Partnerzy

Wyszukiwarka

Najnowsze
Twardzielki

Nie wiedziałam co to rugby. Na trening trafiłam przypadkiem, a po tygodniu okazało się, że wyjeżdżam na Mistrzostwa Polski – mówi Karolina Jaszczyszyn, kapitan Biało-Zielone Ladies Gdańsk – drużyny, która zdominowała krajowe rozgrywki rugby stając marką rozpoznawalną w skali świata. Niepokonane „Balon”, bo tak potocznie mówi się o hali przy ulicy Meissnera na gdańskiej Zaspie […]

Redakcja
2020-03-08
4 minuty czytania

Nie wiedziałam co to rugby. Na trening trafiłam przypadkiem, a po tygodniu okazało się, że wyjeżdżam na Mistrzostwa Polski – mówi Karolina Jaszczyszyn, kapitan Biało-Zielone Ladies Gdańsk – drużyny, która zdominowała krajowe rozgrywki rugby stając marką rozpoznawalną w skali świata.

Niepokonane

„Balon”, bo tak potocznie mówi się o hali przy ulicy Meissnera na gdańskiej Zaspie jest miejscem w którym przygotowują się do rundy wiosennej zawodniczki Biało-Zielonych Ladies Gdańsk. Pięć wieczornych treningów w tygodniu, bo przecież każda z nich uczy się, albo pracuje, są nie lada wyzwaniem, zwłaszcza, że zawładnięcie grupą ponad 20 dziewcząt nie należy do najprostszych zadań.

Najlepiej jak wpadniecie chwilę przed 19.00. Wtedy kończymy motorykę i zaczynamy trening z piłkami. Pewnie będzie dla was atrakcyjniejszy – wspomniała w rozmowie telefonicznej Karolina. Ale trudno mówić o atrakcyjności sportu, który nad Wisłą wciąż pozostaje niszowy. Świadomość reguł gry w rugby to dla większości osób „czarna magia”. Po zapoznaniu dziewczyn odniosłem wrażenie, że sam rezultat nie jest tu kwestią najważniejszą…

Nie jest z kilku przyczyn. Przede wszystkim – gdańskie rugbystki nie muszą być wygłodniałe. Od 9 lat rok w rok zdobywają tytuł mistrzyń kraju. Ten najbliższy, który w zasadzie jest już zapewniony zbiegnie się z jubileuszem 10 lat istnienia klubu. Jako że ostatni turniej ligowy zostanie rozegrany w Gdańsku, klub przygotowuje ogromną fetę, która stanie się zwieńczeniem dekady ciężkiej pracy i wiary w to, że nie ma niemożliwego.

Sztuka zarażania

Klub powstał 1 maja 2009 roku. Inicjatorem założenia drużyny, a także jej fundatorem pozostaje po dziś Mariusz Grzęda – pasjonat sportu oraz biznesmen znany w Trójmieście ze swej dobroczynnej działalności. W debiutanckim sezonie zawodniczki Biało-Zielonych zajęły trzecie miejsce na ligowym podwórku. Rok później stały o stopień wyżej, zaś od roku 2011 nie mają sobie równych, notorycznie zdobywając Mistrzostwo Polski. Swoje pojedynki rozgrywają na stadionie GOKF Gdańsk, położonym na pograniczu Strzyży i Oliwy. Podczas turniejów rozgrywanych przy Alei Grunwaldzkiej trybuny okupuje kilkaset osób.

Kibiców przybywa z turnieju na turniej. Atmosfera zwłaszcza tych wiosenno-letnich rozgrywek jest prawdziwym świętem rugby. W przeciwieństwie do spopularyzowanych dyscyplin, trudno tu spotkać tak zwanych „ultrasów”. Na trybunach goszczą rodziny z dziećmi, które nierzadko po zakończonych zawodach uczestniczą w festynie mającym na celu zarażenie pięknem gry.

„Work hard – play hard”

We wtorkowy wieczór siedzimy z Piotrem na zaaranżowanej trybunie. Z boku kilku amatorów urządza turniej rzutów karnych, na drugim planie rozgrzewkę prowadzi mieszana grupa dzieciaków, a na środku „balona” dzieje się przysłowiowy młyn. W tej ekipie nie odpuszcza nikt. Trener Janusz Urbanowicz nawet na moment nie przestaje korygować gry. Jest do tego w pełni uprzywilejowany, ponieważ pozostaje rekordzistą kraju w liczbie zdobytych punktów na poziomie reprezentacyjnym. Nie odpuszczają dziewczyny biorące udział w gierce, ba… nie odpuszczają nawet te, które ze względu na kontuzję zostały skazane na rozciąganie. I nie trzeba być wybitnym znawcą wyspiarskiego sportu, aby zauważyć, że dynamika treningu i zaangażowanie zawodniczek w pełni tłumaczy szeroką gablotę klubowych tytułów.

90% reprezentantek Polski to zawodniczki z Gdańska, które otrzymują regularne powołania na wysokiej rangi turnieje międzynarodowe – mówi Urbanowicz, który pomimo rozmowy z nami wciąż nie spuszcza wzroku z przebiegu treningu. Podzielność uwagi jest w tej grze równie ważna w przypadku szkoleniowca, jak i zawodniczek, których nie odciąga nawet obiektyw aparatu Piotra. Świadomość zabawy oraz ciężkiej pracy przynosi w przypadku Biało-Zielonych wymierne korzyści.

SONY DSC

Wiesz dlaczego tak dużo dziewczyn dąży do bycia częścią naszej drużyny? To ze względu na rodzinną atmosferę. Klimat teamu jest fantastyczny, bo wiemy kiedy możemy się bawić, a kiedy należy ciężko harować. Jasne, że zdarzają się konflikty, jak w każdej szerokiej grupie osób, które spędzają ze sobą mnóstwo czasu, ale my potrafimy sobie z nimi radzić i przekuwać negatywne emocje na zaangażowanie w grę – dodaje Karolina. O znakomitej atmosferze wewnątrz drużyny świadczy klubowa integracja.

Dziewczyny mają różne charaktery. Każda z nich reaguje inaczej na poszczególne sytuacje. Zarówno te meczowe, jak i szatniowe. Nieodłącznym spoiwem gdańskiego teamu pozostaje jednak fakt, że mamy do czynienia z prawdziwymi twardzielkami.

Mateusz Marciniak

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl