Z założycielami firmy ETMAL Mieczysławem Pohl oraz Andrzejem Antczakiem, rozmawia Zdzisława Mochnacz. Jak to wszystko się zaczęło? M.P: Byłem, jestem i będę optymistą. 20 lat temu, mając bardzo mały wkład finansowy na rozpoczęcie tego typu działalności, postanowiłem założyć swoją firmę. Chciałem rozwijać się i realizować zadania, które w poprzednim miejscu pracy nie były już możliwe. […]
Redakcja
2019-08-12
6 minut czytania
Z założycielami firmy ETMAL Mieczysławem Pohl oraz Andrzejem Antczakiem, rozmawia Zdzisława Mochnacz.
Jak to wszystko się zaczęło?
M.P: Byłem, jestem i będę optymistą. 20 lat temu, mając bardzo mały wkład finansowy na rozpoczęcie tego typu działalności, postanowiłem założyć swoją firmę. Chciałem rozwijać się i realizować zadania, które w poprzednim miejscu pracy nie były już możliwe. Słyszałem ciągle, że mając już 50-kę to nie czas na budowanie firmy, to czas na spokojne życie, oszczędzanie do skarpety, a nie inwestowanie i budowanie od podstaw nowego przedsiębiorstwa. Pierwsze lata – w wynajętych pomieszczeniach warsztatowych i biurowych. Zdobywaliśmy zlecenia w kraju, za granicą sceptycznie podchodzili do naszych możliwości. Nie wiedzieliśmy jak się to wszystko rozwinie, jednak postanowiłem, że zbudujemy własną siedzibę i zajmiemy się specjalistycznymi zamówieniami z zakresu hydrauliki siłowej – maszyn sterowych, dźwigów i innych urządzeń okrętowych. Od 2001r. jesteśmy już pod aktualnym adresem, na Hutniczej 51 w Gdyni. Dla klientów, którzy zaczęli do nas przyjeżdżać i widzieli, że mamy własną halę, był to nasz dodatkowy atut, aby z nami współpracować. Jakość świadczonych usług potwierdziliśmy zdobywając kolejne ceryfikaty i uznania towarzystw klasyfikacyjnych. Wszystkie uznania, uprawnienia i certyfikaty, które mięliśmy działały także na nasza korzyść. Dzisiaj, to co kiedyś było naszym pomysłem, jest naszym zrealizowanym sukcesem. Powiem jeszcze tak: kiedyś pytali gdzie jest ETMAL, i w odpowiedzi słyszeli… tam gdzie Coca-Cola, teraz pytają gdzie jest Coca-Cola, a wszyscy wiedzą na Hutniczej tam gdzie ETMAL.
20 lat całodobowej wachty za Wami. W starożeglarskim słownictwie ETMAL właśnie to znaczyło. Co w dzisiejszych czasach oznacza „być ciągle na straży”?
M.P: Myśląc o tym jak nazwać naszą firmę, nie chcieliśmy nazwy związanej z nazwiskami czy też imionami. Moja żona wówczas zapytała, a czym Wy się tak naprawdę zajmujecie? Serwis statków gotowy przez 24 godziny na dobę. I wówczas padła propozycja, przecież jest taka starożeglarska nazwa całodobowej wachty – czyli ETMAL. W naszym profilu działalności pracuje się o każdej porze dnia i nocy, siedem dni w tygodniu i 365 dni w roku. Świątek, piątek czy niedziela, my trzymamy wachtę serwisową.
A.A: Załoga nasza to fachowcy w swojej dziedzinie, i tacy, którzy wiedzą na czym ta praca polega, a także „bycie na straży”. Wiesz kiedy pracę zaczynasz, ale nie wiesz kiedy ją skończysz. Jest awaria, jest zlecenie, jest naprawa i należy ją wykonać. Naszym sukcesem są właśnie ludzie, bez nich nie było by tak znanej i ugruntowanej marki jaką jest ETMAL. Mamy do nich zaufanie. Wiemy, że gdziekolwiek zostaną wysłani będą godnie reprezentować naszą firmę i realizować serwis. Statek to taka maszyna, która szybko weryfikuje czy wszystko zostało odpowiednio naprawione.
ETMAL to firma rodzinna dosłownie i w przenośni?
M.P: Tak, w firmie pracuje moja rodzina. Prawie cała kadra podstawowa jest z nami od samego początku, budowali i rozwijali z nami tę firmę. Znamy się od strony zarówno zawodowej jak i prywatnej. Pracują z nami już kolejne pokolenia naszych pracowników. Dbamy o swoją załogę organizując m.in. wspólne spotkania świąteczne, wyjazdy integracyjne, pamiętamy o prezentach dla dzieci naszych pracowników. To nie tylko praca, ale też co jest niebywale ważne w firmie, dobre relacje między nami i budowanie więzi, które owocują współpracą przez wiele lat. Załoga jest dla nas najważniejsza.
Serwis różnego typu urządzeń hydraulicznych, urządzeń siłowych, jak również wyposażenia pokładowego jednostek to główny profil świadczonych przez Was usług?
Wykonujemy m. in: – przeglądy i remonty, a także naprawy doraźne wszelkich urządzeń okrętowych takich jak: żurawie pokładowe, maszyny sterowe, stery strumieniowe, windy kotwiczno- cumownicze, systemy otwierania pokryw lukowych, systemy sterowania zaworów balastowych itp. – próby obciążeniowe dźwigów za pomocą ciężarów wodnych w trakcie remontów stoczniowych oraz w trakcie eksploatacji statku, zgodnie z wymogami Klasyfikatora.
Najciekawsze realizacje na przestrzeni dwóch dekad działalności to:
A.A: Jednym z pierwszych ciekawych projektów była przebudowa statku Małż, zleceniodawca powierzył w nasze ręce to zadanie. Było to na początku naszej działalności i gdyby nie dobre relacje i nasza znajomość, nie zaufali by nam. Nie zawiedli się! Innym ciekawym wyzwaniem była realizacja demontażu i montażu dźwigu statku zacumowanego w porcie w Australii. Bez swojej bazy logistycznej, przy tonażu ponad 50 ton było to nie lada przedsięwzięciem. Wszelkie realizacje serwisowe, które wykonujemy na platformach wiertniczych są również dużym wyzwaniem. Poza techniczną stroną, jaką należy spełniać jest jeszcze wiele specjalistycznych wymogów, które muszą zostać spełnione. Remonty klasowe dużych statków to też ogromne zadanie. Realizowaliśmy np. remonty klasowe 3 statków jednocześnie. Jeden stał na doku, dwa z nich na nabrzeżu i logistyka cała leżała po naszej stronie. Etmal jako generalny wykonawca odpowiedzialny był za całość. Zadanie wykonaliśmy.
Dzisiejszy dzień już jutro będzie historią, zatem jakie plany na pojutrze?
M.P: Stale inwestujemy w nowe urządzenia, wyposażenie warsztatowe. Inwestycja daje szansę rozwóju. Armatorzy szybko się do nas przekonali, zobaczyli, że jesteśmy fachowcami w swojej dziedzinie, że cechuje nas profesjonalizm i rzetelność. Wykonujemy zlecenia kompleksowo, szeroko postrzegamy każde zamówienie, proponujemy klientowi różne rozwiązania. Nasza przyszłość jest w zaufaniu naszych klientów. Podsumowując pojutrze: branża się nie zmienia, jesteśmy znaną, ugruntowaną marką, a zadowolony klient zawsze wróci.
Praca to jedno, należy również znaleźć czas na odpoczynek. Pałac Wieniawa to najlepsze miejsce na rodzinne spotkania i chwilę wytchnienia? I jeszcze golf.
M.P: W golfa zacząłem grać mając 60 lat. Nigdy na nic nie jest za późno, Daje mi to niebywały relaks i dobrą odskocznię. Natomiast gdyby nie ETMAL nie byłoby Pałacu Wieniawia. Choć też spotkałem się ze sceptycznym podejściem do realizacji tego projektu. Jednak wiem, że warto było. Efekt jest spektakularny. Moje córki ciężko pracując zarówno w hotelu jak i w spa rozwijają fantastycznie to miejsce. A my wiemy już gdzie zorganizujemy 20-te i kolejne urodziny ETMAL.