Partnerzy

Wyszukiwarka

Felietony
Niezastąpiona

Sztuczna inteligencja to nieustająco temat dyżurny. Dlatego znów do niego wracam, ale z trochę odwrotnej strony.

Dorota Sobieniecka - Kańska
2024-11-30
3 minuty czytania

Sztuczna inteligencja to nieustająco temat dyżurny. Dlatego znów do niego wracam, ale z trochę odwrotnej strony.

O ile strona może być „trochę odwrotna”. Otóż, panuje powszechne i głębokie przekonanie, że postęp technologiczny w AI jest nieuchronny oraz nieubłagany. Cieszymy się, że rozwój etc, ale z drugiej strony ogromnie boimy się o utratę nad nim kontroli. AI widzi nam się jako potwór doktora Frankensteina, nieświadomie stworzony po to, by czynić zło i na koniec zabić własnego twórcę, jak cywilizacja, która zniszczyła nam klimat oraz środowisko.

Pewne obawy

Boimy się utraty miejsc pracy. Nowe technologie i tak zastępują już w dużej mierze człowieka, pracują szybciej, precyzyjniej szczególnie tam, gdzie jest pewna powtarzalność. Do tego podobno popełniają mniej błędów. „Błąd ludzki” – mówi się często o naszych „wpadkach” jako usprawiedliwienie. Człowieczeństwo nie jest nieomylne, ludzką sprawą jest błądzić, plątać się i mylić.

Ostatnio przywoływałam wykład profesora Wodzisława Ducha z szokującą tezą, że AI uczy się szybko, już także ludzkich emocji. Umie odczytywać nasze reakcje, język ciała… A jeśli nawet jeszcze nie umie, to szybko się nauczy.

Lęk przed utratą miejsc pracy jest uzasadniony w przypadku państw wysokorozwiniętych, których gospodarka oparta jest na wiedzy i technologiach. W zakątkach świata, gdzie ważna jest głównie praca rąk ludzkich w tzw. „montowniach”, możemy być jako tako jeszcze spokojni.

Postęp AI jest nieuchronny

Jednak ostatnio nabrałam optymizmu co nowych lub nowych/starych możliwości zawodowych. Pojawią się nowe zawody, nowe zajęcia i będą potrzebne nowe specjalizacje. Coraz częściej w rozmowach pojawia się śmiałe pytanie, po co uczyć dzieci języków obcych wobec perspektywy translatorów. W perspektywie nauczyciele lingwiści stracą zajęcie… Chyba nie tak szybko.

To przecież tak jak z GPS, który oducza ludzi posługiwania się wyobraźnią przestrzenną. Oczywiście pada argument, że nauka języków to nie wyłącznie problem komunikacji, ale poszerzania horyzontów, nauka myślenia abstrakcyjnego, elastycznego przesuwania znaczeń i konstrukcji, po prostu sposobu myślenia.

Czasem zawodne

Moje rodzinne dziecko dostało opinię sporządzona przez kanadyjskiego wychowawcę, przełożoną na język polski komputerowo. Oj, AI się nie popisała. Tu wietrzę ogromną przestrzeń dla niemal zapomnianego zawodu – profesjonalnego redaktora. Obserwując media, miałam wrażenie, że to zawód w zaniku. Przekłady instrukcji obsługi różnych urządzeń i inne coraz częściej występujące w przestrzeni medialnej tłumaczenia uświadomiły mi, że redaktor jest potrzebny do tłumaczenia z polskiego na polski. Choćby po to, żeby było wiadomo, o co chodzi. Tu już nie mówimy o warstwach literackich przekładu, ale o zwykłym, zrozumieniu tekstu. Kłaniam się zatem nisko prawdziwym redaktorom, w tym Panu Piotrowi, redaktorowi niniejszego tekstu i całego wydania Expressu Biznesu w uznaniu ludzkich kompetencji. Jeszcze długo będzie Pan niezastąpiony.

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl