Partnerzy

Wyszukiwarka

Felietony
Podcasty, YouTube, streamingi, czyli morderstwo żywej kultury…

…a może jednak nie? Niebawem minie rok, kiedy to w panice nasze władze postanowiły zamknąć nas w domach, pozwalając jedynie na sporadyczne zakupy. Pamiętamy wszyscy historie o mandatach za przejście przez zielony skwer z psem, wyjazd samochodem do myjni czy sportową przebieżkę po dzielnicy. Do dzisiaj rekordy popularności biją filmy, na których dobrze odżywieni i mało sprawni funkcjonariusze policji ścigają biegaczy… […]

Redakcja
2021-02-17
3 minuty czytania

…a może jednak nie? Niebawem minie rok, kiedy to w panice nasze władze postanowiły zamknąć nas w domach, pozwalając jedynie na sporadyczne zakupy. Pamiętamy wszyscy historie o mandatach za przejście przez zielony skwer z psem, wyjazd samochodem do myjni czy sportową przebieżkę po dzielnicy. Do dzisiaj rekordy popularności biją filmy, na których dobrze odżywieni i mało sprawni funkcjonariusze policji ścigają biegaczy… z marnym efektem 🙂 Wtedy też jednym rozporządzeniem zostaliśmy odcięci od kultury i rozrywki na żywo, która praktycznie od tamtego smutnego czasu nie wróciła do nas w klasycznej formie. Życie jednak nie znosi pustki. Jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się w sieci najróżniejsze formy aktywności artystycznej (lepszej lub gorszej) w postaci koncertów, spektakli, wystaw, prelekcji. Wszystko online, przygotowane prosto na nasze komputery i komórki.
Po niecałym roku nikogo już to nie dziwi, przyzwyczailiśmy się do nowej rzeczywistości i nawet czasem zapominamy, że może być inaczej. A co ciekawe – instytucje artystyczne twierdzą, że nawet dzięki temu pozyskały nowego widza. Widza na odległość, który w normalnych warunkach nie znalazłby możliwości, aby odwiedzić daną instytucję. Ale co dalej? Przecież kiedyś, miejmy nadzieję, że w nie długiej perspektywie, to szaleństwo się zakończy i wrócimy do dawnego życia. No właśnie… czy wrócimy? Czy kiedy otworzą muzea, dadzą zielone światło wyprawom do sal teatralnych, ruszymy tłumnie? Czy forma online zostanie już z nami?
Wracam właśnie ze spotkania z jednej z Filharmonii w naszym regionie. Dyrekcja, której chwała za ciągłość pracy artystycznej mimo niesprzyjających warunków, praktycznie zmieniła swoją instytucję w producenta muzycznych materiałów video. Działają pełną parą, produkując tydzień w tydzień koncert w wersji filmowej. I ktoś pewnie powiedziałby, że to dobry biznes. Jednak coraz częściej słyszy się głosy, iż publiczność nie chce płacić za dostęp w sieci do nagrań czy streamingów. Wybór darmowych propozycji jest ogromny i płynie szerokim strumieniem, nie tylko z najlepszych scen i estrad w Polsce, ale z całego świata – nie wyłączając największych, takich jak chociażby Metropolitan Opera House czy Zurich Opera House. Tu powstaje pytanie o biznesową część „zabawy” w sztukę online, gdyż wpływy z biletów są ważną składową budżetów. A artystom, realizatorom i obsłudze trzeba przecież płaci.
Wracając do wstępu – wierzę, że kultura, jaką znamy, się odrodzi. Liczę na to, także jako twórca, że wrócimy do celebrowania wieczornych wyjść do teatrów, że będziemy chcieli wrócić do normalności sprzed marca ubiegłego roku. Że Teatr Wybrzeże, po całkowitej modernizacji głównej sceny wraz z widownią, wypełni się po brzegi widzami, że w Operze Bałtyckiej wrócą rzędy siedzeń na widowni, w których zasiądą melomani, a do Filharmonii na Ołowiance będzie znowu trudno kupić bilet. Czego Państwu i sobie życzę.

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl