Partnerzy

Wyszukiwarka

Samorząd
W poszukiwaniu koalicji rządzącej Parlamentarne przepychanki na Łotwie

Na Łotwie 6 października odbywały się wybory parlamentarne. Do tej pory jednak trwają przetargi wokół utworzenia nowej koalicji rządzącej. Wybory wygrała Socjaldemokratyczna Partia Zgoda. Jej głównym zapleczem jest elektorat rosyjskojęzycznych mieszkańców Łotwy. Partia ta ma 23 mandaty w 100 – osobowym, łotewskim parlamencie. Jej przewodniczącym jest mer Rygi, Nils Ushakovs. Przy czym do parlamentu z […]

Redakcja
2018-11-20
5 minut czytania

Na Łotwie 6 października odbywały się wybory parlamentarne. Do tej pory jednak trwają przetargi wokół utworzenia nowej koalicji rządzącej. Wybory wygrała Socjaldemokratyczna Partia Zgoda. Jej głównym zapleczem jest elektorat rosyjskojęzycznych mieszkańców Łotwy.

Partia ta ma 23 mandaty w 100 – osobowym, łotewskim parlamencie. Jej przewodniczącym jest mer Rygi, Nils Ushakovs. Przy czym do parlamentu z ramienia „Zgody” dostało się ośmiu rdzennych Łotyszy. To może świadczyć o bardzo powolnym zdobywaniu przez tę partię, głosów także wśród elektoratu nie rosyjskiego. Aż trzy partie mające swoich przedstawicieli w nowym parlamencie to ugrupowania całkiem nowe. Populistyczna, antysystemowa partia Do Kogo Należy Państwo (KPV LV, szefem jest aktor Artuss Kaimins), z 16 mandatami. Nowa Partia Konserwatywna, która zdobyła popularność na fali walki z korupcją (13,6%, 16 mandatów – jej czołowi działacze to byli pracownicy służby antykorupcyjnej, którzy odchodząc z pracy wzięli z sobą mnóstwo materiałów mających kompromitować dotychczasowe elity), a także liberalne, pro unijne, kierowane przez euro parlamentarzystę Artisa Pabriksa, Na Rzecz Rozwoju/Za! (12%, 13 mandatów). Pozostałe to partie tworzące do tej pory koalicję rządzącą – Stowarzyszenie Narodowe Wszystko dla Łotwy/Ojczyzna i Wolność/LNNK – 13 miejsc w parlamencie (11% głosów), Związek Zielonych i Chłopów – 11 mandatów (9,9%), Nowa Jedność – 8 mandatów (6,7%). Te trzy partie mają obecnie tylko połowę mandatów jakie mieli do tej pory. Nie mogą więc odtworzyć dotychczasowej koalicji rządzącej krajem. Wedle większości obserwatorów łotewskiej sceny politycznej pewnikiem jest, że zwycięska (od kilku już elekcji) „Zgoda” nie ma szans na wejście do koalicji rządzącej. Ciągnie się bowiem za tym ugrupowaniem odium „prorosyjskości”. Wobec jednak rozdrobnienia parlamentu pozostałe partie nie mogą dojść do porozumienia w sprawie utworzenia koalicji rządzącej. Nowa większość będzie musiała opierać się na sojuszu czterech lub pięciu sił politycznych. Taka konfiguracja będzie wymuszać osiąganie bardzo wielu kompromisów. Prezydent Raimonds Vējonis nie jest natomiast związany formalnie do zaoferowania tworzenia rządu szefowi największej partii, obecnej w parlamencie. Jeszcze przed wyborami stwierdził on jednoznacznie, że na pewno misji sformowania rządu (niezależnie od wyniku elekcji) nie otrzyma „Zgoda”. Raczej mało prawdopodobne jest także, by misję tworzenia nowego rządu otrzymał szef KPV LV, Artuss Kaimins. Jest on traktowany na Łotwie jak aktor, który owszem może rozśmieszyć, ale poważne rządowe role to już nie dla niego. Gdy Kaimins wychodzi na sejmową trybunę to też gra swoją rolę. Gestykuluje tak by kamera