Partnerzy

Wyszukiwarka

Felietony
Kultura w kulturze, czyli nie zawsze bywa miło…

Teatr. Sala prób. Reżyser wraz aktorami pracują nad spektaklem. Przedstawienie będzie muzyczne, więc z lewej strony sceny siedzi pianistka przy instrumencie. Na stoliku reżyserskim ciężka popielnica. Nad nim kłęby dymu papierosowego. – Co ty, Ulka, u licha grasz dziś na tym pianinie?! – słychać wrzask reżysera. W tej samej chwili popielnica szybuje ponad głowami aktorów. Pianistka uchyla się […]

Redakcja
2021-06-24
3 minuty czytania

Teatr. Sala prób. Reżyser wraz aktorami pracują nad spektaklem. Przedstawienie będzie muzyczne, więc z lewej strony sceny siedzi pianistka przy instrumencie. Na stoliku reżyserskim ciężka popielnica. Nad nim kłęby dymu papierosowego.

– Co ty, Ulka, u licha grasz dziś na tym pianinie?! – słychać wrzask reżysera. W tej samej chwili popielnica szybuje ponad głowami aktorów. Pianistka uchyla się i tylko dzięki temu uchodzi z życiem. Szkło pęka na setki odłamków trafiając w instrument. Reżyser, jakby nigdy nic, wraca do pracy. Brzmi jak fikcja? Zaskoczę Państwa. To stara, lecz prawdziwa historia, która wydarzyła się lata temu w Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Pisząc o kulturze i sztuce nie sposób nie poruszyć tematu zarządzania zespołami ludzkimi, czyli bycia liderem. Wam, moi drodzy, właścicielom firm, kim jest przywódca – nie trzeba tłumaczyć. Jakie są jego zadania także wszyscy wiemy. U nas, w świecie teatru, zasada jest podobna. Jeden człowiek zarządza zespołem ludzi i prowadzi ich do potencjalnego sukcesu, czyli w naszym wypadku do premiery spektaklu. Reżyser, dyrygent czy choreograf (to w zależności od rodzaju przedstawienia) dwoi się i troi, aby efekt końcowy, czyli to, co pokażemy widzowi, był możliwie jak najlepszy. I poza artystycznymi uniesieniami czy twórczą inspiracją zwyczajnie musi, a przynajmniej powinien umieć wywierać pozytywny, motywujący wpływ na podległych mu członków zespołu. A z tym bywa różnie. Wielu reżyserów (na nich się skupię, gdyż dla mnie najbliższa dziedzina twórczości) jest znakomitymi artystami i jednocześnie zwyczajnymi chamami. Ludźmi świadomymi swej artystycznej wielkość, lecz nieszanującymi współpracowników.

Oczywiście nie wszyscy. Są i tacy, którzy widzą partnera w podwładnym i stosują zasady dobrych relacji interpersonalnych. I znowu wracając do świata biznesu: wielu liderów przyswoiło sobie wiedzę, że aby mieć wyniki, należy być przede wszystkim lubianym. Nie krytykują! Nikt nie lubi krytyki. Wyrażają uznanie. Każdy go potrzebuje. Efekty takiego podejścia do drugiego człowieka są zaskakujące. W kulturze i sztuce jest podobnie. Sam pamiętam, że kiedy przestałem krzyczeć na próbach teatralnych, a jednocześnie zacząłem chwalić i doceniać choćby najmniejszy rozwój aktora, efektywność pracy wzrosła. To, co wcześniej nie wychodziło, nagle zafunkcjonowało i to w zaledwie jedną czy dwie próby. Niestety wciąż są i tacy, którzy uważają, że siłą i przemocą uzyskają zadawalający efekt. Na regale w moim biurze leży książka, którą zapewne wszyscy Państwo znacie. Myślę o Dale’a Carnegiego „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”. W mojej ocenie jedna z ważniejszych pozycji. Polecam każdemu i to po wielekroć. Polecam przede wszystkim tym, którzy pracują z wrażliwymi osobami – także w kulturze.

Przyjęcie za credo poniższych zasad ułatwia życie: Okazuj ludziom zainteresowanie. Uśmiechaj się. Bądź dobrym słuchaczem. Spraw, aby twój rozmówca poczuł się ważny. Niby banalne, a czyni cuda. I w biznesie, i w kulturze.

A wracając do teatrów: widziałem ostatnio dwie premiery. „Madama Butterfly” w Operze Bałtyckiej i „Źli żydzi” w Konsulacie Kultury. Oba polecam, chociaż po lockdownie zdobyć bilety do teatrów graniczy z cudem. I dobrze!

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl