Sport we współczesnym wydaniu nie ma nic wspólnego z romantycznym zabarwieniem. Nadszedł czas na wyzbycie się złudzeń związanych z równymi szansami biednego i bogatego. Nakłady finansowe dotyczące aktywności fizycznej są ogromne i wciąż rosną w tempie zastraszającym. Rzeczywistość okazuje się być skrajnie inna od tej, którą sobie wyobrażamy. Liczby w zacięciu sportowo-biznesowym O diametralnych różnicach […]
Redakcja
2019-08-14
5 minut czytania
Sport we współczesnym wydaniu nie ma nic wspólnego z romantycznym zabarwieniem. Nadszedł czas na wyzbycie się złudzeń związanych z równymi szansami biednego i bogatego. Nakłady finansowe dotyczące aktywności fizycznej są ogromne i wciąż rosną w tempie zastraszającym. Rzeczywistość okazuje się być skrajnie inna od tej, którą sobie wyobrażamy.
Liczby w zacięciu sportowo-biznesowym
O diametralnych różnicach występujących w sporcie świadczy kryterium w postaci nieustannie pnących się ku górze nakładach finansowych. Znajdują one swe ujście głównie w prawach telewizyjnych. Uchodząca za najlepszą piłkarską ligę świata „Premier League” pochłania zysk z praw telewizyjnych na poziomie 9.2 miliarda funtów. Jak informują brytyjscy statystycy jest to wzrost wartości na poziomie 8% w porównaniu do poprzedniego cyklu trzyletniego. Wzrost ten byłby z pewnością wyższy, gdyby nie pierwsze w historii uzyskanie praw przez nadawcę internetowego – markę Amazon. W gwoli porównania – rodzima Ekstraklasa pod względem owych praw odznacza się wartością na poziomie 250 milionów złotych w skali sezonu. Kwota ta obejmuje nie tylko licencję, ale także koszty produkcji sygnału telewizyjnego. Pod względem wartości praw medialnych Ekstraklasa znajduje się na 8 miejscu w skali Starego Kontynentu. Jest to awans o trzy lokaty w porównaniu do sezonu ubiegłego.
Złote strzały, mrzonki i romantyzm
W konsekwencji ku obszarom sportowym garną się coraz poważniejsi gracze biznesowi. Nie da się ukryć, że jednym z celów działań inwestorów oraz przedsiębiorców jest wykreowanie efektywnej platformy marketingowej. Zgodnie z wyliczeniami Pentagon Research wartość sponsoringu sportowego nad Wisłą wynosi około 800 milionów złotych. Szacunkowa kwota generuje około 5.5 miliarda złotych wartości mediowej. Oczywiście inwestycja w branżę sportową może być przysłowiowym „złotym strzałem”. W innych przypadkach prowadzi do bankructwa, zwłaszcza na rodzimym gruncie, który jest nieprzewidywalny i przepełniony mrzonkami o ostatecznym i jak na ironię – romantycznym sukcesie.
Przecież to amatorszczyzna!
Decyzja o inwestowaniu w obszar sportowy ma bardzo często charakter wizerunkowy. Głównym atutem takiej strategii jest fakt, że niesie ona za sobą mniejsze ryzyko. Pytanie, które stawiamy brzmi zatem – jak rozpocząć tego rodzaju inwestycję? Specyficzna forma lokowania kapitału odznacza się dwutorowością. Gałęzie z nią związane to sport w wariancie profesjonalnym oraz w wydaniu amatorskim. Zwłaszcza ten drugi obszar uchodzi za formę obarczoną niskim ryzykiem. To właśnie w przypadku sportu amatorskiego stawiamy na kreowanie partnerstwa. Warto podkreślić, że amatorskie usposobienie względem sportu niesie ze sobą istotny w tej grze wątek psychologiczny, a mianowicie – brak roszczeniowego podejścia. Ważną zaletą jest tu również aspekt społeczny. W oczach większości wsparcie dla przedsięwzięć stricte amatorskich uchodzi za doskonały przykład lojalności pod względem wizerunkowym. I tu wracamy do punktu wyjścia.
Polski pozytywizm i praca u podstaw
Co zrobić, aby sukces biznesowy szedł w parze z osiągnięciami sportowymi? Rzeźbić, rzeźbić i jeszcze raz rzeźbić. Ale u podstaw. Biorąc pod uwagę fakt, że w naszych realiach oczekujemy sukcesu tu i teraz – zarówno tego finansowego, jak i sportowego, może się okazać, że strategia „a’la blitz” doprowadzi nas do finansowej ruiny. W poszukiwaniu metod efektywnych strategii biznesowych należy powrócić do źródeł, a te jak wiemy na przykładzie Euro 2012 leżą u podwalin sportowej infrastruktury. Oczywiście formowanie zaczynu w tej gałęzi inwestycyjnej ma perspektywę długofalową, ale bez fundamentów nie możemy oczekiwać stanu surowego. Stanem tym z pewnością jest szkolenie, czyli popularna inwestycja w białko, która wymaga wzmożonych nakładów w pierwiastek ludzki. W tym obszarze na oszczędzenie nie może być zgody.
„Istotą igrzysk nie jest zwyciężyć, ale wziąć udział” – z owej myśli zasłynął Pierre de Coubertin uważany za ojca nowożytnego ruchu olimpijskiego. Biorąc pod uwagę dynamizm przyświecający rodzimym biznesmenom pozostaje mieć nadzieję, że sukcesy, które odnoszą na własnym gruncie zostaną przełożone na osiągnięcia sportowe z których będziemy dumni i my.
Artur Siódmiak
Sport i biznes łączy wiele. Mnóstwo dyscyplin stanowi doskonały nośnik marketingowy, choć w Polsce potencjał ten jest w kilku obszarach wciąż niewykorzystany. Nie zmienia to jednak faktu, że w ciągu ostatniej dekady trendy rodzimego rynku uległy poprawie. Pojawiło się wielu inwestorów, którzy chcą czynnie uczestniczyć w obszarach dyscyplin popularnych oraz sportu amatorskiego. Doskonałym przykładem tego rodzaju działań są Stany Zjednoczone. Zawody sportowe w USA to znakomita okazja do promocji marek w gałęziach takich jak branża gastronomiczna, czy odzieżowa. Z drugiej strony warto zachować w takich działaniach odpowiedni balans. Uważam, że kwoty krążące w świecie futbolu są znacznie przesadzone. Jeśli finansowi potentaci z Bliskiego Wschodu są w stanie zapłacić za piłkarza 200 milionów funtów, to odnoszę wrażenie, że nieuchronnie zbliżamy się do górnej granicy. Rosnąca „bańka” musi kiedyś pęknąć.