Zapraszamy do reklamy, czyli jak zarobkują aktorzy.
Włączam telewizor. Blondynka z Playa po raz kolejny próbuje udowodnić, że jest najśmieszniejsza i najzabawniejsza, skutecznie powielając stereotyp bezmyślnej osóbki o pięknej twarzy. Na ekranie pojawia się od lat, zatem można wnioskować, że reklama spełnia swoją funkcję. Jestem ciekaw, czy wiecie Państwo, kim jest ta zabawna (bądź nie, to kwestia gustu) blond piękność. Ba, teraz już gwiazda, gdyż […]
Redakcja
2021-08-04
5 minut czytania
Włączam telewizor. Blondynka z Playa po raz kolejny próbuje udowodnić, że jest najśmieszniejsza i najzabawniejsza, skutecznie powielając stereotyp bezmyślnej osóbki o pięknej twarzy.
Na ekranie pojawia się od lat, zatem można wnioskować, że reklama spełnia swoją funkcję. Jestem ciekaw, czy wiecie Państwo, kim jest ta zabawna (bądź nie, to kwestia gustu) blond piękność. Ba, teraz już gwiazda, gdyż kampania reklamowa przyczyniła się do rozkwitu jej kariery, także tej kinowej. To aktorka. Dziewczyna, która ukończyła czteroletnią, ciężką, wyczerpującą szkołę teatralną. Uczyła się w niej wiersza, prozy, dykcji, scen klasycznych (chociażby Szekspira) i scen współczesnych. Uczyła się też śpiewu. Obroniła kilka dyplomów, gdyż w szkołach przygotowujących aktorów do zawodu zazwyczaj jest ich parę. Są to egzaminy w postaci małych spektakli, monodramów bądź recitali. Czy taka ścieżka kariery zawodowej pozwoliła jej spełnić marzenia?
O to należałoby zapytać Basię, bo tak ma na imię. Jest jedną z niewielu osób w Polsce, dla których rola w reklamie telewizyjnej była katapultą do wielkiej medialnej kariery. Są to jednak przypadki bardzo odosobnione, mimo że większość postaci, które namawiają nas do zakupów w pasmach reklamowych, to właśnie profesjonalni aktorzy. Artyści, którzy w ten sposób zarabiają na życie. Jak to wygląda od kuchni? Co to znaczy dla aktora? Jako że kilka lat temu podjąłem dezycję o wyjeździe do stolicy i zrobieniu zawrotnej kariery w mediach – opowiem. Dodam od razu, że wracałem jeszcze szybciej niż wyjeżdżałem. Jednak ze sporym zyskiem – wiem, że moim miejscem na ziemi jest Trójmiasto. Ale do rzeczy.
Cała przygoda zaczyna się zazwyczaj od agencji castingowej. Ta segreguje kandydatów na dwie grupy: aktorzy i amatorzy. Jak można zgadnąć – aktorom jest łatwiej, często szybciej (omijanie kolejek), ale nie zawsze skuteczniej. Świat reklamy rządzi się swoimi prawami i teoretycznie dla każdego znajdzie się w nim miejsce, dla osób bez dyplomu zawodowego także. Decyzję obsadową finalnie podejmuje klient, dla którego ważne jedynie jest, abyś pasował „do roli” i ostatecznie sprzedał towar, produkt, usługę, której tyczy się dana reklama. Kiedy już jesteś w agencji, kiedy poznałeś kilka ważnych osób, które cię przekonywały, że twój los leży w ich rękach, możesz zaczynać. Jeszcze tego samego dnia otrzymujesz sms o castingu. Czasem nawet kilka. W wiadomości podana jest data, miejsce, to jak masz wyglądać, ewentualnie co masz przygotować oraz jaka będzie stawka dla zwycięzcy. Wynagrodzenia podawane są w dwóch kwotach. Pierwsza za dzień zdjęciowy, zazwyczaj niska, druga za przekazanie praw autorskich, stosunkowo wyższa. Wchodzisz do budynku. Czasami jest to przy wytwórni filmów, innym razem w wynajętym studiu, a najczęściej w paskudnych i tanich przestrzeniach, nie rzadko na obrzeżach Warszawy. O której byś tam nie przyszedł – i tak już przed tobą będzie czekał spory tłumek chętnych. Ci obrzucą cię spojrzeniem raczej chłodnym. Połowa z nich to nie aktorzy, ale celebryci, gwiazdy social media ze sztucznie poprawianą urodą. O Grotowskim z nimi raczej nie podyskutujesz. Zaczynasz się zastanawiać, co ty tutaj w ogóle robisz…? Ale nadchodzi twoja kolej. Wchodzisz. Grasz przed kamerą scenę bądź kilka. Reżyser castingu czasem cię nie zauważa w ogóle, a czasem rzuci jakąś uwagę. Ty, dziękując mu, biegniesz dalej, na następne przesłuchanie, gdyż tego dnia w stolicy odbywa się ich pięć. Przy każdym z nich liczysz, że dostaniesz zaproszenie na tzw. recall, czyli drug etap. A stamtąd już prosta droga na plan zdjęciowy. I tak wyglada codzienność zdecydowanej większości aktorów w stolicy. Tylko nieliczni mają etaty w tetrach, nieliczni pracują na stałe przy produkcjach telewizyjno-filmowych. Większość z nich spędza cały dzień na bieganiu po mieście od przesłuchania do przesłuchania, licząc, że tym razem się uda. Większości nie udaje się nigdy.
Jeszcze inną sprawą są stawki. Pokutuje opinia, że w reklamie zarabia się doskonale. Gwiazdy z twarzami rozpoznawalnymi i owszem. Nieznani szerszej publiczności bardzo słabo. Dawniej, kiedy rynek reklamowy w Polsce się rozwijał i pierwsi aktorzy zaczynali zachęcać nas do zakupów w reklamach, gaże były ogromne. Do dzisiaj krążą legendy o możliwości zakupu mieszkania za występ w spocie reklamowym. Uwierzcie Państwo, dzisiaj jest już zupełnie inaczej. Zatem wieczorem, drogi Czytelniku, jeśli włączysz telewizor i zobaczysz blok reklamowy, miej świadomość, że te mamy polecające lek na kaszel, ojcowie zachwalający farbę do ścian, sąsiedzi piejący peany na temat leku od bólu głowy – to w znakomitej większości aktorzy, którzy wyczekują w gigantycznych kolejkach na korytarzach castingowych, artyści chowający dumę w kieszeń, szczęśliwi, że kolejna rata kredytu zostanie i w tym miesiącu spłacona.