W powieści „Miłość w czasach zarazy” Gabriela Garcíí Márqueza w ustabilizowany i biegnący swoim naturalnym rytmem świat bohaterów – pełen tętniących życiem uliczek, świat rozwoju i prosperity – wkrada się epidemia cholery. Życie miejscowych rzemieślników, kupców i urzędników, zmienia się nie do poznania. Wszyscy odczuwają tego skutki, nie wszyscy natomiast jednakowo. Książka weszła do kanonu światowej literatury, pokazując relację dwojga […]
Redakcja
2020-12-21
6 minut czytania
W powieści „Miłość w czasach zarazy” Gabriela Garcíí Márqueza w ustabilizowany i biegnący swoim naturalnym rytmem świat bohaterów – pełen tętniących życiem uliczek, świat rozwoju i prosperity – wkrada się epidemia cholery. Życie miejscowych rzemieślników, kupców i urzędników, zmienia się nie do poznania. Wszyscy odczuwają tego skutki, nie wszyscy natomiast jednakowo. Książka weszła do kanonu światowej literatury, pokazując relację dwojga ludzi i ich drogę do siebie nawzajem.
Skąd zatem nasze skojarzenie z kulturą? Trwająca od wielu miesięcy pandemia SARS-CoV-2 uświadomiła nam szybko mogą zmienić się standardy funkcjonowania społeczeństw na całym świecie. Jedną ze sfer życia publicznego, która ucierpiała chyba najbardziej, była – oczywiście obok gospodarki – kultura. Czy jest ona jednak aż tak istotna w naszym życiu i czy realnie odczuwamy jej brak? Wiele osób ku własnemu zdziwieniu odpowiada dziś z pełnym przeświadczeniem – TAK!
fot. Yaroslav Danylchenko/Pexels
Wszystkie ręce na pokład Skala zmian, z którymi od wczesnej wiosny mierzą się ludzie kultury, często przekracza ich wiedzę, doświadczenie i możliwości. Wielu z nich to tzw. „freelancerzy” pracujący na zlecenia, albo wynagradzani za docelowe projekty. Dlatego tak ważne było i nadal jest wsparcie instytucji zarządzających i wspierających różnego rodzaju placówki kultury. Włodarze miast, starając się zapanować nad problemami gospodarczymi, rosnącą skalą zakażeń, problemami administracyjnymi, nie zapominają także o znaczeniu i potencjale kultury jako istotnego czynnika funkcjonowania psychospołecznego. Samorząd Województwa Pomorskiego wsparł twórców dodatkowym konkursem stypendialnym, Urząd Miasta w Sopocie i Państwowa Galeria Sztuki zakupili prace lokalnych malarzy, a gdyński ,,Falochron kultury” objął programem pomocowym lokalnych artystów. W czasie gdy wszyscy z niecierpliwością i niepokojem wyczekujemy informacji o szczepionce na koronawirusa, mając świadomość tego, jak ważna jest wzajemna wymiana informacji i wyników badań, często zapominamy, że zasada otwartości jest kluczowa także dla rozwoju innych dziedzin życia. Pod koniec października 2020 odbyło się spotkanie World Cities Culture Forum, nieformalnej grupy przedstawicieli najlepiej rozwijających się miast na świcie. Wśród blisko czterdziestu członków, m.in. Londynu, Buenos Aires, Paryża, Tokyo czy Nowego Jorku, znalazła się także Warszawa. Opracowanie wspólnych i adekwatnych dla różnych grup, rozwiązań w zakresie działalności sektora kultury jest stawiane na równi ze wsparciem dla branży turystycznej, gastronomicznej czy nawet medycznej. Spotkania takie są tym bardziej istotne jeśli uświadomimy sobie straty jakie przynosi w tym czasie sektor kultury na całym świecie.
Kulturalna od-nowa Część podmiotów kulturalnych zdecydowała się na organizację, zwłaszcza w okresie letnim, przynajmniej części zaplanowanych jeszcze zimą i wczesną wiosną imprez. Odbywając się w plenerze, najczęściej w mocno ograniczonej liczbie uczestników i na granicy rentowności, miały przede wszystkim dać nadzieję na sensowność podejmowanych działań – czy to uczestnikom czy też samym organizatorom. Obecnie obserwujmy zmianę koncepcji dotarcia do odbiorcy, zapoczątkowaną masowo wiosną, tj. organizowanie wszelkich wydarzeń wirtualnie – w formie live streaming’u jak również nagrywanych uprzednio materiałów, które mają stać się zastępstwem osobistego uczestnictwa w wydarzeniach. Obserwując te wszystkie próby odzyskania widza, często chaotyczne i wręcz desperackie, placówki kulturalne przechodzą swoistą metamorfozę. Kiedy stała i bezpieczna opcja grupy szkolnej na muzealnej lekcji, klubu seniora na warsztatach w Domu Kultury, rodziny na niedzielnym koncercie w filharmonii czy seansie w kinie, przestała wypełniać statystyki, a frekwencja spadła do blisko 10% obecności, instytucje zaczęły „grę w Internety”. Dzięki działaniom online, transmisjom spektakli teatralnych i koncertów symfonicznych, wirtualnym spacerom po galeriach czy muzeach, udało nam się przetrwać najtrudniejszy czas odosobnienia kulturalnego i chociaż w części wypełnić w nas potrzebę przeżyć estetycznych. Wciąż niestety, w niektórych przypadkach, nie można oprzeć wrażeniu, że są to wydarzenia zbliżone do wyrobu czekoladopodobnego – przywodzące na myśl wspomnienie dobrego, pełnowartościowego produktu, pozostawiające jednocześnie lekki niesmak i niespełnione oczekiwania. Uświadamia to nam, jak daleka droga przed nami, jak bardzo zmienić się muszą placówki kulturalne, by zaspokoić gusta współczesnego, często bardzo wybrednego i szybko nudzącego się, odbiorcy.
fot. banksy.co.uk
Żmudna droga i nowe szanse Jedno jest pewne – odbiorcy kultury i działań w sieci to wymagający widzowie. Czas przeskoczyć przez mur stereotypów i zmienić dotychczasowe przyzwyczajenia, pójść w kierunku rozwiązań technologicznych, które także dla tego sektora gospodarki mogą okazać się niezwykłą szansą rozwoju. Dzięki takim rozwiązaniom możliwe jest poszerzenie grona odbiorców, a także nawiązanie satysfakcjonujących dla każdej ze stron kontaktów biznesowych. Nieunikniona jest zupełna przebudowa obecnego ekosystemu kultury. Zorganizowany niedawno w Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku (Kościele św. Jana) koncert Leszka Możdżera, który odbył się bez udziału publiczności, w systemie PPV streaming video, przyciągnął aż 800 widzów online. Czy czas pandemii nauczy nas nowych rozwiązań technologicznych przy których zostaniemy na dłużej? I na ile zdołamy te rozwiązania utrzymać? W powieści Marqueza bohaterowie po wielu latach doświadczeń, sukcesów i niepowodzeń, momentów szczęścia i samotności, odnajdują się nawzajem. To historia nade wszystko o przemijaniu i czekającej na końcu drogi nagrodzie. Czy możemy upatrywać w niej odniesienia do innych sfer naszego życia? Z całą pewnością tak! Musimy jednak pogodzić się z tym, że DZIŚ jesteśmy zaledwie w połowie naszej kulturalnej drogi. Minione dziewięć miesięcy, a także wizja kolejnych, doprowadzą do – często nieodwołalnych – zmian, przyzwyczajeń, oczekiwań, potrzeb. Z jednej strony żyjemy wizją ponownego zachłyśnięcia się koncertami, seansami filmowymi, nowymi premierami teatralnymi czy wernisażami, z drugiej zaś przyzwyczajamy się do funkcjonowania bez nich lub znajdujemy sobie zastępstwa – często zastępstwa w świecie Internetu. Miejmy nadzieję, że nadejdzie czas gdy będziemy mogli bez problemu przebierać w cyfrowej ofercie kulturalnej – czasów zarazy czy też nie – a nie otrzymywać wyrób kulturo-podobny.