Przemytnicze szlaki Doniecki węgiel na ukraińskim rynku
Dużo się ostatnio mówi w Polsce na temat energetyki węglowej i przede wszystkim na temat importu paliwa, nawet z tak odległych krajów jak Mozambik. Złośliwcy nawet zasugerowali premierowi Morawieckiemu, by na najbliższą „Barbórkę” zaprosił też górników z tego afrykańskiego kraju. Najwięcej jednak węgla polskie firmy sprowadzają z Rosji. Jest tego już prawie 20 milionów ton […]
Redakcja
2019-10-17
7 minut czytania
Dużo się ostatnio mówi w Polsce na temat energetyki węglowej i przede wszystkim na temat importu paliwa, nawet z tak odległych krajów jak Mozambik. Złośliwcy nawet zasugerowali premierowi Morawieckiemu, by na najbliższą „Barbórkę” zaprosił też górników z tego afrykańskiego kraju.
Najwięcej jednak węgla polskie firmy sprowadzają z Rosji. Jest tego już prawie 20 milionów ton rocznie. Jak się okazuje część tego paliwa do efekt wydobycia w … ukraińskim Donbasie – obecnie region znajduje się pod faktyczną kontrolą Rosji. Nielegalny przywóz węgla z Donbasu to skutek faktycznego zaprzestania zakupu surowca przez firmy z Ukrainy. W Kijowie też jednak wiedzą o nielegalnych machinacjach związanych z przemytem węgla z Donbasu na pozostałą część Ukrainy. Choć kijowscy analitycy uważają, że ten przemyt to jednak margines w ukraińskiej energetyce węglowej. O tych kwestiach rozmawiam w Kijowie z Olegiem Gawriszem, komentatorem ekonomicznym z Kijowa.
Ukraińska energetyka jest bardzo zależna od antracytu – węgla wydobywanego przede wszystkim w okupowanym Donbasie. A istnieje formalny zakaz handlu z terytoriami okupowanymi. Jak wiec tutejsi konsumenci sobie z tym radzą – pytam….
Ukraina rocznie wykorzystuje w swojej energetyce około 26 milionów ton węgla kamiennego. W ubiegłym roku antracytu, w tej licznie, wykorzystano tylko 4 miliony ton. Jeszcze parę lat temu było to 10 milionów ton antracytu rocznie. Prognozy mówią, że w tym roku import antracytu to będzie nie więcej jak 2.5 miliona ton.
Tyle, że antracyt to zawsze ekskluzywny margines wydobycia węgla. Nie wszędzie można go kupić.
Ostatnio pojawiła się informacja, że Ukraina rozpoczęła import antracytu z Białorusi. Za ubiegły rok było tego 200 tysięcy ton. Tyle, że na Białorusi nie ma antracytu. Jest to więc ewidentnie rosyjski węgiel. Tylko nie wiadomo czy pochodzi z okupowanego Donbasu czy też, z którejś z rosyjskich kopalń. Bardziej prawdopodobny jest ten pierwszy wariant. Bo przecież jaki byłby sens ukrywania czegokolwiek, gdyby węgiel pochodził z Rosji. Jak na razie zakazu importu węgla z tego kierunku nie ma. Inna rzecz, iż władze zapewniają, że sprawdzają każdy transport węgla idący z Rosji pod kątem jego składu chemicznego, co ma uniemożliwić zakupy antracytu w Donbasie.
Węgiel sprzedawany na Ukrainie przez firmę białoruską jest wwożony jednak koleją z Rosji, przez Charków.
Podobnie dzieje się z większością pozostałego importu z Rosji. Zapotrzebowanie na antracyt na Ukrainie bardzo się zmniejszyło. Antracyt był wykorzystywany w pięciu, z dwunastu elektrowni. Dwie z nich już przeszły na inne paliwo. Jedyna, która nie może zrezygnować z antracytu to, należąca do DTEK Rinata Achmetowa, TEC „Ługańska” – położona w nieokupowanej części obwodu Ługańsk, tuż obok linii frontu. Problemem tej placówki jest fakt, iż nie ma ona połączenia kolejowego z pozostałą, będącą pod kontrolą władz w Kijowie, częścią Ukrainy. Linia kolejowa tam dobiegająca ma połączenie tylko z terytoriami okupowanymi oraz dalej z Rosją. Tam jednak jest przywożony węgiel co prawda z Rosji, ale z kopalni należących do Achmetowa. Położone są one nieopodal Noworosyjska. Węgiel stamtąd musi być przez 150 kilometrów transportowany przez Rosję. Próbowano co prawda przekonać władze kolei ukraińskich by dobudowały fragment torów łączący elektrownię z terytoriami nieokupowanymi, ale „Ukrainska Zheleznitza” odmówiła. To by bowiem sankcjonowało podział Ukrainy. Ponadto nie było wiadomo kto by miał za to połączenie zapłacić i czy byłaby ta nowa linia wykorzystana. Na antracycie pracuje także Doniecka TEC w Słowiańsku, należąca do firmy Donbasenergo. Pracuje tam jeden energoblok, o mocy 720 Megawat, który trudno byłoby przestroić na zwykły węgiel. Trwałoby to najmniej dwa lata, a w tym czasie firma nie miałaby żadnych dochodów. Obecnie powstaje tam więc nowy energoblok o mocy 660 MW, który byłby przystosowany do spalania zwykłego węgla. Zakończenie tej budowy jest przewidziane na nie wcześniej jak na 2023 rok. Ta elektrownia należała do firm związanych z Janukowyczem.
Formalnym właścicielem Donbasenergo jest Maksym Efimow, deputowany z ramienia Bloku Piotra Poroszenki.
Dużo się mówi, że ta elektrownia należy jednak do firm powiązanych z byłym prezydentem, Petro Poroszenko. Ta elektrownia oficjalnie kupuje węgiel z Rosji. Tu jednak są największe podejrzenia, że jest to towar z Donbasu, jadący tylko przez Rosję. Na antracycie pracują jeszcze takie elektrownie jak te należące do państwowego Centrenerho – Tripolska w obwodzie kijowskim i Zmijowska w obwodzie charkowskim. Obydwie są w trakcie przestrojenia na zwykły węgiel. Tyle, że problemem jest tam fakt, iż są tam po dwa duże (po 300 MW) energobloki, które nie za bardzo wiadomo jak przestroić. Będzie to swoista nowość technologiczna i duży eksperyment. Tu importerem antracytu jest formalnie należąca do byłego deputowanego Skriblaka, firma Technola, która także sprowadza węgiel dla lokalnych TEC w Czernichowie, Sumach, Kijowie, Czerkasach. W trakcie przestrojenia są także Krivorozhska i Pridnieprovska TEC należące do DTEK. Tam także są bloki po 300 MW. A więc to podobny kłopot jak w placówkach wcześniej wspomnianych.
W grudniu 2018 roku rosyjskie koleje odmówiły przyjmowania do przewozu węgla z kopalni należących do DTEK w Noworosyjsku.
– Wtedy czasowo Ługańska TEC przeszła na dużo droższy gaz. Przyczyna takiego działania rosyjskich kolei była typowo … polityczna. Achmetow ma w parlamencie swoja grupę, 40 osób, Opozycyjny Blok. Tyle, że połowa z tej grupy opowiada się konsekwentnie za prozachodnim kursem, a druga połowa (bardziej sprzyjająca Firtaszowi, który poprzez Medwedczuka ma bezpośredni kontakt z Putinem) jakby sprzyjała Rosji. W Moskwie wymyślono, że poprzez zakaz transportu węgla wpłyną na Achmetowa, by ten „przekonał” „swoich” parlamentarzystów do „właściwych” głosowań. Ponadto wedle tego scenariusza Achmetow miał do spółki z Firtaszem poprzeć kandydaturę Jurija Bojko na prezydenta. Achmetow jednak odmówił i poparł kandydaturę Ołeksandra Wiłkuła, który mimo minimanego poparcia społecznego odbierał głosy pro moskiewskiemu Jurijowi Bojko. Na dodatek ludzie Achmetowa wyrzucili ze swojego klubu parlamentarnego zwolenników Firtasza. Stąd zakaz korzystania z kolei rosyjskich dla jego węgla. Gdy jednak Achmetow się nie ugiął, a i Bojko uzyskiwał nie więcej jak 10% poparcia w sondażach, to i koleje rosyjskie znów zaczęły wozić jego węgiel. Bo w końcu biznes jest biznesem.
Pozostaje do rozstrzygnięcia kwestia skali nielegalnego przywozu węgla z okupowanego Donbasu do pozostałej części Ukrainy.
Z wszelkich analiz wynika, że nielegalny import węgla z Donbasu, na skalę przemysłową praktycznie ustał. Teoretycznie mógłby on wjeżdżać na Ukrainę linią kolejową do TEC Ługańsk. Bo tam idą także legalne transporty węgla dla tej elektrowni Achmetowa. Tyle, że potem byłoby trudno ten węgiel przewieźć w głąb Ukrainy. Nie jest natomiast wykluczony przemyt na skalę lokalną. Zawsze bowiem można oplacić jakiegoś komendanta na linii forntu. Można też sobie wyobrazić, że część węgla wiezionego do TEC Ługańsk również jest rozprowadzana wśród ludności. Tyle, że byłyby to niewielkie ilości. Jedyny systemowy przemyt mógłby się odbywać poprzez Charków na zasadzie podmiany certyfikatów. To jednak nie byłoby zbyt wygodne dla eksporterów rosyjskich. Oni wolą o wiele bezpieczniejszy wariant: wykorzystanie antracytu z Doniecka w Rosji, a wywożenie antracytu rosyjskiego na Ukrainę.