W „mojej” Hiszpanii, do której wciąż tęsknię, właśnie kwitną drzewka migdałowe. Cieszą oko, bo jako pierwsze zapowiadają nadchodzącą wiosnę, a do tego są piękne.
W „mojej” Hiszpanii, do której wciąż tęsknię, właśnie kwitną drzewka migdałowe. Cieszą oko, bo jako pierwsze zapowiadają nadchodzącą wiosnę, a do tego są piękne.
W „mojej” Hiszpanii, do której wciąż tęsknię, właśnie kwitną drzewka migdałowe. Cieszą oko, bo jako pierwsze zapowiadają nadchodzącą wiosnę, a do tego są piękne.
Czasem kojarzą mi się z pannami młodymi w białych, ślubnych sukienkach otoczone druhnami w jasnoróżowych i kremowych kreacjach, a innym razem jawią się jako białoróżowe słodkie bezy rozsiane na wzgórzach ciągnącymi się wzdłuż wybrzeża Costa Azahar oraz Costa Blanca. Błyszczą śwetliście na tle kobaltowego nieba w śródziemnomorskim słońcu i trudno od nich oderwać wzrok. Prawdziwe cuda natury.
Jak tylko przekwitną migdałowce, siejąc wszędzie białymi płatkami, to zakwitną sady czereśniowe. Równie piękne, a na dojrzałe, słodkie, soczyste, owoce nie trzeba tak długo czekać jak w naszym kraju. W pełni słodziutkie są już w maju.
Niezwykłe święto
W dniach od 15 do 19 marca w Comunidad de Valencia mamy też dodatkową atrakcję – FALLAS – Święto Ognia. Fallas obchodzi się tylko w tym regionie Hiszpanii. Cabalcady, procesje Semana Santa, karnawał, itp. obchodzone są mniej lub bardziej okazale w całej Hiszpanii, ale Fallas tylko tutaj.
Największe i najbardziej spektakularne obchody odbywają się w samej Walencji, gdzie przybywają delegacje z całego regionu. Wówczas miasto jest zamknięte przez kilka dni dla ruchu kołowego. Bulwarami i ulicami przemaszerowują tysiące ludzi w każdym wieku, od niemowlaków w wózkach po staruszków na wózkach. Wszyscy są w pięknych, bogatych strojach regionalnych. Towarzyszą im orkiestry dęte wygrywające, w rytmie marszowym pasodoble – hymn Walencji. W mniejszych miastach i miasteczka też się dużo dzieje. Uroczystości trwają 4 dni, aby zakończyć się spektakularnie 19 marca. Figury, nieraz kilkupiętrowej wysokości, są doszczętnie spalane w noc Św. Józefa. Towarzyszą temu wybuchy petard, fajerwerki, dużo ognia, dymu i to w bezpośrednim sąsiedztwie budynków, które są polewane profilaktycznie wodą z węży strażackich. Miejscowi nazywają ten akt Infierno de fallas, Piekłem Fallas.
Wyjątkowy patron
Patronem tych obchodów jest San Jose, który jest patronem stolarzy, cieśli i szkutników. To właśnie oni zapoczątkowali Fallas, dawno temu. O tej porze roku zwykle sprzątali swoje warsztaty po zimie, a z odpadów tworzyli kukły, które 19 marca spalano na zewnątrz. Potem zaczęto stawiać figury tzw. Ninoty, tworzone z papier mache. Współcześnie niestety zwykle jest to styropian, który podczas „crema” (spalanie) wydziela gryzący, czarny dym i trzeba uważać, aby nie stanąć pod wiatr w trakcie spalania.
Ulubiony moment
Moją ulubioną częścią kilkudniowych obchodów jest Ofrenda de Flores. Dwudniowa cudownie malownicza parada falleros, tysiące uczestników w pięknych regionalnych strojach, niosących wiązanki białych i czerwonych gozdzików, aby je ofiarować MaterDei – Nuestra Senora de Los Desamparados (Matce Bożej Opuszczonych), patronce Walencji, na utkanie jej kwietnej szaty. Figura MaterDei stoi obok katedry jej poświęconej. Jest wysoka na kilka pięter i początkowo składa się z pochylonej głowy Virgen i małego Jezuska trzymanego na jej rękach. Resztę stanowi drewniane wielometrowe rusztowanie, na którym potem są mocowane gozdziki, według co roku innego wzoru. Barwny korowód sunie całymi godzinami przez dwa popołudnia i dwie noce, tak długo aż szata jest kompletna. Uczestnikom towarzyszą wielkie emocje. Często widać łzy w oczach składających wiązanki u stóp Virgen. Myślę, że są one składane z prośbami i intencjami, które są znane tylko ofiarodawcom.
Ważny wybór
Przed obchodami FALLAS co roku są wybierane falleras i falleros poszczególnych dzielnic, którzy to wybrańcy idą na czele współmieszkańców. Jest to zaszczytna funkcja i traktowana serio przez tutejszą społeczność. Na koniec obchodów 19 marca o północy, to oni właśnie podkładają ogień pod figury w dzielnicach. Dzieci też mają przedstawicieli oraz własne Ninotes, które spala sie w tę samą noc, ale już na dwie godziny przed północą. Podczas obchodów odbywa się konkurs na najwspanialsze figury, a najlepsze unikają ognia.
Zaraz po zakończeniu obchodów ruszają pełną parą przygotowania do następnych FALLAS. Miejscowi artyści zaczynają projektować nowe Ninotes, warsztaty będą też miały zajęcie przez cały rok. Fundatorami są miejscowe firmy i przedsiębiorstwa. Warto choć raz w tym uczestniczyć. Polecam.
Tekst i foto: Sławka Ligenza-Hill aka Malwina Szusta