Partnerzy

Wyszukiwarka

Motoryzacja
Walka niewidzialnych zabójców

NASA wraz z Europejską Agencją Kosmiczną odnotowały ogromny spadek poziomu dwutlenku azotu (NO2). To kluczowy składnik niewidzialnego mordercy – smogu, który od kilku lat jest główną przyczyną groźnych schorzeń układu oddechowego. Wysokie ograniczenie emisji szkodliwego pyłu jest efektem kwarantanny spowodowanej wystąpieniem epidemii COVID-19. NO2 to charakterystyczny składnik smogu, który nadaje pyłowej chmurze specyficznej mieszanki odcieni […]

Redakcja
2020-03-27
3 minuty czytania

NASA wraz z Europejską Agencją Kosmiczną odnotowały ogromny spadek poziomu dwutlenku azotu (NO2). To kluczowy składnik niewidzialnego mordercy – smogu, który od kilku lat jest główną przyczyną groźnych schorzeń układu oddechowego. Wysokie ograniczenie emisji szkodliwego pyłu jest efektem kwarantanny spowodowanej wystąpieniem epidemii COVID-19.

NO2 to charakterystyczny składnik smogu, który nadaje pyłowej chmurze specyficznej mieszanki odcieni żółto-brązowych. Warto podkreślić, że ów składnik ma niewiele wspólnego ze związkami węgla oraz pyłów znanymi pod postaciami PM10 oraz PM2.5, które stanowią uboczny skutek wypalania śmieci w popularnych kopciuchach. Dwutlenek azotu jest typowym produktem rur wydechowych aut oraz (poniekąd) działalności przemysłowej. Radykalny spadek emisji trującego związku do atmosfery doskonale obrazują mapy satelitarne z których wynika, że w przekroju od 1 stycznia do 25 lutego szkodliwy pył niemal z całości zniknął z obszaru chińskiej prowincji Vuhan, która stała się praprzyczyną szalejącej obecnie epidemii.

Istnieje kilka przyczyn owego stanu rzeczy. Pierwszą z nich są kroki, które poczynili Chińczycy w związku z zanieczyszczonym środowiskiem. Z końcem roku 2018 zaczęli wdrażać do swej strategii metody pozwalające ograniczyć transport samochodowy, co przyniosło niemal natychmiastowe skutki. Ważnym argumentem jest także wspomniana kwarantanna, która ogranicza ruch aut osobowych w większych aglomeracjach. Co ciekawe – jednym z powodów redukcji emisji NO2 do atmosfery może być również okres ruchomego święta noworocznego, które prowokuje Azjatów do pozostania w domach.

O krok dalej w swych prognozach poszedł Francois Gemenne – szef Hugo Observatory, który uważa, że liczba ofiar spowodowanych występowaniem smogu jest znacznie większa od żniwa, które pociąga za sobą koronawirus.

„Żyjemy w fascynujących czasach. Jesteśmy gotowi podjąć dużo bardziej restrykcyjne kroki, by ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa, niż przeciwdziałać zmianom klimatu lub zanieczyszczeniom powietrza…” – powiedział w rozmowie telewizyjnej ekspert.

Uważam, że jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę zakażonych koronawirusem oraz ofiar zanieczyszczonego powietrza, to w samej Francji mamy takich osób ponad 84 tysiące rocznie. W Chinach liczba ta wynosi około miliona…” – dodaje szef centrum badawczego.

Poszukiwanie pozytywów w dobie epidemii zdaje się niedorzeczne. Powyższy przypadek uwypukla nam sytuację w której nasz wybór ogranicza się do przysłowiowej dżumy i cholery. W Polsce następstwa ograniczenia ruchu aut nie czynią powietrza czystszym. Dlaczego tak się dzieje? W rodzimych realiach podstawowym czynnikiem wpływających na emisję szkodliwych gazów do atmosfery jest smog występujący w wariancie londyńskim, a więc ten, który stanowi konsekwencję niskiej emisji powstałej na skutek funkcjonowania gospodarstw domowych oraz zakładów produkcyjnych. W naszym przypadku różnice w emisji szkodliwych pyłów są zatem marginalne.

Epidemia koronawirusa stała się niejako doświadczeniem na żywej tkance, które pozwoliło dojść do ciekawych wniosków. W dużych – polskich aglomeracjach skutki kwarantanny nie wpływają pozytywnie na powietrze, którym oddychamy. W tej sytuacji jedynym walorem zdaje się być brak korków, czyli mówiąc wprost – lepsza kondycja psychiczna…

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl