Jazda pod napięciem, czyli elektryczna przyszłość samochodu
Początek XXI wieku był trendem na ekologiczny tryb życia. Wzrastająca świadomość proekologiczna sprawiła, że pojazdy elektryczne były coraz bardziej ergonomiczne. Przełomem okazał się pojazd Roadster produkowany od 2008 roku przez Tesla Motors. Na jednym ładowaniu mógł przejechać 350 km osiągając prędkość maksymalną około 210 km/h. Kolejnym modelem samochodu elektrycznego klasy średniej – wyższej był Tesla […]
Redakcja
2021-06-29
6 minut czytania
Początek XXI wieku był trendem na ekologiczny tryb życia. Wzrastająca świadomość proekologiczna sprawiła, że pojazdy elektryczne były coraz bardziej ergonomiczne. Przełomem okazał się pojazd Roadster produkowany od 2008 roku przez Tesla Motors. Na jednym ładowaniu mógł przejechać 350 km osiągając prędkość maksymalną około 210 km/h.
Kolejnym modelem samochodu elektrycznego klasy średniej – wyższej był Tesla Model S. Zasięg tego auta wahał się od około 250-500 km w zależności od wersji wyposażenia. Pozytywnie na rynek samochodów elektrycznych wpłynęła afera Volkswagena z 2015 roku. Stwierdzono, że niektóre samochody wyposażono w specjalne oprogramowanie, które wykrywało, że samochód jest poddawany testowi czystości spalin i automatycznie dostosowywało parametry tak aby osiągnąć pozytywny wynik. Podczas standardowej jazdy samochód emitował znacznie większe ilość spalin niż dopuszczają przepisy. Volkswagen zmuszony był do wypłacenia olbrzymich odszkodowań. Zarząd podjął wtedy decyzję o zmianie kierunku rozwoju i produkcji samochodów elektrycznych
Pod koniec 2020 roku po światowych drogach jeździło ponad 10 milionów samochodów elektrycznych. Rejestracje EV wzrosły o 41% mimo światowego spadku sprzedaży samochodów. Na świecie sprzedano ponad 3 miliony samochodów elektrycznych.
Samochody elektryczne w Europie stanowią 29% wszystkich samochodów elektrycznych na świecie. Ich ilość wzrosła o 1,46 mln w porównaniu do roku 2019. Jest to dowód na to, że samochody elektryczne są coraz bardziej atrakcyjne dla konsumentów. Wśród samochodów elektrycznych sprzedanych w 2020 roku aż 68% stanowiły samochody elektryczne BEV, pozostałe 32% to samochody typu plug-in. Oznacza to, że konsumenci częściej wybierali napęd w pełni elektryczny.
W 2020 roku w Polsce było zarejestrowanych 18875 samochodów elektrycznych (EV) z czego 10041 szt. były to samochody w pełni elektryczne (BEV). Pozostałe 8834 szt. były to samochody hybrydowe typu pluch-in (PHEV). Ilość zarejestrowanych w Polsce samochodów elektrycznych zwiększyła się o 10236 egzemplarzy w porównaniu do roku 2019. Różnica między rokiem 2018 i 2019 wynosi 3650 szt. a więc prawie 3 razy mniej niż między rokiem 2019 i 2020. Liderem rynku okazała się Skoda CitigoE iV- małe auto miejskie z segmentu A. W 2020 roku sprzedano 516 egzemplarzy tego modelu. Model ten był najtańszym autem elektrycznym na polskim rynku. Samochód można było kupić już w kwocie 73 300 zł. Drugie miejsce w rankingu zajął Nissan Leaf – auto kompaktowe z segmentu C z wynikiem 491 egzemplarzy.
Infrastruktura punktowa i ceny ładowania
Liczba samochodów elektrycznych i hybrydowych typu plug-in nieustająco rośnie. Powoduje to coraz większe zapotrzebowanie na miejsca, gdzie możliwe jest ich naładowanie. Badania przeprowadzone przez Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego wykazały, że w Polsce na koniec kwietnia 2021 roku dostępnych było 1456 stacji ładowania i 2838 ogólnodostępnych punktów ładowania. Wśród największych dostawców sieci ładowania wyróżnić można: GreenWay, PGE, Tauron, Orlen i Innogy
Zdecydowanym liderem rynku jest GreenWay, na koniec roku 2020 kierowcy mogli korzystać z 225 stacji ładowania tej firmy. Drugim dużym graczem jest forma Tauron z liczba 192 punktów ładowania. PKN Orlen posiada 86 stacji a PGE zakończyła 2020 rok z ilością 40 stacji ładowania.
Energia elektryczna nie jest stała dla całej Polski. Średnia cena za 1 kWh wynosi 0,61 zł Naładowanie samochodu elektrycznego posiadającego akumulator o pojemności 40 kWh kosztuje zatem: 40kWh x 0,61 = 24,40
Jest to kwota, którą poniesie użytkownik samochodu elektrycznego podczas jednego pełnego ładowania auta w warunkach domowych. Akumulator o pojemności 40 kWh zapewnia zasięg około 266 km. Oznacza to, że pokonanie 1 km kosztuje około 0,09 zł. Koszt ładowania na stacjach GreenWay uzależniony jest od dwóch rzeczy: mocy oraz wybranego abonamentu. W powyższej tabeli zostały zamieszczone koszty jednorazowego ładowania. Dostawca oprócz stawek za jednorazowe ładowanie oferuje jeszcze 3 pakiety: standard, plus i max. Poza płatnościami za 1 kW pakiety oferują od 75 do 480 minut postoju auta nieobciążonego poborem opłat. Kupując abonament klient obciążony jest jednak opłatą miesięczną, która może wynosić 29.99 zł lub 89.99 zł w zależności od wybranego abonamentu (greenwaypolska.pl, 2021).
Inne warunki poboru opłat obowiązują na stacjach PGE. Opłaty uzależnione są od ilości pobranej energii i czasu ładowania.
Silnik elektryczny mimo swoich niewątpliwych walorów wciąż ma spore ograniczenia, wciąż przed nim długi dystans do wyjeżdżenia. Najważniejsze zadanie stojące przed konstruktorami to skumulowanie energii w bateriach, które pozwalałyby na przemierzanie długich dystansów. Jest to przedsięwzięcie technologiczne, które generuje olbrzymie koszty, więc trudno się dziwić, że pionierzy branży i najbardziej modni producenci, jak Tesla, bardzo cenią swoje wynalazki i reglamentują do nich dostęp (u Elona Muska trzeba wpłacić zaliczkę, by ustawić się w kolejce po auto za kilkaset tysięcy złotych).
Dlatego bardziej uzasadnione byłoby pytanie, czy ta rewolucja faktycznie się już zaczęła. Infrastruktura pozwalająca w odpowiednim punkcie „zatankować” elektryczne auto jest w Polsce mizerna, a zasięgi tych aut nie przekraczają raczej 200 kilometrów. Pozostaje więc korzystanie z takiego samochodu w dużym mieście. Punktów ładowania zresztą nie będzie przybywać, dopóki na polskich drogach nie zwiększy się liczba takich aut – w tej chwili mamy ich kilkaset, co również ma swoje uzasadnienie. Wystarczy wejść na serwis Motomi.pl i spojrzeć na ceny egzemplarzy z silnikiem elektrycznym. Wciąż są to kwoty o 30–40% wyższe niż odpowiedników spalinowych.
W ciągu ostatnich kilku lat zdecydowanie zwiększył się popyt na samochody zasilane zieloną zdecydowanie wyprzedził podaż. Możemy jednak śmiało założyć, że zapotrzebowanie na tego typu auta nie jest chwilową anomalią, a stałą tendencją.
Ciężko zignorować skok technologiczny, który ta branża zrobiła w ciągu ostatniej dekady. Trudno nie wyciągnąć z tego skoku daleko idących wniosków. Samochodów elektrycznych będzie przybywać, ich baterie będą coraz lżejsze i bardziej wydajne, a gdy koncerny zaczną mocniej ze sobą konkurować, ceny spadną.