Zielony kostium przynosi pecha, wróżki mogą się zemścić…
Za nami przełom października i listopada. Upiory, strzygi, wampiry przemaszerowały przez nocne kluby i puby a większość społeczeństwa przemaszerowała przez cmentarze, przy okazji rozjeżdżając możliwie największą ilość trawników w okolicach nekropolii. Policja, jak co roku, zatrzymała masę pijanych kierowców. Po czym, wszystko wróciło do normy. Na ile jesteśmy tradycyjni, na ile wierzymy w sprawy nadprzyrodzone […]
Redakcja
2019-11-23
4 minuty czytania
Za nami przełom października i listopada.
Upiory, strzygi, wampiry przemaszerowały przez nocne kluby i puby a większość społeczeństwa przemaszerowała przez cmentarze, przy okazji rozjeżdżając możliwie największą ilość trawników w okolicach nekropolii. Policja, jak co roku, zatrzymała masę pijanych kierowców. Po czym, wszystko wróciło do normy.
Na ile jesteśmy tradycyjni, na ile wierzymy w sprawy nadprzyrodzone a na ile jesteśmy zabobonni. Przesądów i wierzeń w każdym społeczeństwie i w każdej jego warstwie można spotkać krocie. Co zabawne, a niekoniecznie wszystkim znane, jedną z bardziej przesądnych grup społecznych są aktorzy.
O dziwo, nie tyczy się to tylko kolegów starszych wielkiem, ale także młodzieży teatralnej. Zabobony są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Młodzi szybko chwytają wszelkie smaczki i po latach przekazują je następnym. Może ze strachu, że mimo, iż irracjonalne, to lepiej „dmuchać na zimne”, aby rola na scenie się udała. A są ich dziesiątki. Do tych najbardziej popularnych należą zakaz gwizdania w teatrze czy przydeptywanie scenariusza lub nut, kiedy spadną na podłogę. O umyślnym położeniu ich na ziemie, zapomnijcie. Cześć z tych przesądów nie ma logicznego wytłumaczenia, część wręcz przeciwnie. Na przykład zakaz gwizdania wynika z faktu, iż dawniej w teatrach jako montażyści (kiedyś mawiało się maszyniści) pracowali marynarze. Spore elementy scenografii są opuszczane na scenę z góry na tzw. sztankietach. Mówi się, iż dawniej montażyści porozumiewali się gwizdami, aby podnosić i opuszczać poszczególne sekcje dekoracji. Zatem zakaz gwizdania ma bardzo jasne przesłanie: Nie gwiżdż na scenie, żeby nie spadło Ci coś na głowę! Tak też jest z jedzeniem orzechów na scenie. Oczywiście surowo zabronione! Podobno przynosi to pecha. Prawda jest jednak taka, że drobne kawałki orzecha mogą podrażniać struny głosowe śpiewaka czy aktora, co mogłoby mieć katastrofalne skutki w czasie spektaklu. Ale jest także masa zabobonów ochoczo kultywowana przez aktorów, a na zdrowy rozum niemająca żadnego logicznego wyjaśnienia. Do mniej lub bardziej irracjonalnych należą:
zakaz patrzenia w pustą budkę suflera (budek w prawdzie już nie ma, ale przesąd pozostał),
strach przed rozsypanem pudrem (grozi zmianą teatru lub co gorsza wyrzuceniem z niego),
absolutny zakaz występów w prywatnych ubraniach (to nawet logiczne),
rozpoczęcie spektaklu z trzynastominutowym opóźnieniem (wróży powodzenie),
zakaz wypowiadania słowa „Makbet”, kiedy wystawia się Makbeta (zabawne i rodzi wiele nieporozumień i zamieszania),
absolutny zakaz wnoszenia pawich piór na scenę (nieszczęście),
trumna na scenie (niebawem w teatrze ktoś umrze),
zakaz śpiewania „To ostatnia niedziela” (rychła śmierć dyrektora),
zielone kostiumy przynoszą pecha (zielony to kolor wróżek, które są zazdrosne i mogą spowodować kłopoty na scenie) i wiele innych.
Zabawne jest też kiedy garderobiana tuż przed wejściem aktora na scenę, zaszywa mu coś w kostiumie. On zazwyczaj wtedy trzyma kawałek nitki w zębach – chroni to przed zaszyciem talentu. Aktorzy też, zwłaszcza przed premierą, obdarzają się solidnymi kopniakami w tyłek i wiedzą doskonale, że po ostatniej próbie generalnej, która zwyczajowo odbywa się z udziałem publiczności, ukłony są absolutnie zabronione, jeśli chcemy, aby jutrzejsza premiera wypadła doskonale. A jeśli próba generalna wypadnie dobrze, to należy się raczej przygotować na „klapę” nazajutrz.
A propos premier, zerknijcie na najnowszą produkcję Teatru Wybrzeże „Karmaniola czyli od Sasa do Lasa”, szczerze polecam.