Od kilku miesięcy nastroje wśród przedsiębiorców w naszym kraju są coraz gorsze. Związane jest to przede wszystkim ze wzrostem cen energii elektrycznej, gazu oraz paliw na stacjach benzynowych. Równocześnie polski rząd próbuje zmienić dyskusję na inne tory pomijając istotne problemy polskiej gospodarki. Kiedy 24 lutego br. nastąpiła inwazja wojsk rosyjskich na Ukrainę cena baryłki ropy na […]
Redakcja
2022-10-05
4 minuty czytania
Od kilku miesięcy nastroje wśród przedsiębiorców w naszym kraju są coraz gorsze. Związane jest to przede wszystkim ze wzrostem cen energii elektrycznej, gazu oraz paliw na stacjach benzynowych. Równocześnie polski rząd próbuje zmienić dyskusję na inne tory pomijając istotne problemy polskiej gospodarki.
Kiedy 24 lutego br. nastąpiła inwazja wojsk rosyjskich na Ukrainę cena baryłki ropy na giełdzie w Londynie wynosiła 99,08 dol. W tym samym czasie na branżowym portalu e-petrol.pl mogliśmy przeczytać, że „drożejąca ropa naftowa oraz niskie marże operatorów stacji spowodowały, że w porównaniu do poprzedniego tygodnia tankowanie benzyny Pb95 i oleju napędowego kosztuje więcej o 10 groszy. Dziś średnie ogólnopolskie ceny tych paliw wynoszą 5,41 oraz 5,46 zł z litr”. Minęło nieco ponad pół roku i brzmi to śmiesznie porównując bieżącą sytuację. Wojna w Ukrainie trwa a cena baryłki ropy na tej samej giełdzie w Londynie na dzień 12 września br. wynosi 93 dol., czyli mniej niż przed wybuchem wojny. Według aktualnych danych tego samego portalu średnie ceny paliw na polskich stacjach w tygodniu 12-18 września 2022 wyniosą za litr benzyny Pb/95 – 6,39-6,51 zł. a za diesla 7,49-7,62 zł. brutto przy obniżonym podatku VAT na paliwa z 23 na 8 %. Nawet biorąc pod uwagę spadek wartości polskiej waluty wobec dolara, za którego w dniu wybuchu wojny trzeba było zapłacić 4,12 zł. a dzisiaj ta cena wynosi 4,62 zł. to i tak widzimy, że coś jest nie tak. Przekaz, który dociera do społeczeństwa jest jeden i brzmi – „ceny paliw na stacjach wzrosły z powodu wojny w Ukrainie”. W tym samym czasie koncerny multienergetyczne chwalą się miliardowymi zyskami wypracowanymi między innymi przez dobre zarządzanie i konsolidacje sektorów energetycznych w naszym kraju. Nie miejmy złudzeń, gdyż podobnie sprawy wyglądają w całej Europie, gdzie podniesiono marże na wyroby ropopochodne wspomagając się równocześnie tanią ropą pochodzenia rosyjskiego tańszą średnio o ok. 30%. Daje to nam wszystkim do myślenia czy przypadkiem nie jesteśmy nabijani w butelkę przekazem, który do nas dociera. Naiwność górą!
Nadchodzi jesień i zima, trudny okres nie tylko dla społeczeństwa z powodu szalejącej inflacji, wysokich cen energii elektrycznej i paliw kopalnych, ale to również przełomowy okres dla wielu firm produkcyjnych różnej wielkości, które swój byt opierają na elektryczności i węglowodorach kopalnych. Wielu z nich prosi o pomoc organizacje skupiające przedsiębiorców a niektórzy na własną rękę próbują apelować do polskiego rządu o wsparcie podkreślając, że sami nigdy nie odmówili pomocy zarówno samorządom jak i władzy centralnej, kiedy zaszła taka potrzeba jak np. w przypadku uchodźców wojennych z Ukrainy. Teraz to oni stanęli przed widmem bankructwa, gdyż przy kilkusetprocentowym wzroście cen energii elektrycznej i gazu wiele firm nie będzie w stanie tego przetrwać.
Na jeden z takich apeli strona rządowa odpowiedziała cytując fragment pisma – „W celu ochrony polskich odbiorców przed negatywnymi skutkami kryzysu energetycznego w Unii Europejskiej Rząd RP podejmuje wszystkie możliwe (…) działania osłonowe. Dotychczas przyjęte kompleksowe rozwiązania kierowane są do szerokiego grona odbiorców w Polsce, w tym przede wszystkim do gospodarstw domowych, ale również jednostek pożytku publicznego, czy też poprzez rozwiązania fiskalne do polskich przedsiębiorców”. W dalszej treści kilkustronicowej odpowiedzi możemy przeczytać, że rząd wprowadził „Tarczę antyinflacyjną” obniżając m.in. VAT na wiele produktów w tym energetycznych i przygotował kompleksowy program reformy polityki energetycznej Polski do 2040 r. Wyznaczono tym samym kierunki rozwoju sektora energetycznego poprzez głęboką i bezpieczną transformację, co pozwoli na uniknięcie drastycznego wzrostu cen energii elektrycznej.
Innymi słowy przedsiębiorcy mają czas i powinni uzbroić się w cierpliwość, gdyż na finał reformy musimy poczekać jeszcze 18 lat. Zastanawiające jest też to, jak „Tarcza antyinflacyjna” dedykowana przede wszystkim gospodarstwom domowym ma pomóc przedsiębiorcom a obniżenie VAT-u ma w cudowny sposób obniżyć drastyczny wzrost gazu i energii. Arogancja górą!