Ostatnio ulubionym kierunkiem Polaków stała się Malta. Podobno ilość turystów z naszego kraju przewyższa już liczebnie Włochów i nawet Anglików.
Ostatnio ulubionym kierunkiem Polaków stała się Malta. Podobno ilość turystów z naszego kraju przewyższa już liczebnie Włochów i nawet Anglików.
Ostatnio ulubionym kierunkiem Polaków stała się Malta. Podobno ilość turystów z naszego kraju przewyższa już liczebnie Włochów i nawet Anglików.
Sprzyja temu dość gęsta siatka połączeń lotniczych z Polski oraz stosunkowo niedługi czas przelotu. Położenie w cieplejszej strefie klimatycznej niż nasza jest też niewątpliwym atutem.
Poza wspaniałymi widokami, smacznym jedzeniem, fantastycznym towarzystwem, z którym dane mi było podróżować, zachwyciły mnie tu drewniane werandy pomalowane we wszystkie kolory tęczy, fantazyjnie kute balustrady balkonowe, multikolorowe drzwi, barokowe bogato zdobione fasady z beżowo żółtego piaskowca. Pokochałam te bajeczne zestawienia kolorystyczne.
Wąskie urokliwe uliczki wspinające się w górę, aby zaraz schodzić w dół, często kończące się widokiem na morze zachęcają do wędrowania i znajdowania wciąż nowych perełek miejscowej architektury. W samym centrum Valletty luksusowe hotele z pięknymi wręcz pałacowymi westybulami, kryształowymi żyrandolami, bogato zdobionymi posadzkami i reprezentacyjnymi schodami. Wszędzie też jest mnóstwo posągów, zarówno we wnętrzach, jak i w całym mieście.
Poznając nowe miejsca, warto też skosztować miejscowych specjałów. W tym przypadku zaskoczyła mnie cuisine, ponieważ spodziewałam się większej ilości przypraw, a było pod tym względem dość oszczędnie. Z tego względu że głównie jedliśmy ryby i frutti di mare, które były bardzo świeże, to potrawy broniły się same podstawowym smakiem i było pysznie.
Niewątpliwym królem jest tu sea bass (okoń morski), przyrządzany na wiele różnych sposobów. Pieczony w skorupie soli, grillowany, smażony, w formie carpaccio, marynowany, to tylko kilka przykładów. Popularne są tu też dania przyrządzane z mięsa królika. Sporo tu miejsc z jedną lub więcej gwiazdkami Michelin, więc to też mówi samo za siebie.
Miejscowe białe wino, które jest lekkie i orzeźwiające, fantastycznie komponowało się z morskimi specjałami, a do tego zero bólu głowy następnego dnia, nawet po większej ilości, a to też spora zaleta poza smakiem.
Malta jest niewielką wyspą, zwiedzając ją łatwo się natknąć na tych samych ludzi, łatwiej ich rozpoznać i zapamiętać, jeśli są dość ekscentrycznie ubrani. My kilka razy w różnych miejscach, spotykaliśmy taką parę. Prezentowali się bajecznie. Codziennie prezentowali się w innych, starannie dobranych stylizacjach.
Odwiedziliśmy też średniowieczne miasteczko Mdinę, opisywana w przewodnikach jako „Ciche miasto”. No cóż, tego popołudnia i wieczoru ciszę co chwilę zakłócały głośne wybuchy. To był ostatni dzień karnawału i być może w tym tkwiła przyczyna? Taka specjalna dyspensa na hałasowanie z tej okazji? Natomiast spacer wąziutkimi uliczkami w Mdinie przenosi nas w czasie do przeszłości i to całkiem odległej.
Jeśli narobiłam Wam apetytu, to polećcie tam i sami poszukajcie więcej smaczków oraz uroków tej pięknej wyspy. Jest ich wiele, choć wyspa niewielka.
Tekst: Sławka Ligenza-Hill aka Malwina Szusta
fot. Sławka Ligenza-Hill aka Malwina Szusta