ludzi wyjeżdża na wakacje do krajów Zachodu. Przede wszystkim do Polski. Podsumowując można więc stwierdzić, że

nastroje tak w Obwodzie jak i pewnie w całej Rosji, to mieszanka niezadowolenia z powodu pogarszających się warunków życia, połączona jednak z typową rosyjską biernością. Dodatkowo zwykły Rosjanin nie widzi win najwyższej władzy. Dominuje zasada dobrego Putina i złych urzędników. Tego rodzaju postawy dają jednak nieprzewidywalność sytuacji. Bo można założyć, że nic tu się nie zmieni, ale z drugiej strony namiętności może rozpalić jakaś drobna kwestia. Choćby sprawa niedostępności jakichś leków.

Jaki jest stosunek miejscowych do Polaków. Czy widać jakieś przejawy naszej obecności gospodarczej w Obwodzie? Jak reagują na to władze?

Jak na razie nie wydaje się prawdopodobne szybkie zlikwidowanie wzajemnych sankcji. Nota bene, gdyby nawet ku temu szło to kaliningradzcy rolnicy pewnie średnio by byli zadowoleni z powrotu polskiej konkurencji.

Obecnie też nie widać żadnych przesłanek wskazujących, że strona rosyjska będzie czyniła jakiekolwiek posunięcia antypolskie. Ale także nikt nie zabiera się za zmniejszenie cen wiz rosyjskich do ceny polskiej dla Rosjanina. A przecież wielokrotna wiza rosyjska kosztuje około 200 euro (nie licząc opłat za pośrednictwo), a ta sama wiza polska kosztuje 35 euro.

Relacje ekonomiczne z Polską ograniczają się do handlu przygranicznego (mieszkańcy Obwodu) oraz do drobnego eksportu – importu. Przy czym polski eksport to przede wszystkim inicjatywa rosyjskich handlowców, którzy u polskich wytwórców kupują meble, materiały budowlane, a potem sprzedają je w swoich sklepach. Na takiej zasadzie jest choćby obecny w Kaliningradzie wytwórca obuwia, Lasocki. Dziwnym wydaje się natomiast coś innego: nie rozwijają się kontakty interpersonalne Polaków i Rosjan, mieszkających po obydwu stronach granicy. Nawet w przemycie obowiązuje zasada, że Polak jedzie do Rosji z pieniędzmi, by kupić tam tanią benzynę czy papierosy, a Rosjanin jedzie do Polski też z pieniędzmi by tu zrobić swoje zakupy. Naturalny (choć naganny) model powinien zakładać, że tak Polacy jak i Rosjanie będą mieli „partnerów” po drugiej stronie granicy, by nie jeździć „na pusto”, tylko z pieniędzmi. Oczywiście celnicy czy strażnicy graniczni mają przykłady wspólnych (polsko – rosyjskich) inicjatyw „handlowych”. Są to jednak tylko, potwierdzające regułę, wyjątki. Konkludując można powiedzieć, że choć w Obwodzie jednym z popularniejszych słów jest „Europejskość” (w bardzo różnych wariantach i odmianach) to chyba bliżej stąd do Moskwy niźli do Brukseli.

Dziękuję za rozmowę.

W Kaliningradzie, rozmawiał: Krzysztof Szczepanik

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl