Przyjaciel zabrał mnie do opery. Nie na spektakl, ale po prostu do opery. I to jakiej… jednej z ważniejszych w Europie. Minęliśmy fragmenty scenografii, potężne wieże oświetleniowe, przeszliśmy przez rzędy kulis i znaleźliśmy się na pustej scenie opery w Zurichu. Nie jest to największa scena w Europie, ale najwięksi na niej śpiewali i śpiewają. Spojrzałem […]
Redakcja
2019-09-21
4 minuty czytania
Przyjaciel zabrał mnie do opery. Nie na spektakl, ale po prostu do opery.
I to jakiej… jednej z ważniejszych w Europie.
Minęliśmy fragmenty scenografii, potężne wieże oświetleniowe, przeszliśmy przez rzędy kulis i znaleźliśmy się na pustej scenie opery w Zurichu. Nie jest to największa scena w Europie, ale najwięksi na niej śpiewali i śpiewają. Spojrzałem na fantastyczną widownie ze spektakularnym żyrandolem, na płaskorzeźby na ścianach, na dramatyczną czerwień foteli. Ale przede wszystkim zacząłem się rozglądać po tzw. pudle sceny. Nie duża, ale wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt. Szeregi zapadni, scena obrotowa, elektryczne wyciągi i nowoczesny park oświetleniowy. Zapytałem, czy mogę robić zdjęcia. Oczywiście, po chwili foty trafiły do mediów społecznościowych.
Wieczorem szczerze rozbawił mnie komentarz kolegi, z jednego z naszych teatrów, który podsumował to tak: „hmmm, piękne to…i wszystko działa…”.
Pomyślałem o trójmiejskich teatrach…To fakt! Mało kto wie, z jakimi problemami technicznymi borykają się nasze instytucje kultury.
Kiedy idziecie Państwo na spektakl, zapewne rzadko zastanawiacie się jak działa, ta cała maszyneria. A tam, po drugiej stronie, naprawdę jest co robić. Zwłaszcza, że w Trójmieście spora część sal widowiskowych wcale nie była budowana z przeznaczeniem teatralnym. Opera Bałtycka w Gdańsku to hala sportowa z czasów Wolnego Miasta Gdańska, Teatr Miejski w Gdyni to dawne garaże, Filharmonia Bałtycka w Gdańsku to elektrociepłownia z końca XIX wieku, zaś Konsulat Kultury w Gdyni to dawna kaplica. Niestety, technika sceniczna często przypomina muzeum lub zwyczajnie jest bardzo skromna. Nie myślimy o tym, kiedy oglądamy efekt finalny z widowni. A realizatorzy często dwoją się i troją, aby uzyskać najlepszy możliwy efekt przy pomocy sprzętu, jakim dysponują w danym teatrze.
Do dzisiaj bawi mnie scena w „Przygodach Sindbada Żeglarza” z 1992 roku w Teatrze Miejskim w Gdyni, kiedy to Księżniczka Piruza „jadła” na scenie diamenty. Inna aktorka siedziała w kulisach z wiadrem, tłuczkiem do kartofli, pokruszonym szkłem w tymże wiadrze i mikrofonem w garści. Kiedy Piruza brała kęs diamentów na scenie, ta druga ubijała tłuczkiem szkło w wiaderku, jednocześnie wkładając do niego mikrofon. Można? Można 🙂 Tak czy siak, technika sceniczna bywa fascynująca. Maszyneria, która pozwala stworzyć niesamowite obrazy a przez to, działać na emocje widza.
Następnym razem, kiedy pójdziecie Państwo do teatru, pomyślcie, że w czasie przedstawienia, za kulisami, tam, gdzie nie widać, odbywa się drugi spektakl. Kilka a czasem kilkanaście osób biega, ciągnie za sznury, obsługuje najróżniejsze maszyny i systemy, które odpowiednio użyte tworzą magię teatru. Często, ze względu na czas, a w zasadzie jego brak, garderobiane przebierają aktorów w kulisach. Kiedy Wy, widzicie doskonale każdy szczegół scenografii, w przeciwnym kierunku widać tylko ścianę z oślepiających reflektorów. Pomyślcie, że po prawej lub lewej stronie sceny, zaledwie pół metra od miejsca, gdzie kończy się Wasza widoczność, siedzi inspicjent przy pulpicie wyposażonym w monitory, który „dyryguje” całym przedstawieniem. Pomyślcie, że ilekroć kurtyna, lub scenografia unosi się w górę, rzędy metalowych ciężarów z boku sceny przejeżdżają bezszelestnie w dół. A nad wszystkim wisi na linach kilkaset kilogramów stali uformowanych w płaski ekran, gotowe do zamknięcia przy dźwięku dzwonka alarmowego aby odciąć pudło sceny od widowni w razie pożaru. Ten świat jest naprawdę fascynujący, czasem bardziej od tego, który widać z widowni.
Zajrzyjcie kiedyś za kulisy Teatru Muzycznego w Gdyni, jeśli będzie taka okazja. To chyba najlepiej wyposażony teatr w Trójmieście. Bardzo ciekawym obiektem, pod względem rozwiązań scenicznych, jest także Teatr Szekspirowski, z unikalną konstrukcją otwieranego dachu nad widownią.