Partnerzy

Wyszukiwarka

Biznes
Na Kaukaz marsz

Armenia jest małym krajem położonym w okolicach gór południowego kaukazu. mieszka tu nie więcej jak 2 miliony ludzi. ostatnio to modny kierunek nie tylko peregrynacji turystycznej. to także szansa polskiego biznesu na sprzedaż materiałów budowlanych, mebli. i choć obecnie raczej myślimy o zwalczaniu koronawirusa, co nie sprzyja jakimkolwiek wyjazdom, to przecież czas pandemii kiedyś się […]

Redakcja
2020-04-13
4 minuty czytania

Armenia jest małym krajem położonym w okolicach gór południowego kaukazu. mieszka tu nie więcej jak 2 miliony ludzi. ostatnio to modny kierunek nie tylko peregrynacji turystycznej. to także szansa polskiego biznesu na sprzedaż materiałów budowlanych, mebli. i choć obecnie raczej myślimy o zwalczaniu koronawirusa, co nie sprzyja jakimkolwiek wyjazdom, to przecież czas pandemii kiedyś się skończy.

Armenię otaczają Rosja, Iran, Turcja. Tak zresztą było przez całe dzieje. Potężni sąsiedzi dzielili Armenię między siebie, a jego rdzennych mieszkańców ciemiężyli. Nie znaczy to bynajmniej, że nie miewali Ormianie w swej historii żadnych triumfów. Na przykład w I wieku p.n.e. za panowania Tigranesa Wielkiego, Armenia stanowiła zagrożenie nawet dla Rzymu. Ormianie zawsze zdumiewali swą wolą przetrwania. Chociaż na swej drodze napotykali niebywałe przeszkody, bardzo często odnosili sukcesy w różnych dziedzinach. Sami mówią o sobie: „Nie odegraliśmy zbyt wielkiej roli w dziejach świata, lecz byliśmy wszędzie”. Kraj od upadku bloku komunistycznego boryka się z problemem: po czyjej stanąć stronie? Zachód, czy może ścisła współpraca z Federacją Rosyjską? Drugą opcję Republika Armenii wybrała teoretycznie w roku 1994, kiedy wstąpiła w strukturę, utworzoną przez państwa byłego ZSRR, czyli Wspólnotę Niepodległych Państw (WNP). Na czele organizacji stoi Rosja.

Armenia jest zdominowana przez kulturę rosyjską. W strukturze populacji wyraźnie widzimy jednak, że procent żyjących tu Rosjan jest znikomy – poniżej 1 procenta mieszkańców. Mimo tego w powszechnym użyciu jest język rosyjski. Szyldy umocowane na sklepach czy kawiarniach w większości przypadków są zdublowane językowo (ormiański oraz rosyjski). Głównym źródłem informacji, z którego czerpią swoją wiedzę o otaczającym świece mieszkańcy, są rosyjskie media. Geograficznie Armenia to styk wielu cywilizacji. Skutkowało to wieloma konfliktami i wojnami. Kaukaz Południowy to korytarz łączący Europę i Azję. To obecnie strefa rywalizacji między Rosją (wcześniej Związkiem Radzieckim), a Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską. Za regionalne mocarstwa uważa się także Turcję oraz Iran. Armeńczycy uważają, że ich całość terytorialną (wraz ze zdobytym na początku lat dziewięćdziesiątych, kosztem Azerbejdżany, Karabachem) pomoże obronić tylko Rosja. Z drugiej strony, dla mieszkańców kraju o wiele atrakcyjniejszy wydaje się model życia prezentowany przez Unię Europejską. Z jednej strony surowce energetyczne dostarcza tylko Rosja, ale z drugiej strony najważniejszym partnerem handlowym (per capita) są kraje Unii Europejskiej. Z jednej strony Armenia otrzymuje po preferencyjnych cenach militarny sprzęt z Rosji, ale z drugiej strony taki sam sprzęt zakupuje w Rosji także wrogi Azerbejdżan. Każda z tych sprzeczności oznacza potrzebę wyboru: czy być z bogatym i atrakcyjnym Zachodem czy też z biedną, ale znaną od zarania wieków Rosją.

Armenia przystąpiła do Partnerstwa Wschodniego, potem miała podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską. Wystarczyło jednak „tupnięcie nogą” ze strony prezydenta Rosji, „zaproszenie” prezydenta Armenii na Kreml, by z Moskwy wyjeżdżał zdecydowany zwolennik, organizowanej przez Rosję Unii Euroazjatyckiej. W teorii za orientacją pro europejską są także armeńskie elity, ale jednocześnie robią one interesy dzięki panującej w kraju korupcji oraz „zielonemu światłu” dla struktur oligarchicznych. Wyrzeczenie się tego na rzecz europejskiej przejrzystości byłoby wielce kłopotliwe. A największe interesy robi się z Rosją i w Rosji. Biedni zaś mieszkańcy Armenii może by i szukali pracy na bogatym Zachodzie, ale o wiele jest to prostsze (ze względu na np. znajomość j. rosyjskiego) w niedalekiej Rosji. Kwiecień 2018 roku stał się kolejnym przełomowym momentem w historii politycznej Armenii. W związku z wyborem na stanowisko premiera dotychczasowego prezydenta, Serż Sarkisjana wybuchły zamieszki. Przywódcą protestów był opozycyjny parlamentarzysta, zwolennik kursu prozachodniego, Nikola Paszynian. Sarkisjan wystraszony rozwojem sytuacji podał się do dymisji. Wydarzeniom w Armenii ze spokojem przyglądano się w Moskwie. Bo choć Sarkisjan był protegowanym Rosji to zdawano sobie w Moskwie sprawę, że Armenia i tak nie może się wyzwolić z rosyjskich wpływów. A sam Paszynian, mimo głoszonych wcześniej proeuropejskich poglądów, uznał oficjalnie, że nadal głównym sojusznikiem Armenii jest Rosja. Wynika to z olbrzymiego uzależnienia Armenii od Rosji. Przychylność Moskwy jest kluczowa dla zachowania korzystnego dla Armenii status quo. W armeńskim Giumri stacjonuje rosyjska baza wojskowa, firmy rosyjskie kontrolują kluczowe aktywa gospodarcze, w tym sektor energetyczny oraz sieć kolejową.

Krzysztof Szczepanik

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl