Partnerzy

Wyszukiwarka

Biznes
Wicemistrz świata z biznesowym zacięciem

Po zakończeniu czynnego uprawiania sportu postanowił szkolić innych w piłce ręcznej oraz pomagać poprzez aktywność fizyczną. Artur Siódmiak, były reprezentant Polski oraz wicemistrz świata, opowiada o poczynaniach biznesowych i zaangażowaniu w różne projekty.

Redakcja
2025-04-07
6 minut czytania

Po zakończeniu czynnego uprawiania sportu postanowił szkolić innych w piłce ręcznej oraz pomagać poprzez aktywność fizyczną. Artur Siódmiak, były reprezentant Polski oraz wicemistrz świata, opowiada o poczynaniach biznesowych i zaangażowaniu w różne projekty.

Po zakończeniu kariery sportowej nie narzeka Pan na brak zajęć, ponieważ działa Pan m.in.: w biznesie. Dlaczego zdecydował się Pan na otworzenie własnej restauracji Wołowina House?

Wyniknęło to z wieloletniego prowadzenia beach baru „Moloteka „w okresie letnim na plaży w Brzeźnie na obiekcie Stadionu Letniego w Gdańsku. W pewnym momencie miałem problem z kucharzami oraz ludźmi do obsługi obiektu, jeśli chodzi o ich sezonowe zatrudnianie. Dlatego pomyślałem o otwarciu restauracji, w której będą do dyspozycji przez cały rok. W kwestii profilu tego miejsca, to tak zdecydowałem po rozmowie z szefem kuchni, aby podążyć w stronę wołowiny oraz steków. Okazało się to dobrym rozwiązaniem. Po kilku zmianach obecnie restauracja działa na Kaszubach od 2,5 roku. Myślę, że to był strzał w dziesiątkę i jestem zadowolony z tego, jak funkcjonuje Wołowina House.

Co według Pana jest najważniejsze w prowadzeniu biznesu?

Przede wszystkim ludzie, którzy tworzą daną firmę oraz racjonalne prowadzenie biznesu. Do tego ważne jest mierzenie sił na zamiary. Często dostawałem propozycje, żeby otwierać kolejne restauracje, ale wychodzę z założenia, że lepiej jest prowadzić mniej interesów, ale za to z lepszym efektem. Dlatego skupiłem się na tym jednym punkcie Wołowiny House oraz innych projektach, w których jestem zaangażowany. Natomiast powtarzam pracownikom, że firma jest tylko nazwą, a jej fundament tworzy zespół. To jest wartość, którą cenię.

Jest Pan legendą piłki ręcznej w Polsce. Jakie cechy charakteru wyniesione ze sportu są pomocne w działaniach biznesowych?

Myślę, że systematyczność, pracowitość, umiejętność radzenia sobie z wyzwaniami oraz stresem i działaniem pod jego wpływem. Uważam, że istotne jest również współdziałanie w grupie, czy pewna hierarchiczność, gdzie na czele grupy potrzebny jest lider. Przydatna jest również umiejętność rozwiązania konfliktów, co było istotne w zespole, gdzie było 15 zawodników i każdy o innym charakterze. Podobnie jest w firmie. Właśnie te kilka cech najbardziej przekłada się ze sportu na świat biznesu.

Poza prowadzeniem restauracji warto też wspomnieć, że od 2017 roku działa też Stowarzyszenia Akademia Sportu Artura Siódmiaka. Co jest misją tej organizacji?

Zaczęliśmy działania w 2014 roku, ale w międzyczasie się przekształciliśmy pod względem struktury. Natomiast misja pozostaje wciąż ta sama, czyli pomaganie ludziom w kwestiach sportowych, przykładowo prowadząc treningi piłki ręcznej, czy organizując różne wydarzenia promujące zdrowy tryb życia. Wykorzystuję własne kontakty czy wizerunek, aby wspierać nasze przedsięwzięcia. Ponadto angażuję się w inicjatywę związaną z resocjalizacją młodzieży. Wydaję mi się, że sport jest dobrym sposobem, aby znaleźć życiowe cele zagubionym ludziom.

Właśnie, przed wywiadem wspomniał Pan, że niedługo znowu wyjeżdża z innymi osobami do różnych ośrodków na spotkania z młodzieżą. Kto będzie towarzyszyć w tych wyjazdach?

Przez kilka lat udało mi się zebrać grupę kilkunastu osób z różnych środowisk społecznych i zawodowych, które zaangażowały się w tę inicjatywę. W tym gronie są aktorzy, barberzy, byli członkowie z jednostek specjalnych, m.in. Tomasz Oświeciński, Paweł Mateńczuk „Naval”, Daniel Traut czy Sebastian Karczewski, ale nie brakuje również byłych sportowców: tj. Michał Karmowski, Jakub Wawrzyniak, czy Patryk Zaborowski. Dzięki takiemu różnorodnemu zestawowi osób próbujemy zachęcić młodych ludzi spróbowania sił w różnych dziedzinach życia czy sportu. Mamy dwóch doskonałych barberów, osoby od tatuaży, a takie kwestie interesują młodzież. Dzięki wsparciu firmy „Fale Loki Koki” otworzyliśmy jedyny w Polsce Barber shop w Zakładzie Poprawczym Raciborzu, gdzie szkolimy młodych ludzi w tym zawodzie. Niedługo wyjeżdżamy na kilka dni w Polskę, aby kontynuować projekt w kolejnych Zakładach Poprawczych, żeby rozmawiać z młodymi ludźmi o ich marzeniach, celach, poznawać ich problemy, przy tym próbując im pomóc. Co ważne, nie oceniając ich. Jest to dla mnie też emocjonalny projekt. Nie ukrywam, że jesteśmy zadowoleni z jego efektów i nie zwalniamy tempa.

Nie da się ukryć, że często na tych spotkaniach spotykają się Państwo początkowo z nieufnością ze strony tej młodzieży, ale po usłyszeniu waszych historii, to zmieniają nastawienie.

Oczywiście, że tak. To są młodzi zagubieni ludzie, którzy często zostali skrzywdzeni przez życie i najbliższe im osoby. Stąd bierze się ich nieufność. Dlatego trudno do nich dotrzeć. Natomiast trzeba podkreślić, że nasze prelekcje bazują głównie na doświadczeniach życiowych, nie są wyuczone i oparte tylko na teoretycznej wiedzy. Po prostu opowiadamy o własnym życiu, bo każdy miał kiedyś zakręty życiowe. Dzięki temu widzą między nami pewne podobieństwo, co sprzyja budowaniu zaufania. Traktują nasze różne historie jako pewną wskazówkę. Jestem zadowolony, że w wielu przypadkach udało się wzbudzić w nich zainteresowanie. Później pomagamy im także w aspektach życia codziennego i staramy się uzupełniać proces resocjalizacji.

Proszę zdradzić dalsze plany biznesowe i związane z prowadzonymi projektami.

Jako Stowarzyszenie idziemy w tym samym kierunku, czyli będziemy szkolić w zakresie piłki ręcznej. Do tego dojdzie organizacja wydarzeń promujących sport, kulturę oraz historię, ponieważ rozpoczęliśmy współpracę z Ministerstwem Obrony Narodowej. Z pewnością też będę kontynuować projekt resocjalizacji. Natomiast w kwestiach biznesowych to niedługo startuje Stadion Letni w Gdańsku, gdzie szykujemy szereg wydarzeń sportowych oraz muzycznych.

W przypadku prowadzonej restauracji też planowane są zmiany?

Na pewno będziemy rozbudowywać obecny lokal. Do tego rozważam otwarcie kolejnej Wołowiny House w przyszłym roku. Rozglądam się za potencjalnymi lokalizacjami. Uważam, że trzeba powoli się rozwijać, ale mierzyć siły na zamiary.

Rozmawiał: Przemysław Schenk

fot. materiały prywatne

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl