Partnerzy

Wyszukiwarka

Biznes
Pierwszy bywa najlepszy

Skoro powstaje po raz pierwszy, pewnie w wielu przypadkach można by go nazwać wynalazkiem. Nieco inaczej postrzega prototyp Paweł Noga, który wspólnie z bratem wymyślił i założył prototypownię PuntoBlu.Design. W sercu gdańskiej Oliwy powstaje szereg użytkowych przedmiotów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania wielu biznesów. A to dowodzi, że nawet lotniskowa toaleta nie musi być tym, co na starcie przestraszy klienta. Prototypownia, […]

Redakcja
2021-12-03
7 minut czytania

Skoro powstaje po raz pierwszy, pewnie w wielu przypadkach można by go nazwać wynalazkiem. Nieco inaczej postrzega prototyp Paweł Noga, który wspólnie z bratem wymyślił i założył prototypownię PuntoBlu.Design. W sercu gdańskiej Oliwy powstaje szereg użytkowych przedmiotów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania wielu biznesów. A to dowodzi, że nawet lotniskowa toaleta nie musi być tym, co na starcie przestraszy klienta.

Prototypownia, która wyrosła na marketingu z zamiłowaniem do stolarki?

Genezy szukałbym odrobinę głębiej (śmiech). Ukończyłem Politechnikę Gdańską i przez pierwsze lata zawodowo zajmowałem się IT. W pewnym momencie poczułem, że sprawia mi to coraz mniej satysfakcji, jednak w decyzji o zmianie przeważyło zainteresowanie nowymi technologiami, które doskonale pasowały do marketingu. Pojawiły się projekty z tzw. POS-ami, ekrany interaktywne, dedykowane wyspy marketingowe, a ja zacząłem przechodzić od sprzętu do jego obudowania i montażu. Wciągnąłem się w to, równolegle stawiając na rozwój w obszarze marketingu. Dzięki temu lepiej rozumiałem potrzeby klientów, wpisując w nie poszczególne narzędzie informatyczne.

Czego oczekiwali klienci?

Zastąpienia plakatu nowoczesnym ekranem wbudowanym w meble lub w ścianę, ekranem dotykowym i cyfrową komunikacją, czyli styk nowoczesności ze starym podejściem, który wymagał pewnych modeli, takich jak dedykowana obudowa, zintegrowany ekran czy nietypowy mebel. Projekty wykonywaliśmy samodzielnie, dużo testowaliśmy, aby mieć pewność, że urządzenia się nie „ugotują”. W pewnym momencie zaczęliśmy przygotowywać zabudowy dla lotniska, potem przyszedł etap budowy i wyposażania jednego z naszych biur, po czym powstał pomysł na kawiarnię, więc meble i zabudowy zaczęły się pojawiać w sporej liczbie. W każdym wypadku wymagało to szerszego spojrzenia i analiz, od układu pomieszczeń, przez poruszających się po nim ludzi, aż po ergonomię i użyteczność. Stanąłem przed kolejnym przełomem zawodowym, w którym zdecydowałem, aby odejść od technologii cyfrowej i skierować się w stronę rzeczy ładniejszych, jak wspomniane meble, zabudowy czy przedmioty użytkowe wymagające łączenia różnych, czasami niestandardowych i nowoczesnych materiałów.

Trudno Ci było odnaleźć się w rzemiośle?

Głęboką wodą okazała się realizacja dla lotniska. Zostałem zaproszony do modernizacji toalet i upewniłem się, że prototypowanie jest pasjonujące. Podjąłem wyzwanie wykreowania w przestrzeni publicznej czegoś, co będzie nie tylko użytkowe, lecz także trwałe. Prowadziłem cały projekt i jednocześnie byłem konstruktorem, testerem, producentem, stolarzem, ślusarzem (śmiech). Wiele się nauczyłem. W przemysłowym i użytkowym wykorzystaniu pojawiają się zupełnie nowe trudności. Wymóg stanowi wyposażenie w rzeczy proste i użyteczne, ale też bezpieczne. Niestety nie było wzorca poza klasyczną toaletą niewymagającą jakichś szczególnie nowatorskich rozwiązań. Chodziło o wprowadzenie kilku ulepszeń, które sprawią, że wizyta w toalecie nie będzie traumą, że śmierdzi, jest ciemno, a ty zastanawiasz się, czy kolor ściany to efekt brudu.

Co zmieniłeś?

Wprowadziłem odrobinę życia i powiew luksusu (śmiech). Oczywiście nie sam, tylko we współpracy z architektami i grupą fantastycznych ludzi – moich współpracowników i podwykonawców. Poważnie, bo słysząc głosy użytkowników, utwierdziłem się w przekonaniu, że to, co zrealizowaliśmy, nie jest ekstrawagancją architekta i inwestora, a wyrazem szacunku do klienta. Higiena, ergonomia i pozytywne doświadczenie to były główne cele. Zastosowanie materiałów o bardzo wysokiej jakości, w tym kompozytów do wykonania umywalek, super kranów z suszarkami, których nie musisz dotykać, to tylko niektóre z elementów, bo toaleta miała być prototypem i wzorcem dla kolejnych modernizacji. W trakcie realizacji wykonaliśmy wiele różnych prototypów. Z kilku powstały nowe produkty, które przeszły certyfikacje. Te doświadczenia przekonały mnie, że to dobry pomysł na biznes – stworzenie miejsca, do którego mogę zaprosić architekta, a potem samego klienta, gdzie możemy przegadać dany pomysł i opracować jego prototyp do takiego stopnia, żeby można go było dotknąć.

Wymóg rynku czy kolejny, przemyślany biznesowo ruch?

Użyteczność połączona ze wzornictwem i nowoczesnymi materiałami. Szczególnie teraz, kiedy przedmioty muszą być higieniczne, materiały z recyclingu, czy o niskim śladzie węglowym klienci mają możliwość poznania zupełnie nowych rozwiązań. Wielki przemysł potrzebuje jeszcze czasu zanim wprowadzi pewne rozwiązania do oferty. Dzięki prototypowni możemy np. pokazać jak będzie wyglądało Twoje przyszłe biurko – nie tylko elektrycznie podnoszone, ale wykończone ekologicznym linoleum z dopasowanym kształtem blatu, wbudowaną ładowarką indukcyjną, itd. Możemy wybrać dowolny materiał w kawałku, pokazać, przyłożyć. Potem obrobić i sprawdzić, czy się nadaje. A mówimy tu o specyficznych materiałach, takich jak kompozyty, laminaty czy formowane drewno lub materiały drewnopochodne. Moje doświadczenia techniczne i marketingowe uzupełniam o wiedzę z zakresu tworzenia mebli i projektowania przedmiotów użyteczności publicznej. Zaowocowało to chęcią zbudowania firmy, do której sam bym chciał pójść i załatwić wszystko w jednym miejscu…

…zwanym prototypownią.

Oczywiście, bo nie jesteśmy biurem projektowym, stolarnią czy ślusarnią. Łączymy wszystkie te obszary po trochu. W chwili, gdy klient będzie chciał wyposażyć jeden lokal lub zrobić dedykowany mebel, stanowi on dla mnie prototyp. Prototypem może być jednostkowa produkcja wymagająca przemyślenia najdrobniejszych szczegółów w oparciu kolejne iteracje, by w finale powstał gotowy produkt lub dedykowane wyposażenie. Jest to suma doświadczeń czasami wielu osób, bo współpracujemy też z różnymi specjalistami. Wspólnie z moim bratem, który również wciągnął się w ten projekt, jesteśmy w stanie pomóc we wszystkich etapach: od projektowania i doboru materiałów oraz technologii aż po samo wykonanie.

Która z realizacja była dla Ciebie największym zaskoczeniem?

Zdecydowanie lotnisko, gdzie zaufano mi, pomimo że nie byłem stolarzem czy znaną firmą wykonawczą. Do zaskakujących momentów należały z pewnością rozmowy o kolorach z dostawcą żywicy epoksydowej na podłogę ze Szwajcarii lub z dostawcą z Austrii o powłokach laminatowych na ściany i dobranie niemal identycznych kolorów. Potrzebowaliśmy tylko kilkanaście litrów barwionej żywicy, bo była to realizacja prototypu. Sami musieliśmy też zaprojektować i wykonać sufity podwieszane z siatki – zgodnie ze wszystkimi wymaganymi normami – bo żaden z producentów nie był w stanie dostarczyć nam ich na czas i w wymaganym kształcie. Wyzwań było bardzo dużo i w praktyce oznaczało wielopoziomowe i szerokie podejście do rozwiązań dostępnych na rynku, a to otwiera głowę.

Kolejne wyzwania?

Chyba najciekawszym elementem w prototypowaniu jest to, że musisz zmierzyć się wyzwaniami, których wcześniej nie znałeś. Prototypowanie to proces. Co więcej, czasami nawet trudno znaleźć firmę lub specjalistę, który robił coś podobnego. Odkrywamy nowe materiały, poznajemy świetnych ludzi, ciągle się uczymy, eksperymentujemy. Jesteśmy takim zewnętrznym działem rozwoju dla firm, projektantów i architektów. Dlatego sami też importujemy materiały z zagranicy, czy wyszukujemy lokalnych przedstawicieli różnych niszowych komponentów. Nasza prototypownia jest nieszablonowa. Myślę, że bliżej nam do profesjonalnego centrum rozwojowego niż do zwykłego zakładu rzemieślniczego, ale dalej pozostajemy rzemieślnikami. Naszym marzeniem jest działać tak samo jak w wielkich firmach, ale w mniejszej skali i zwinniej. Obok ręcznych strugów mamy komputerowe wspomaganie projektowania, obrabiarki cyfrowe, prasy próżniowe, nowoczesny park maszynowy, czy też specjalny piec do termoformowania. Wiemy, że tego typu narzędzia i rozwiązania są nieocenione, a my możemy zrealizować projekty od A do Z. Właśnie rozpoczynamy pracę nad specjalistycznym prototypem dla firmy biotechnologicznej. Będzie aluminium, kompozyty i na pewno dużo nowych doświadczeń.

TEKST: Dagmara Rybicka

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl