Jak nazywa się choroba, która nagle i podstępnie zaatakowała gospodarkę, tego nikt nie wie. Pewne branże zostały zainfekowane natychmiast, inne dłużej opierają się objawom, są i takie, które mają się nie najgorzej.

Potoczne rozumienie problemu narzuca określone schematy myślenia, które powtarzane, stają się społecznie niebezpieczne. Tak właśnie jest z oceną, co jest bardziej co mniej potrzebne, z wartościowaniem biznesu czy próbami stosowania analogii gospodarki do natury, gdzie przetrwać ma silniejszy.

Turystyka to niezwykle delikatna branża. Wrażliwa na każdy silniejszy podmuch wiatru, osłabiają ją pożary, wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, powodzie, susze, przewroty polityczne, rewolucje społeczno kulturowe…

Sprzedaż marzeń o podróżach czy wypoczynek na plaży to efekt końcowy ogromnej machiny turystycznej, która stanowi system naczyń połączonych. To miliony miejsc pracy w skali świata bezpośrednio związanych z transportem powietrznym, lądowym i morskim, to lotniska, terminale, to gałęzie przemysłu ciężkiego, producenci środków transportu, żywności, hotelarstwo, gastronomia i wiele jeszcze innych. Nie sposób wymienić wszystkiego. Istotnym ogniwem tego turystycznego łańcucha, będącego kołem zamachowym gospodarki są touroperatorzy i biura podróży. Bez naszej świadomości, zbiorowej odpowiedzialności za przyszłość nie będzie dobrze. Nie odwołujmy wyjazdów! Zmieniajmy terminy, zamieniajmy wpłacone zaliczki na vouchery. To nasza wspólna sprawa. Bez solidarnego i przemyślanego działania, podróżowanie może stać się niemożliwe, może zostać sparaliżowane na długie lata. Nie dopuśćmy do sytuacji, w której podróżować będziemy wyłącznie palcem po mapie. Nie dajmy się zmanipulować mediom, myślmy samodzielnie. Filtrujmy wiadomości przez naszą racjonalność i rozsądek. Obserwujmy i nie projektujmy zagrożeń, które wywołują zbędną , masową histerię.

My jesteśmy gotowi by przetrwać, a Wy nas wspierajcie jak potraficie najpiękniej.

Do zobaczenia w powietrzu! Tęsknimy.