Natknęłam się kilka lat temu na wpis pewnego Pana na LinkedIn, który się pochwalił, że zatrudnia pracowników 40+. „Serio? Czym tutaj się chwalić?” – pomyślałam wtedy, gdyż właśnie przekroczyłam czterdziestkę i nie czułam żadnej potrzeby korzystania ze specjalnych przywilejów u pracodawcy.
Agnieszka Rodak
2024-11-30
3 minuty czytania
Natknęłam się kilka lat temu na wpis pewnego Pana na LinkedIn, który się pochwalił, że zatrudnia pracowników 40+. „Serio? Czym tutaj się chwalić?” – pomyślałam wtedy, gdyż właśnie przekroczyłam czterdziestkę i nie czułam żadnej potrzeby korzystania ze specjalnych przywilejów u pracodawcy.
W mojej świadomości pokoleniem, które mogło poczuć się w jakiś sposób wykluczone z rynku pracy, były osoby w wieku 60+, ewentualnie 50, ale z plusem bliżej kolejnej dekady. Minęło kilka lat i oto mamy sytuację, w której co piąta osoba w wieku produkcyjnym to pracownik z pokolenia Zet, urodzony po 1995 roku, wyznający zupełnie inną kulturę pracy niż koledzy i koleżanki z pokoleń X czy Y.
Odmienne myślenie
Zetki mniej się przywiązują do miejsca, bardziej zależy im na wyzwaniach i ciekawym środowisku projektowym, niż mozolnie pnącym się po szczeblach awansu starszym współpracownikom. Młodzi ludzie są ciekawi świata, lubią się rozwijać, ale jednocześnie bardzo dbają o równowagę pomiędzy życiem prywatnym, a zawodowym. Pracodawcy przecierają oczy ze zdumienia, gdy Gen Z komunikuje, że musi wyjść wcześniej, bo nie zdąży na koncert. Zetki uważają, że to praca ma być dla nich, a nie odwrotnie i z tego powodu zyskują powoli sławę nieodpowiedzialnych oraz roszczeniowych. Żądają satysfakcjonującego wynagrodzenia, elastycznych godzin pracy i szerokich benefitów, czyli warunków, które chętnie widziałby w swojej pracy każdy, niezależnie od rocznika. Jednak nie każdy ma odwagę mówić o tym głośno.
Mniejsza chęć do współpracy
Coraz częściej słyszy się, że pracodawcy niechętnie patrzą w kierunku współpracy z Zetkami, nie do końca rozumiejąc wyznaczane przez nich, nowe standardy pracy. Faktem jest, że przyzwyczailiśmy się do modelu, w którym na pierwszy plan wysuwa się realizacja celów zawodowych a wszystko inne to tylko dodatki. Pokolenie Zet przewraca to podejście do góry nogami, zmieniając znacznie siłę ciążenia w kierunku osobistego samozadowolenia. Tutaj na ratunek pracodawcom przychodzą mniej wymagające i bardziej zaangażowane Iksy, które pamiętając trudne czasy PRL-u. Wiedzą, że nie wszystko osiąga się od razu. Dla dużej grupy z nich praca nadal jest wartością samą w sobie. Dodatkowo stoją za nimi ogromna wiedza i doświadczenie nabyte przez lata. Oczywiście, po drodze są jeszcze wielozadaniowe oraz dobrze wykształcone Igreki, które radzą sobie świetnie na rynku pracy. Możemy zaobserwować nowy rodzaj dyskryminacji wiekowej, ale tym razem w kierunku młodszego pokolenia. To zjawisko, którego Pan z LinkedIn na pewno nie przewidział. Prawdziwym wyzwaniem dla pracodawców w mojej opinii będzie umiejętność tworzenia zespołów wielopokoleniowych, których członkowie będą dzielić się cennymi umiejętnościami każdej z grup wiekowych. Doświadczenie Iksów, szerokie spojrzenie Igreków i kreatywność Zetek mogą nam przecież przynieść całkiem niespodziewane efekty. Pod warunkiem, że znajdziemy odważnego lidera, który podejmie się zarządzania tak wymagającym zespołem.