Partnerzy

Wyszukiwarka

Felietony
Psycholog potrzebny, ale psychiatra bardziej się przyda…

Podczas konkursu na interpretację piosenki Agnieszki Osieckiej w sopockim Teatrze Atelier, prowadząca Magda Smalara, pozwoliła sobie na żarcik, względem uczestniczki tegoż konkursu, studentki psychologii: „Kochana, znakomicie, że bierzesz udział, w teatrze psycholog jest bardzo potrzebny, ale psychiatra zdecydowanie bardziej”. Część publiczności gruchnęła śmiechem. Prawdopodobnie ta, pracująca w teatrach bądź znająca realia branżowe. Zaśmiali się widzowie, […]

Redakcja
2019-10-23
4 minuty czytania

Podczas konkursu na interpretację piosenki Agnieszki Osieckiej w sopockim Teatrze Atelier, prowadząca Magda Smalara, pozwoliła sobie na żarcik, względem uczestniczki tegoż konkursu, studentki psychologii:

„Kochana, znakomicie, że bierzesz udział, w teatrze psycholog jest bardzo potrzebny, ale psychiatra zdecydowanie bardziej”.
Część publiczności gruchnęła śmiechem. Prawdopodobnie ta, pracująca w teatrach bądź znająca realia branżowe. Zaśmiali się widzowie, którzy doskonale wiedzieli z czym naprawdę wiążę się praca z artystami.
Tak, proszę Państwa!
Teatry, opery, filharmonie, galerie sztuki… wszędzie tam oglądamy dzieła, nie zastanawiając się jak przebiega proces twórczy i kim są ludzie, którzy kreują tę artystyczną rzeczywistość. Kim są prywatnie, o czym myślą, co nimi kieruje i jakie mają motywacje, aby pracować w tych nieprzeciętnych zawodach. A są to, na ogół, jednostki bardzo wrażliwe, gruboskórne omijają uczelnie artystyczne szerokim łukiem. Poza tym, w znakomitej większości, niespełnione. Większość osób w kilkudziesięcioosobowym chórze bądź orkiestrze, czy zespole tanecznym dawniej żyła marzeniami o wielkiej solowej karierze. Przecież nikt o zdrowych zmysłach nie podejmuje się trudnych studiów artystycznych, myśląc o przysłowiowej piątej linii w Teatrze Muzycznym czy śpiewie w tłumie. A jednak, solistami, koncertmistrzami, osobami widocznymi na pierwszym planie zostają nieliczni, nie zawsze najzdolniejsi.
I teraz, mając już wyobrażenie o tej grupie zawodowej, wyobraźcie sobie Państwo proces twórczy. Reżyser bądź dyrygent, często z brakiem wrażliwości emocjonalnej oraz empatii a także nie mający pojęcia o psychologii, wchodzi w tę grupę. Zdarza się, że temperatura jest bliska wrzeniu. Co prawda z takiego tygla niejednokrotnie powstają piękne efekty, lecz proces twórczy potrafi być bardzo trudny dla wszystkich stron.

Pamiętam taką historię, kiedy starsza ode mnie aktorka w napadzie szału krzyczała do mnie ze sceny: „Zniszczyłeś cały spektakl i zrujnowałeś mi życie”.
Do dzisiaj nie mam pojęcia o co chodziło ze zniszczeniem życia. Pamiętam tylko potok myśli. Robiłem wszystko, aby nie dać się sprowokować. Wiedziałem, że dla dobra premiery, a był do niej tydzień, muszę zacząć mówić łagodnie, gdyż jedynie to mogło uratować sytuację. Tak też się stało. Pani się uspokoiła, poszła do garderoby. Zarządziłem przerwę w próbie. Jej mąż (w przeciwieństwie do żony, niesamowicie utalentowany aktorsko) podszedł do mnie i powiedział: „Nie przejmuj się, przecież robimy farsę. A jak na próbach do farsy nie przyjeżdża policja, to żadna farsa”.
Taka to historyjka. Trochę straszna, trochę śmieszna. Za to świetnie ukazująca do jakiego ekstremum potrafi dojść podczas pracy twórczej.

Wrażliwi, pogubieni, często z niespełnionymi ambicjami. Podatni na nałogi, z potężną dawką kompleksów. Nieliczni zarabiający krocie, większość łapiąca chałturę za chałturą, aby przeżyć. Wieczorem na scenie uśmiechnięci do nas, publiczności, wykonujący niesamowite ewolucje taneczne, czy wyczarowujący zjawiskowe dźwięki bądź tworzący prace plastyczne zapierające dech w piersiach.
Szanujmy artystów! Jak mawiała moja babcia: „Ta praca, to ciężki kawałek chleba ale za to bardzo niepewny”. I wykonywana w znakomitej większości przez wyjątkowych ludzi.

Mam przyjemność pracować właśnie z dwoma takimi zapaleńcami. Blask od nich bije jak mówią o swoich artystycznych wizjach.
Na efekt wspólnej pracy zapraszam do Centrum Świętego Jana w Gdańsku 24 listopada. Będzie można usłyszeć i obejrzeć KANTATĘ DLA 108 MĘCZENNIKÓW II WOJNY ŚWIATOWEJ, którą poprowadzi znakomity dyrygent młodego pokolenia, Szymon Morus.

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl