Partnerzy

Wyszukiwarka

Wywiady
Charakter na wskroś społeczny

Gdy reformacja ustrojowa rzuciła gospodarkę na głęboką wodę jedyną deską ratunku pozostawała improwizacja, która nierzadko wymagała potrzeby podejmowania ryzyka. Kreowanie gospodarczych podwalin na nieznanym dotąd lądzie wiązało się również z konsekwencją. Z rozmowy z Janem Klapkowskim wynika, iż podobne cechy przyświecają brydżowi, którego Pan Jan jest koneserem. Pan jest rodowitym Gdańszczaninem? Jestem Kaszubem. Urodziłem się […]

Redakcja
2020-01-27
6 minut czytania

Gdy reformacja ustrojowa rzuciła gospodarkę na głęboką wodę jedyną deską ratunku pozostawała improwizacja, która nierzadko wymagała potrzeby podejmowania ryzyka. Kreowanie gospodarczych podwalin na nieznanym dotąd lądzie wiązało się również z konsekwencją. Z rozmowy z Janem Klapkowskim wynika, iż podobne cechy przyświecają brydżowi, którego Pan Jan jest koneserem.

Pan jest rodowitym Gdańszczaninem?

Jestem Kaszubem. Urodziłem się w Kartuzach.

Kaszub to swego rodzaju zestaw nierozerwalnych cech.

Przede wszystkim Kaszubów nie oszczędzała historia. Te doświadczenia sprawiły, że potrafimy się jednoczyć, mamy zakodowaną rodzinną życzliwość. Ordnung, konsekwencja, upór, konkretne działania…

Czy te cechy sprzyjają kreowaniu podwalin gospodarczych na Pomorzu?

Owszem. Zwłaszcza, że proces integracji z rdzennymi Kaszubami przebiegał bardzo sprawnie.

Na początku chciałbym się skupić właśnie na tej gospodarce…

Przez 10 lat byłem szefem największej organizacji na Pomorzu – Gdańskiego Związku Pracodawców. W tym czasie przez 4 lata społecznie piastowałem urząd Wiceprezydenta Konfederacji Pracodawców Polskich. Pod względem gospodarczym i biznesowym to były trudne czasy.

Jaki przedział czasowy ma Pan na myśli?

W 1989 roku powołaliśmy Gdańską Radę Dyrektorów. Następnie założyliśmy Gdańską Radę Biznesu, która wówczas zrzeszała ponad 30 aktywnych firm z Pomorza. W 1991 roku organizacja przekształciła się w Gdański Związek Pracodawców. Związek w tym kształcie rozwijał się w kolejnych latach. Przez 10 lat byłem jego przewodniczącym. Po moim odejściu organizacja zrzeszała ponad 700 firm, a więc poniekąd mogę sobie przypisać konsolidację ruchu pracowniczego na północy kraju.

Na czym polegały działania organizacji w pierwszej fazie?

Jej stworzenie pozwoliło zintegrować przedsiębiorców, a to z kolei umożliwiło wypracowanie wspólnego stanowiska wobec rządu oraz organizacji pozarządowych. Zjednoczeni mogliśmy artykułować problemy, które w tym czasie nurtowały przedsiębiorców. Były to przede wszystkim kwestie podatkowe oraz aspekty związane z prawem pracy. Owe tematy analizowaliśmy na spotkaniach Związku Pracodawców.

Przedział czasowy o którym rozmawiamy to początki „dzikiego kapitalizmu”. Czas reformacji musiał być sporym wyzwaniem dla ludzi, którzy jako pierwsi budowali tę biznesową płaszczyznę.

Po 1989 roku wszyscy uczyliśmy się tak zwanego kapitalizmu. Organizowaliśmy wiele szkoleń dla przedsiębiorców, które odbywały się w Warszawie, Poznaniu, czy Wrocławiu. Owe szkolenia były ukierunkowane w tematyce branżowej oraz informatycznej. Bo nie zapominajmy, że 20 lat to ogromny skok cywilizacyjny i technologiczny.

Jak Wam szło?

Mówimy o czasach w których w jednym budynku mieszkało 8000 osób. Falowiec był podzielony na 16 segmentów, a każdym z nich po 112 mieszkań. W moim segmencie tylko ja miałem podłączenie do aparatu telefonicznego ze względu na konieczność całodobowej łączności ze stocznią w której pracowałem na odpowiedzialnym stanowisku. Z tego aparatu korzystało wówczas bardzo wielu moich sąsiadów. To bardzo trudne czasy, dlatego cieszę się, że je przetrwaliśmy i możemy dziś żyć w wolnej i demokratycznej Polsce. W moim odczuciu największym sukcesem jest otwarcie granic. Podróże pozwalały młodym osobom zobaczyć jak wygląda świat za żelazną kurtyną.

Zdaje się, że Pan czerpie sporo satysfakcji ze swoich działań. Również dziś.

Całe życie działałem społecznie i te inicjatywy nie opuszczają mnie również na emeryturze. Jestem założycielem Gdyńskiego Stowarzyszenia Brydżowego „Seniorzy”, które obecnie zrzesza 110 osób. W ramach działalności organizuję trzy turnieje w skali tygodnia. Na zakończenie cyklu nagradzamy zwycięzców upominkami, które fundują życzliwe firmy na Pomorzu.

Proszę wytłumaczyć laikowi dlaczego warto grać w brydża?

Istnieje wiele powodów. Amerykańscy uczeni przeprowadzili badania na osobach grających w brydża oraz tych, którzy z grą nie mają nic wspólnego. Okazało się, że ci, którzy regularnie uprawiają tą grę towarzyską cztery razy rzadziej zapadają na Alzheimera od tych, którzy nie mają z brydżem nic wspólnego. Ćwiczenie umysłu skutecznie zapobiega temu schorzeniu. Między innymi dlatego chcemy, aby w brydża grała jak największa ilość osób w każdym wieku.

W jaki sposób zaczęła się pańska przygoda z brydżem?

Zacząłem grać w brydża 14 lat. Ze względu na zamknięte granice udział w turniejach brydżowych stał się dla mnie jedyną możliwością wyjazdu. Jako Prezes Okręgu Związku Brydża Sportowego w Gdańsku organizowałem kadry rejonowe, których zwycięzcy w ramach eliminacji wyjeżdżali na turnieje zagraniczne. Możliwość podróżowania zachęcała ludzi do nauki gry. Mogli ujrzeć na własne oczy Budapeszt, Amsterdam, Helsinki, Oslo, a nawet Paryż. Za korzystny rezultat były również nagrody finansowe. Zwycięstwo w turnieju gwarantowało około 50 dolarów, a na tamten czas była to równowartość dwóch średnich pensji w Polsce. Osobiście najlepiej wspominam coroczne wyjazdy na turnieje weneckie. Piękne miasto, fantastyczne plaże, klimat wieczornych turniejów, a potem ruletka w weneckim kasynie. To wspaniały czas.

Czas w którym do brydża garnęło się wiele młodych osób. Dziś ich wartość jest znikoma. Jakie są przyczyny tak niskiej popularności brydża pośród młodzieży?

Przecież młodzież dziś ma internet, smartfony.

Próbujecie ich jakoś zachęcić?

Oczywiście! Jako Związek Brydża Sportowego usiłowaliśmy szkolić młodzież w liceach ogólnokształcących. Nieobowiązkowe zajęcia pozalekcyjne cieszą się popularnością w Skandynawii. Dzieci i młodzież gra tam chętnie w brydża oraz szachy. Niestety podobny plan nie przyniósł pozytywnych efektów na Pomorzu.

Wykorzystanie zdobyczy technologicznych umożliwia grę w brydża bez względu na położenie geograficzne. Może młodzi ludzie po prostu wolą bardziej intymną formę gry?

Być może, ale nie zapominajmy, że brydż to również konwersacja oraz możliwość zdobycia cennego doświadczenia od zaawansowanych graczy. Nauka ma tu duże znaczenie. My również staramy się kształcić członków stowarzyszenia, dlatego udostępniliśmy im literaturę fachową. Motywujemy członków również w inny sposób. Na przykład poprzez fundowanie nagród rzeczowych, loterie, czy też skromne upominki na które może liczyć nawet brydżysta, który zajął ostatnie miejsce w klasyfikacji turniejowej.

Zaczęliśmy naszą rozmowę od zestawu cech rdzennego Kaszuba, więc proponuję ją skończyć zestawem cech idealnego brydżysty.

Brydż to wspaniała, ale tez trudna gra. Wymaga od wytrawnego gracza umiejętności komunikacyjnych, a także analitycznych. Urokiem brydża jest również podejmowanie ryzyka, choć trzeba wiedzieć, kiedy można odstąpić od ustaleń.

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl