P

Polska już dawno przestała być zielona wyspą w Europie pod względem liczby urodzeń dzieci. Z roku na rok trend spadkowy dzietności się utrzymuje. Czy za kilka lat w imię solidaryzmu społecznego starczy nam składek na pokrycie świadczeń społecznych?

Kiedy w kwietniu 2016 roku został wdrożony program 500+ jednym z argumentów przedstawianym przez rządzących dla poparcia tego planu była walka z problemem demograficznym w naszym kraju. Początkowo rzeczywiście odnotowano lekką poprawę wzrostu wskaźników urodzeń, jednak w krótkim czasie wszystko wróciło do normy a trend spadkowy nowo urodzonych dzieci utrzymuje się po dziś dzień. W ostatnim pandemicznym roku odnotowano w naszym kraju najmniejszą liczbę urodzeń od czasów zakończenia wojny. Wszystko na to wskazuje, że obecny rok będzie podobny i nic się na tym polu nie zmieni. W obliczu katastrofalnych prognoz i aktualnych statystyk polski rząd opracował Strategię Demograficzną 2040, której konsultacje społeczne ruszyły w czerwcu tego roku. Jak można przeczytać na stronie rządowej strategia nieco enigmatycznie zakłada „wyjście z pułapki niskiej dzietności i zbliżenie się do poziomu gwarantującego zastępowalność pokoleń”. Przyczyna opracowania strategii jest jak najbardziej słuszna, gdyż poprawa sytuacji demograficznej w obliczu starzejącego się społeczeństwa w naszym kraju zasługuje na poparcie. W tekście strategii odnajdziemy znane powszechnie świadczenia socjalne wdrożone w ostatnich latach takie jak 500+, 300+, maluch+ itd.), dopłaty do mieszkań zapowiedziane w Polskim Ładzie (mieszkanie bez wkładu własnego, bony mieszkaniowe) oraz obietnice rozbudowy infrastruktury żłobkowej czy wspierania rodziny. Pewnym nowym elementem strategii są zmiany z zakresie prawa pracy i to budzi wiele kontrowersji.

W opinii Konfederacji Lewiatan skrócenie do 15 miesięcy okresu dozwolonego zatrudnienia na dwóch kolejnych umowach o pracę na czas określony osób do 40 roku życia spowoduje usztywnienie przepisów. Inne regulacje przewidują znaczne wydłużenie okresu ochronnego w związku z macierzyństwem i przyznanie ochrony także ojcu dziecka. Efektem tych zmian może być znaczący wzrost liczby pracowników, którzy będą musieli być przez przedsiębiorców szczególnie traktowani. Po wprowadzeniu ochrony etatów zwiększą się wysiłki do poszukiwania innych, alternatywnych form współpracy na linii pracownik-pracodawca.

Podaję w wątpliwość czy wymienione zmiany poprawią sytuację demograficzną w kraju. Wręcz przeciwnie wdrożona strategia może stanowić duże wyzwanie organizacyjne dla wielu przedsiębiorców, co również doprowadzi do polaryzacji pracowników, niekoniecznie poprawiając ich sytuacje jako rodziców. Należy zwrócić uwagę, że obecnie w Polsce mamy bardzo szerokie uprawnienia rodzicielskie porównując je nawet z innymi wysokorozwiniętymi krajami europejskimi jak np. Holandia, Belgia czy Francja. Można odnieść wrażenie, że podejmowane próby reform podniesienia liczby urodzeń są kolejną próbą pudrowania problemu a nie wnikliwą analizą rozwiązań, które mogłyby przeciwstawić się panującym trendom spadku liczby urodzeń. Tym bardziej, że znane już nam przywileje socjalne ukierunkowane na poprawę dzietności nie przyniosły wymiernego efektu.

Oczywistą konsekwencją starzenia się społeczeństwa w długiej perspektywie jest problem spadku odprowadzanych składek do systemu ubezpieczeń społecznych (ZUS i KRUS). Budzi niepokój teza, że bez gruntownej reformy tego systemu w przeciągu kilkunastu lat czeka nas jako społeczeństwo katastrofa, gdyż z przyczyn oczywistych za mało składek będzie odprowadzanych w imię solidarnościowego pokrycia bieżących świadczeń emerytalno-rentowych. Wydaje się zasadnym, aby w końcu ograniczyć przywileje emerytalne wielu grup zawodowych, promować z większym zaangażowaniem aktywizacje zawodową seniorów pozwalając im pracować dłużej i sukcesywnie przy tym podnosić ich wiek emerytalny. Tylko kto w imię partykularnych interesów jest gotowy przeprowadzić tak gruntowne zmiany? Obawiam się, że nie będzie odważnych i znów skończy się na pudrowaniu.