Dzisiaj będzie nie o teatrze, ale o nas samych. Stary, poczciwy Szekspir już dawno nam rzekł: „ Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają”. Tak więc gramy co dzień, tworząc lepsze lub gorsze kreacje aktorskie. Większość z nas ma jakąś wizję samych siebie i chce być odbierana w ten czy inny sposób. […]
Redakcja
2019-12-28
3 minuty czytania
Dzisiaj będzie nie o teatrze, ale o nas samych. Stary, poczciwy Szekspir już dawno nam rzekł: „ Świat jest teatrem, aktorami ludzie, którzy kolejno wchodzą i znikają”. Tak więc gramy co dzień, tworząc lepsze lub gorsze kreacje aktorskie. Większość z nas ma jakąś wizję samych siebie i chce być odbierana w ten czy inny sposób.
A to, niestety, zabija naturalność.
Tydzień temu miałem niezłą frajdę, prowadząc szkolenie z autoprezentacji dla sporej grupy dyrektorów zarządzających. Zawsze w takich sytuacjach z jednej strony jestem rozbawiony, a z drugiej zaskoczony tym, jak śmiertelnie poważnie podchodzimy do życia. Zero uśmiechu, zero dystansu. Grupa dżentelmenów w drogich garniturach, ze świetnymi zegarkami, pięknymi spinkami do mankietów oraz kijami
… zgadnijcie Państwo gdzie?
Można uczyć się dykcji, impostacji, poprawnej polszczyzny, odpowiedniej prezencji, ale najpierw trzeba przewalczyć w sobie spięcie i usztywnienie wynikające, być może, z niskiej samooceny, braku pewności siebie oraz chęci wykreowania sztucznego wizerunku, który jak sądzimy, spowoduje, że będziemy bardziej atrakcyjni.
Nie będziemy, gwarantuję!
Co robić w takim razie, aby dobrze wypaść w wystąpieniach publicznych, aby być ciekawym i przekonującym na scenie, estradzie lub przed obiektywem?
Oczywiście: dykcja, tembr głosu, poprawność językowa to podstawy. Jednak, według mnie, równie ważne, jak nie ważniejsze, są aspekty związane z naturalnością. Trzeba być szczerym wobec słuchacza.
Ten, kto na estradzie bądź przed kamerą udaje jakąś wymyśloną przez siebie postać, w większości wypadków zostanie zdemaskowany przez odbiorcę i w rezultacie się ośmieszy. Pamiętajmy o tym, zanim staniemy przed widownią.
Pamiętajmy, aby mówić do ludzi tak, jak sami chcemy, aby się do nas zwracali. Jeśli nie tolerujemy nachalnego marketingu, nie raczmy nim słuchacza, jeśli drażni nas sztuczność polityków i kłamstwo w ich oczach, nie serwujmy tego naszym odbiorcom, jeśli nie podoba nam się agresywny sposób mówienia, mówmy łagodnie.
A jeżeli lubimy słuchać tej czy innej osoby, bo czujemy, że jest szczera, chociaż nie zawsze perfekcyjna, bądźmy właśnie tacy jak ona, kiedy chwytamy za mikrofon.
Tak więc, zadaniem szkoleniowca z jednej strony jest nauka warsztatu, a z drugiej zabawa w psychologa, który zagląda do wnętrza duszy i wydobywa z niej prawdziwego człowieka.
I tak np. mała i korpulentna prezenterka nie będzie nigdy odbierana jak długonoga seksbomba, ale to nie znaczy, że nie może zachwycić publiczności tym, w co ją natura wyposażyła. Nawet jeśli nie ma perfekcyjnej dykcji, czy przyjemnej barwy głosu. Zresztą nad tym można pracować. Tu szczerze polecam liczne publikacje Bogumiły Toczyskiej, świetnego logopedy, z którym spotkała się większość aktorów i dziennikarzy w czasie nauki zawodu.