Partnerzy

Wyszukiwarka

Biznes
Energetyczne szanse atomu na… Ukrainie

Energetyka atomowa to dla  jednych przyszłość świata,  a dla innych zagrożenie.  ale i sama istota energetyki  jądrowej ulega zmianom. Wielkie bloki mają być zastępowane małymi reaktorami modułowymi. do tych  zmian już się przygotowują  władze Ukrainy. W tym kraju mają być produkowane  modułowe smr-160.  Na jakim etapie znajdują się prace nad tym projektem? Kto jest w nie zaangażowany? – pytam analityka energetycznego z kijowskiego centrum Razumkowa, Maksima Bielawskiego. Ukraińskie elektrownie jądrowe w latach 2030 – 2055 będą wygaszały działanie starych bloków. A obecnie w elektrowniach jądrowych produkuje się ponad […]

Redakcja
2020-05-10
5 minut czytania

Energetyka atomowa to dla  jednych przyszłość świata,  a dla innych zagrożenie.  ale i sama istota energetyki  jądrowej ulega zmianom. Wielkie bloki mają być zastępowane małymi reaktorami modułowymi. do tych  zmian już się przygotowują  władze Ukrainy. W tym kraju mają być produkowane  modułowe smr-160. 

Na jakim etapie znajdują się prace nad tym projektem? Kto jest w nie zaangażowany? – pytam analityka energetycznego z kijowskiego centrum Razumkowa, Maksima Bielawskiego.

Ukraińskie elektrownie jądrowe w latach 2030 – 2055 będą wygaszały działanie starych bloków. A obecnie w elektrowniach jądrowych produkuje się ponad 50% energii zużywanej w kraju. Parametry reaktorów SMR ułatwiają możliwość manewrowania mocami. Dlatego są to urządzenia tak ważne dla naszej energetyki. Reaktor SMR o mocy 160 MWe wykorzystuje paliwo uranowe o niskim wzbogaceniu. Pierwsze reaktory SMR160 planuje się uruchomić do 2026 roku. 10 czerwca ubiegłego roku powstało konsorcjum dla przyszłej produkcji SMR – 60. Utworzyły je: ukraiński „Energoatom” oraz międzynarodowe koncerny KCNT i Holtec International. Nowa firma została zarejestrowana w amerykańskim Delaware. Centrum operacyjne ma swą siedzibę w Kijowie. Porozumienie obejmuje licencjonowanie i budowę reaktorów SMR-160 na Ukrainie przez charkowską firmę Turboatom, we współpracy z firmą z Kramatorska (Maszino Strojennie). Tylko sam rdzeń reaktora byłby importowany. Tym sposobem 80% całości robót byłoby wykonane na Ukrainie. Sama produkcja tych reaktorów na Ukrainie to jednak perspektywa nie mniej jak dziesięciu lat.

To dość odległa perspektywa.

Ze strony rządu ukraińskiego zajmowała się ostatnio tym tematem wiceminister energetyki Natalia Bojko. Kilkakrotnie sugerowała na konferencjach prasowych, że temat tych małych reaktorów należy przyspieszyć, bo jak na razie to zajmują się tym przede wszystkim naukowcy z różnych instytutów, konsumując rządowe granty. Wedle tej sugestii im dłużej sprawa jest na etapie rozpracowań teoretycznych tym lepiej dla tychże naukowców – konsumentów grantów. Pod przewodnictwem Bojko powstała specjalna grupa robocza, która napisała strategię działań w tej dziedzinie. Już teraz też wiadomo, że produkcja SMR – 160 byłaby nakierowana w dużej części także na eksport do krajów sąsiednich. Podsumowując można powiedzieć, że SMR – 160 wydają się idealne dla ukraińskiej energetyki: relatywnie tańsze od tradycyjnych urządzeń i na dodatek można nimi łatwiej zarządzać. Dodatkową korzyścią wydają się potencjalne zyski z eksportu urządzeń. Jak na razie jednak te reaktory to melodia przyszłości. Na Ukrainie mają nadzieję, że niedługiej.

Mówiąc o energetyce atomowej zawsze gdzieś w tle mamy obawy dotyczące bezpieczeństwa. Czy działające na Ukrainie obecnie reaktory mają odpowiedni poziom zabezpieczenia i serwisowania? Czy Ukraina korzysta w tym zakresie z technologicznych rozwiązań zachodnich?

Obecnie poziom bezpieczeństwa w ukraińskich siłowniach atomowych uważany jest za wysoki. To efekt współpracy ze specjalistami w tej dziedzinie z całego świata. Stan urządzeń jest monitorowany rokrocznie przez specjalistów z czeskiej Skody oraz z różnych organizacji zajmujących się permanentnym sprawdzaniem stanu bezpieczeństwa w elektrowniach atomowych. Jak na razie jakiekolwiek testy wypadały bez zarzutu. Każda też umowa o potencjalnej rozbudowie ukraińskiej energetyki atomowej zakłada współpracę przy tworzeniu systemów bezpieczeństwa. Szczególnie ten monitoring nasilił się po katastrofie w japońskiej Fukusimie.

Ponadto umowa o stowarzyszeniu z Unią Europejską również zawiera raport o stanie ukraińskiej energetyki atomowej. Jest to raport pozytywny. W przeciwnym wypadku z Kijowem umowy o stowarzyszeniu by nie podpisano. Jeszcze w 2017 roku Energoatom podpisał umowę z Holtec, w zakresie współpracy przy przedłużanie terminów pracy bloków elektrowni. Energoatom podpisał też kontrakt z koncernem Westinghouse na dostawy systemów monitorujących stan bezpieczeństwa, dla czterech bloków Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. W tej samej elektrowni zamontowano też urządzenia brytyjskiego Guralp, monitorujące zagrożenia sejsmologiczne. Urządzenia zabezpieczające mają też dostarczać japońska Toshiba oraz francuski Orano. W listopadzie 2018 roku Energoatom podpisał umowę o partnerstwie z charkowskim Elektroważmasz. Ta firma ma produkować urządzenia zabezpieczające, do tej pory kupowane w rosyjskiej „Siłowyje Maszyny”. W styczniu 2019 roku Energoatom zawarł kontrakt z również ukraińskim Turboatomem na dostawy kierownic tytanowych do turbin elektrowni w Chmielnickim i Równym. Bardzo często też na Ukrainę przyjeżdżają rosyjscy specjaliści od energii atomowej. To efekt starych umów pozwalających im monitorować stan bezpieczeństwa tutejszych elektrowni. Jak do tej pory nawet oni nie stwierdzili jakichkolwiek zagrożeń. Porównując jednak bezpieczeństwo ukraińskiej atomistyki z katastrofą w Czarnobylu trzeba pamiętać, że tam pracował dawno już wycofany model reaktora RBMK – tak zwany reaktor kanałowy.

Obecnie używane reaktory WWR to urządzenia tak zwane korpusowe, do tej pory niezawodne z punktu widzenia bezpieczeństwa eksploatacji. Konkludując trzeba stwierdzić, iż bezpieczeństwo w elektrowniach atomowych to temat ciągle obecny. Oczywiście można mówić, że o wiele więcej osób zginęło przy okazji różnorakich awarii w elektrowniach tradycyjnych, ale przecież w samolotach też ginie proporcjonalnie o wiele mniej osób niźli w wypadkach samochodowych, a i tak bardziej się boimy wypadku lotniczego.

Rozmawiał : Krzysztof Szczepanik

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl