Mam nieodparte wrażenie, że wszystko wokół przyspieszyło. Czas przyspieszył, rzeczywistość, informacje, bodźce, ludzie i sprawy… Świat wymyka nam się z rąk. Tracimy kontrolę nad nim i coraz bardziej nad sobą. Biada, jeśli nie potrafimy odpuszczać, pomijać, przekazywać innym, czy odkładać na bok. Ten bok to tzw. segregator okrągły, czyli śmietnik
Dorota Sobieniecka - Kańska
2024-11-03
3 minuty czytania
Mam nieodparte wrażenie, że wszystko wokół przyspieszyło. Czas przyspieszył, rzeczywistość, informacje, bodźce, ludzie i sprawy… Świat wymyka nam się z rąk. Tracimy kontrolę nad nim i coraz bardziej nad sobą. Biada, jeśli nie potrafimy odpuszczać, pomijać, przekazywać innym, czy odkładać na bok. Ten bok to tzw. segregator okrągły, czyli śmietnik
To nie jest dobra sytuacja dla osób lubiących się dokładnie orientować, kontrolować, wiedzieć co w trawie piszczy. Niemożność dogonienia wszystkiego i połapania za przysłowiowe ogony powoduje ogromny stres, poczucie zagubienia oraz ogólnej dezorientacji. To tak jak pacjent, który budzi się po narkozie, nie bardzo wie, gdzie jest i po co. Dopóki mój brak wiedzy dotyczył na przykład nazwisk celebrytów, słynnych z „Pudelka” osób tak zwanych artystów serialowych – nie martwiłam się specjalnie.
AI zastąpi uczucia
Jednak ostatnio wysłuchałam z uwagą kilku wykładów (dodam: inauguracyjnych rok akademicki) wszystkie na temat AI, czyli sztucznej inteligencji. Tak jakby się uczelniane władze zmówiły. Ale to po prostu temat jest gorący i modny.
Profesor Wodzisław Duch, wybitny fizyk z UMK, przestraszył mnie okropnie, uświadamiając, że sztuczna inteligencja emocjonalna jest za progiem. Wręcz szykuje się do ataku. Ostatni bastion specyfiki i indywidualizmu człowieczeństwa, to czego trzymamy lub trzymaliśmy się uporczywie jako nieprzekraczalnej granicy, AI pada. Więc sztuczna inteligencja nie tylko zastąpi nasze sprawne liczenie, ale i relacje, uśmiechy, rozpoznawanie emocji, ironii, szyderstwa i innych, bardzo indywidualnych ludzkich zachowań i gestów. Kłamczuszka szybciej rozpozna AI niż my, władający emocjami i czujący się ich wyłącznymi dysponentami.
Na Wydziale Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej Politechniki Gdańskiej pani profesor Aleksandra Mielewczyk-Gryń opowiadała o „Star Trek”, które ja w swojej indolencji pomieszałam z „Gwiezdnymi Wojnami”. Generalnie chodzi o to, że Science Fiction to wcale nie jest taka zupełna fikcją. Ktoś tam sobie kiedyś wyobrażał i opisywał futurologicznie. A tu – klops! Minęło 30 lat i stało się. Najczęściej troszkę inaczej, ale idea lub „dizajn” urzeczywistniły się całkiem realnie. Bardzo mi się podobało to literacko-filmowo- nanotechnologicznie i chemicznie interdyscyplinarne, wręcz holistyczne podejście. W tym całym strachu przed sztuczną inteligencją, na którą jesteśmy skazani, jest pierwotny lęk przed nieznanym, nierozpoznanym oraz nieoswojonym. Boimy się, że natłok informacji, rozwiązań i bodźców przekroczy nasze poznawcze zdolności. Taka jest smutna prawda. Nie starajmy się zatem wszystkiego kontrolować, bo i tak nam się nie uda. Najlepiej trochę odpuścić i dać sobie przyzwolenie na nieznajomość całego kanonu literackiego. Nie tylko SF.