telewizyjna to najlepiej uchwyciła. Wszędzie też chodzi ze swoją kamerą nagrywając kolegów, posłów. Zarazem tenże Kaimins gubi się momentalnie, gdy ktoś go zaczepia tak ad hoc. Widać, że do wystąpienia potrzebny jest mu scenariusz. A ten scenariusz (wedle ryskich komentatorów) pisze Atis Zakatistovs, prawdziwy twórca partyjnych działań. Kandydatem tej partii na stanowisko premiera może być natomiast adwokat, Audis Godzems. Pomiędzy potencjalnymi koalicjantami występują bardzo duże różnice programowe. Nowi Konserwatyści chcieliby zwiększać deficyt budżetowy, aby tylko powiększać daniny socjalne. KPV LV ogłosiła konieczność wielkiej reformy administracyjnej powiązanej ze zdecydowanym zmniejszeniem ilości samorządowych okręgów administracyjnych z ponad stu do 27. Musiałoby to być połączone z masowym zwalnianiem urzędników w terenie. Partia Zielonych i Chłopów jest temu zdecydowanie przeciwna. Bo oni właśnie tam mają najwięcej swojego elektoratu. Dalej idzie ogłaszana reforma oświatowa połączona ze zmniejszaniem sieci szkół. Za takim działaniem są „Nowi Konserwatyści”, a „Zieloni i Chłopi” są zdecydowanie przeciw. Nawet ogłosili, że będą bronić każdej szkoły. Kaimins zaś ogłosił, że trzeba … budować następne szkoły. Następna jest „optymizacja” sieci szpitali czyli zamknięcie części placówek. Zdecydowanie przeciwny temu jest Kaimins. Ponadto Kaimins obiecał, że z 13 ministerstw jego partia zejdzie do 6 resortów. Inną obietnicą Kaiminsa jest zmiana sposobu wyboru prezydenta na bezpośredni. To jednak musiałoby oznaczać potrzebę zmiany konstytucji. Do tego trzeba mieć większość, a inne partie wcale się nie palą do takiej zmiany. Układanie koalicji może być także utrudnione przez wiele wzajemnych, bardzo osobistych, ataków z okresu kampanii wyborczej. Kaimins choćby co jakiś czas publicznie oskarżał patrona Zielonych, Aivarsa Lembergsa o skorumpowanie. Wręcz nawet twierdził, że Lembergs już teraz powinien suszyć suchary więzienne. Tymczasem żaden sąd, jak do tej pory, Lembergsa za korupcję nie skazywał. Tenże sam Kaimins twierdził publicznie, że jeden z prominentnych parlamentarzystów z ramienia „Zielonych”, August Brigmanis, to przykład typowego komunisty. Co prawda w czasach komunizmu był ten człowiek szefem jednego z powiatowych komitetów partyjnych, ale przecież nie był to (wśród łotewskich polityków) przypadek odosobniony i na dodatek Brigmanis nigdy nie wypowiadał się w duchu ideologii komunistycznej. Konkludując można stwierdzić, że najbardziej prawdopodobna koalicja to ta z udziałem pięciu partii, z KPV LV i „Zgodą” w opozycji. Elementem sprzyjającym przyspieszeniu rozmów o powstaniu nowej koalicji będzie także potrzeba przegłosowania jeszcze w tym roku budżetu na rok następny. Gdyby jednak rozmowy o tworzeniu koalicji nie dały jakiegokolwiek porozumienia, prezydent zawsze może rozwiązać parlament i ogłosić kolejne wybory. W przypadku, gdyby jednak poszczególne partie nie mogły się ze sobą dogadać odnośnie tworzenia koalicji pozostaje (prócz rozwiązania parlamentu) jeszcze jeden wariant: powstaje rząd formalnie mniejszościowy korzystający jednak z cichego poparcia „Zgody”. Tylko jaką cenę wyznaczyłaby „Zgoda” za takie poparcie?

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl