Partnerzy

Wyszukiwarka

Biznes
Siła wiatru i moc koni mechanicznych

Z aktualnym Mistrzem Świata w klasie Star oraz ambasadorem salonu Porsche Centrum Sopot, Mateuszem Kusznierewiczem, rozmawia Zdzisława Mochnacz. Po 11 latach sięga Pan po raz kolejny po złoty medal Mistrzostw Świata w klasie Star. Wielkie gratulacje, ale też pytanie. Co przyczyniło się najbardziej do tak spektakularnego sukcesu? Wytężona praca, odpowiednie zrządzenie losu czy też ostatnie […]

Redakcja
2019-08-29
6 minut czytania

Z aktualnym Mistrzem Świata w klasie Star oraz ambasadorem salonu Porsche Centrum Sopot, Mateuszem Kusznierewiczem, rozmawia Zdzisława Mochnacz.

Po 11 latach sięga Pan po raz kolejny po złoty medal Mistrzostw Świata w klasie Star. Wielkie gratulacje, ale też pytanie. Co przyczyniło się najbardziej do tak spektakularnego sukcesu? Wytężona praca, odpowiednie zrządzenie losu czy też ostatnie doświadczenia, które jeszcze bardziej zmotywowały Pana do pokazania przede wszystkim sobie, że nie wolno się poddawać i rezygnować ze swojej pasji?

Dziękuje. Zdobycie Mistrzostwa Świata jest czymś fantastycznym. Moja motywacja do zwycięstwa wynikała z pragnienia osiągnięcia czegoś wyjątkowego a nie z chęci pokonania przeciwników. Po dłuższej przerwie wróciłem do regatowego żeglarstwa. Można powiedzieć, że na nowo przygotowuje się i startuje w regatach. Mam 44 lata i jestem w bardzo dobrej formie. Fizycznej i psychicznej. Wykorzystuję wieloletnie doświadczenie i jak widać stać mnie nadal na działanie na najwyższym światowym poziomie. Nie zawsze jednak wszystko wychodzi. Wiele razy zdarzało mi się włożyć w projekt całe swoje serce, pracować dnie i noce nad przygotowaniami i nic z tego nie wychodziło. Tak było chociażby w zeszłym roku kiedy po dwóch latach przygotowań mieliśmy wypłynąć w rejs dookoła świata. Projekt zakończył się katastrofą. Całe szczęście nie wypłynąłem w tym układzie i z tymi ludźmi. Wyciągnąłem wnioski, wzmocniłem się, przeorganizowałem i co najważniejsze nie poddałem. Mam teraz świetny czas, prywatnie i zawodowo, robię to co lubię, w czym jestem najlepszy i do tego z sukcesami.

Na swoim koncie ma Pan wiele medali: dwa złote medale Mistrzostw Świata ( 1998 i 2000 ) złoto i brąz Igrzysk Olimpijskich ( 1996 i 2004) klasy Finn. Ostatnie złoto „smakuje” najbardziej?

Każdy sukces smakuje inaczej. Ten pierwszy, bo to nowe, nieznane dotąd doświadczenie i fantastyczne emocje. Kolejne sukcesy dzięki którym wiem, że nie jestem gwiazdą jednego sezonu. Zdobycie Mistrzostwa Świata w wieku 44 lat nie przychodzi łatwo, ale jak widać jes t możliwe. Ostatnie złoto smakuje wyśmienicie.

ZDJĘCIE: YCCS | Studio Borlenghi

Rodzina jest dla Pana najmocniejszym filarem i wsparciem. Jednak jak wiemy, odpowiednie przygotowanie do zawodów okupione jest ciągłymi wyjazdami i byciem poza domem. Jak udaje się pogodzić Panu bycie sportowcem, ojcem i mężem z zachowaniem odpowiedniego balansu?

Kluczem do sukcesu w tym temacie są moje spotkania sam ze sobą. W każdym tygodniu umawiam się na godzinną rozmowę z Mateuszem Kusznierewiczem. Mam to spotkanie zapisane w kalendarzu. Robię to od 11 lat. Tydzień w tydzień. Dzięki rozmowie ze sobą mam czas by zastanowić i przemyśleć wiele rzeczy, spraw i sytuacji które dotyczą mnie, moich najbliższych oraz spraw którymi się zajmuje prywatnie i zawodowo. Dzięki temu mogę na spokojnie wypracować plany i pomysły, które później omawiamy z Izą tak, by w harmonii i z odpowiednim balansem mieć dobry czas i spokój na bycie razem, ale też osobno, kiedy trzeba się skupić na zadaniach. Dużo podróżuję. Na regaty, ale też służbowo. Staram się, by dni poza domem, nie było więcej niż 80 w roku. Jeśli mój kalendarz zakłada więcej, wybieramy te podróże, w których możemy pojechać wszyscy razem, całą rodziną.

3/4 ciała człowieka stanowi woda. U Pana te proporcje są chyba jeszcze większe. To woda jest Pana żywiołem i pasją. Osiądzie Pan kiedyś na lądzie na stałe?

Tak, wodę morską mam chyba we krwi. Podobnie jest z wiatrem we włosach. Uwielbiam ten stan ciała i umysłu. Sprawia mi to wielką frajdę. Jest też moim zawodem. Jestem w tym profesjonalistą. Kocham to co robię. Dlaczego zatem miałbym z tego rezygnować? Do tego mam coraz więcej okazji oraz przyjemności dzielić się swoją wiedzą z innymi. Dwóch wysokiej klasy sportowców zwróciło się do mnie z prośbą o wsparcie mentorskie. Jeden z nich jest zawodnikiem z innego kraju. To nowe i bardzo ciekawe dla mnie doświadczenie. To również dowód uznania i duże wyróżnienie. Zamierzam to kontynuować i się w tym rozwijać. Jak widać, nie zapowiada się, bym osiadł na stałym lądzie.

Promuje Pan Polskę w świecie żeglarskim, regionalnie jako mieszkaniec Trójmiasta został Pan ambasadorem salonu Porsche Centrum Sopot. Jak ważne są dla Pana działania z lokalnymi przedsiębiorcami?

Działam globalnie, ogólnopolsko i lokalnie. Pracuje przy międzynarodowym projekcie, którego finał zaplanowany jest w Szwajcarii na 2021 rok. Globalnie też żegluję. W sumie 100% moich startów to regaty zagranicą. W Polsce współpracuję z kilkoma firmami, a efekty naszych działań widoczne są w całej Polsce. Jednak to działania lokalne pokazują efekty najszybciej i najłatwiej. Z Porsche Centrum Sopot połączyły nas sportowe geny. Nasza współpraca jest bardzo ciekawym i pozytywnym doświadczeniem. Przygotowaliśmy interesujący plan działań, który realizujemy przez cały rok. Wisienką na torcie jest dla mnie możliwość jazdy sportowymi samochodami ze stajni Porsche. Myślałem, że już żadne auto nie zrobi na mnie wrażenia. Jak bardzo się myliłem… 

Sportowiec i ambasador. Siła wiatru na wodzie, a na lądzie moc koni mechanicznych. Lubi Pan emocje związane z szybkością?

Lubię poczuć moc, ale nie po to, by przekładać ją na prędkość. W Porsche wyjątkowe jest połączenie mocy silnika z najwyższej klasy zawieszeniem, wyważeniem auta no i układem hamulcowym. Jakość tych elementów wyróżnia tą markę na tle innych. Jeżdżę odpowiedzialnie i nie szaleję na drogach. Przede wszystkim delektuję się jazdą swoim samochodem.

Czy decyzja o przeprowadzeniu się z Warszawy do Trójmiasta była ważna w Pana życiu?

Tak, to była ważna i dobra decyzja. Bardzo dobrze nam się mieszka w Sopocie, a pracuje w Gdańsku. Dzieci mają niedaleko do szkoły, a ja do Olivia Business Centre, gdzie mam swoje biuro i gdzie na co dzień pracuje. Jadę tam tylko 8 minut. Po przeprowadzce mieliśmy dużo szczęścia poznać fajne towarzystwo. Mamy ciekawe zajęcia, pracę i działamy w towarzystwie ciekawych ludzi. Tego zawsze szukałem w życiu i bardzo to teraz doceniam.

Sezon żeglarski w Polsce chyli się ku końcowi. Czy ma Pan w planie jeszcze jakieś starty w najbliższym czasie?

Tak, mam przed sobą jeszcze trzy starty w tym roku. Dwa w listopadzie u wybrzeży Majorki oraz bardzo ważne regaty w grudniu na Bahamach, będące finałem całej ligi SSL. Zima będzie dla mnie bardzo ciekawa, ponieważ przyszłoroczne Mistrzostwa Świata, na których będę bronił tytułu, odbędą się już w lutym 2020 roku na wodach Atlantyku. Mam ambitny plan obronić tytuł. Dlatego zabieram się do przygotowań.

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl