Polacy zmienili swoje podejście do hipotek. Ci, którzy dysponują gotówką, wolą ją zachować. Zadłużają się na więcej, bo kredyty są najtańsze w historii. Na drugim biegunie są Ci, którzy muszą zebrać wyższy wkład własny, aby w ogóle dostać kredyt. Prawie 150 tysięcy złotych – takim wkładem własnym dysponował przeciętny nabywca mieszkania, który kredyt zaciągnął w poprzednim kwartale – […]
Redakcja
2020-12-15
4 minuty czytania
Polacy zmienili swoje podejście do hipotek. Ci, którzy dysponują gotówką, wolą ją zachować. Zadłużają się na więcej, bo kredyty są najtańsze w historii. Na drugim biegunie są Ci, którzy muszą zebrać wyższy wkład własny, aby w ogóle dostać kredyt.
Prawie 150 tysięcy złotych – takim wkładem własnym dysponował przeciętny nabywca mieszkania, który kredyt zaciągnął w poprzednim kwartale – wynika z szacunków HRE Investments. To spora kwota. Stanowi ona około 34% ceny kupowanego mieszkania. W praktyce statystyczny kupujący, który korzysta z kredytu, musi mieć w kieszeni jeszcze więcej gotówki. Dlaczego? Winne są koszty transakcyjne. W przypadku mieszkań nowych są one relatywnie niskie (około 2% ceny lokalu) i sprowadzają się do opłat notarialnych (opłaty za sporządzenie aktów i odpisów), sądowych (założenie księgi i wpisy do niej) oraz tych związanych z zaciągnięciem kredytu (przede wszystkim prowizja za udzielenie kredytu, ale też opłaty za wycenę czy ubezpieczenie). Na rynku wtórnym dochodzi do tego jeszcze podatek PCC (2% wartości nieruchomości) i bardzo często prowizja za pośrednictwo (zazwyczaj 2-3% ceny). Co ciekawe w trzecim kwartale kwota przeznaczona na wkład własny była wyraźnie niższa niż jeszcze w pierwszym półroczu. Wtedy przeciętnie było to 163-166 tysięcy. Skąd ta zmiana? Powodów może być kilka. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że mogło mieć to związek z faktem, że w trzecim kwartale banki zaczęły już powoli luzować wymagania stawiane przed kredytobiorcami. Działo się to jednak dopiero pod koniec trzeciego kwartału, a więc wpływ tego czynnika powinien być niewielki. Na większa skalę efekty tego poluzowania zobaczymy dopiero w danych za 4 kwartał. Bardziej prawdopodobne jest to, że na wynik wpłynęła zmiana zachowań samych kredytobiorców. Wyraźnie spadł odsetek osób, które zadłużały się na relatywnie niewielką część ceny mieszkania (do 30%). Jeszcze w pierwszej połowie roku tacy klienci stanowili 15-16% kredytobiorców. W trzecim kwartale było ich już tylko 11%. O czym to świadczy? Najpewniej chodzi o to, że osoby, które w normalnych warunkach kupowałyby nieruchomości korzystając tylko w niewielkim stopniu z kredytu, postanowiły zaciągnąć większy dług, a gotówkę sobie zachować. Powód jest oczywisty – kredyty hipoteczne są dziś najtańsze w historii. Przeciętne oprocentowanie wynosi zaledwie 3% – wynika z wrześniowego podsumowania opublikowanego przez NBP. To częściowo tłumaczy dlaczego aż do ponad 44% (z 36% na początku roku) wzrósł odsetek osób, które zadłużają się na ponad połowę (od 50% do 80%) ceny kupowanej nieruchomości. Do dołączenia do tej grupy zmuszeni zostali też ci kupujący, którzy chcieliby zaciągnąć kredyt z 10-proc. wkładem własnym. Nie mogą jednak tego zrobić, bo banki w związku z epidemią, częściej dziś wymagają co najmniej 20-proc. wkładu, a nie jak jeszcze rok temu 10%. Dane pokazują, że wśród nowych dłużników mniej jest osób z wkładem własnym mniejszym niż 20% ceny mieszkania. W trzecim kwartale było to 38% kredytobiorców, podczas gdy jeszcze na początku roku wśród nowych dłużników było ich 41%. Co to oznacza w praktyce? Tu wytłumaczenia są dwa. Po pierwsze zmiana polityki kredytowej banków spowodowała, że część osób z chudszymi portfelami została wypchnięta z rynku mieszkaniowego. Chodzi o to, że takie osoby nie mogą sobie dziś pozwolić na zakup mieszkania. Druga grupa to ta, która np. musiała głębiej sięgnąć do kieszeni, posiłkować się wsparciem rodziny, naruszyć oszczędności na czarną godzinę lub wydać gotówkę przeznaczoną na wykończenie mieszkania. Wszystko po to, aby skompletować wymagany przez banki wkład własny. W największym stopniu problemy te dotyczą osób kupujących pierwsze w życiu mieszkanie.