Kilka dni temu pierwszy raz w historii największa federacja mieszanych sztuk walki w Europie zawitała do Gdyni. Zgromadzeni kibice mogli śledzić dziesięć emocjonujących pojedynków, w tym lokalnych wojowników.
Kilka dni temu pierwszy raz w historii największa federacja mieszanych sztuk walki w Europie zawitała do Gdyni. Zgromadzeni kibice mogli śledzić dziesięć emocjonujących pojedynków, w tym lokalnych wojowników.
Kilka dni temu pierwszy raz w historii największa federacja mieszanych sztuk walki w Europie zawitała do Gdyni. Zgromadzeni kibice mogli śledzić dziesięć emocjonujących pojedynków, w tym lokalnych wojowników.
O tym, że Gdynia z niecierpliwością czekała na galę od KSW, świadczył chociażby fakt, że na trzy tygodnie przed wydarzeniem w sprzedaży pozostawało zaledwie 200 biletów na Polsat Plus Arena Gdynia. Same trybuny zapełniały się już przy pierwszej walce, a na największy doping mogli liczyć lokalni zawodnicy, którzy na co dzień trenują w Mighty Bulls Gdynia: Krystian Kaszubowski, Bartosz Leśko oraz Sebastian Przybysz.
– Organizacja gali oraz walki były niesamowite. Czasami doping kibiców był niemal oszałamiający, ale całe wydarzenie bardzo mi się podobało. Na pewno jeszcze pojawię się na gali KSW, jeśli będzie organizowana w Trójmieście – dzieliła się wrażeniami z gali z perspektywy kibica Pani Agnieszka, z Express Biznesu.
Lokalni wojownicy ze zmiennym szczęściem
Pierwszy do boju stanął Krystian Kaszubowski, który miał trudne wyzwanie w postaci Henry’ego Fadipe, który mimo oszałamiającego dopingu dla Polaka wydawał się niewzruszony i starał się kontrolować walkę w stójce, choć Kaszubowski nie dawał za wygraną, polując na nokautujący cios. Mimo tego Nigeryjczyk trafiał częściej i z czasem zyskiwał przewagę.
Ostatecznie Fadipe zwyciężył niejednomyślną decyzją sędziów.
– Niestety przegrałem nie jednogłośną decyzją z Henrym. Na szczęście moje niepowodzenie przełamali moi klubowi koledzy Bartosz Leśko i Sebastian Przybysz, dobra robota Panowie! Moja porażka jest ciężka do przełknięcia tym bardziej, że zapewniliście mi wspaniały doping- serio dziękuję! Wychodząc do walki, miałem ciary na całym ciele dzięki Wam. Dziękuję, że zawsze jesteście ze mną! Dziękuję trenerom za solidnie przepracowany okres. Teraz musimy przełknąć gorycz porażki i popracować nad tym, aby przy kolejnej walce to moja ręka powędrowała do góry – pisał Krystian Kaszubowski w mediach społecznościowych po walce.
Następnie do boju stanął Bartosz Leśko, który na co dzień trenuje i mieszka w Gdyni, a na trybunach kibicowała mu m.in.: grupa kibiców z jego dzielnicy. Od pierwszych minut pierwszej rundy przejmował inicjatywę.
W końcówce pierwszej rundy wyprowadził kapitalne kopnięcie obrotowe, które doszło do szczęki Serba. Nikolić padł na matę, a w parterze Leśko pracował nad duszeniem zza pleców. Na około 20 sekund przed końcem rundy udało mu się dopiąć technikę, a Nikolić odklepał. Potem decyzją organizatorów Leśko dostał bonus za poddanie wieczoru.
– Występ w Gdyni było spełnieniem jakiegoś małego marzenia. Atmosfera podczas gali była naprawdę wyjątkowa. Nie zapomnę tego na długo. Cieszę się, że wróciłem na zwycięskie tory, dominując rywali i zaznaczając pozycję w kategorii średniej – mówił Bartosz Leśko po gali, specjalnie dla Express Biznesu.
W co-main evencie wystąpił Sebastian Przybysz, który skonfrontował się z Islamem Djabrailovem.
Pierwsza runda była pod kontrolą Polaka, choć jego rywal pod koniec rundy udanie obalił Przybysza i miał pozycję dominującą, choć Polak próbował jeszcze poddać go gilotyną, ale bezskutecznie. Druga runda zaczęła się od spokojnej stójki, ale potem walka przeniosła się do parteru, gdzie z góry kontrolował sytuację Przybysz, który metodycznie rozbijał rywala ciosami z góry. W trzeciej odsłonie tej konfrontacji Djabrailov ruszył po sprowadzenie. Przybysz odrzucił nogi i przechwycił głowę rywala, a następnie wpiął gilotynę. Duszenie było niezwykle ciasne, a Niemiec nie zdążył odklepać. Sędzia przerwał walkę, gdy stracił przytomność.
Rywal Przybysza długo nie podnosił się, ale dzięki interwencji sztabu medycznego nic poważnego się nie stało.
Dziewiąta obrona pasa
W walce wieczoru Phil De Fries w dziesiątej walce dla KSW przystąpił do dziewiątej obrony pasa mistrzowskiego wagi ciężkiej przeciwko Szymonowi Bajorowi, który powrócił do tej federacji po kilku latach.
W pierwszej rundzie Bajor trafił Anglika kilkoma ciosami, które zmusiły go do klinczu, gdzie po pewnym czasie przeważała siła fizyczna De Friera.
W parterze panujący mistrz kontrolował rywala do końca rundy. Na początku drugiej odsłony tego starcia Bajor ruszył na De Friesa z ciosami. Mistrz w odpowiedzi postanowił przenieść walkę do parteru. Tam Anglik nie pozostawił złudzeń rywalowi. W końcówce rundy zaszedł za plecy rzeszowianina i zapiął duszenie zza pleców. Bajor odklepał, a Phil De Fries zanotował dziewiątą obronę pasa mistrzowskiego.
Wyniki walk gali KSW 84:
120,2 kg/265 lb: Phil De Fries (24-6, 1NC, 6 KO, 14 Sub) pokonał Szymona Bajora (24-10, 10 KO, 10 Sub) przez poddanie (duszenie zza pleców) w drugiej rundzie – o pas mistrzowski wagi ciężkiej
61,2 kg/135 lb: Sebastian Przybysz (12-3, 5 KO, 4 Sub) pokonał Islama Djabrailova (9-5, 2 KO, 3 Sub) przez techniczne poddanie (gilotyna) w trzeciej rundzie.
83,9 kg/185 lb: Damian Janikowski (8-5, 5 KO, 1 Sub) pokonał Cezariusza Kęsika (13-4, 10 KO, 2 Sub) jednogłośną decyzją sędziów (30-27, 30-27, 29-28).
120,2 kg/ 265 lb: Darko Stosic (18-6, 12 KO, 1 Sub) pokonał Stefana Vojcaka (6-1, 2 KO, 3 Sub) przez nokaut (prawy sierpowy) w trzeciej rundzie.
83,9 kg/185 lb: Bartosz Leśko (13-3-2, 2 KO, 6 Sub) pokonał Nemanję Nikolicia (9-1-1, 4 KO, 5 Sub) przez poddanie (duszenie zza pleców) w pierwszej rundzie.
77,1 kg/170 lb: Henry Fadipe (14-10-1, 9 KO, 3 Sub) pokonał Krystiana Kaszubowskiego (10-4, 2 KO, 1 Sub) niejednogłośną decyzją sędziów (29-28, 29-28, 28-29).
65,8 kg/145 lb: Damian Stasiak (14-9, 1 KO, 11 Sub) pokonał Pascala Hintzena (8-3, 6 Sub) przez poddanie (trójkąt nogami) w pierwszej rundzie.
61,2 kg/135 lb: Gustavo Oliveira (9-1, 5 KO, 3 Sub) pokonał Bruno Augusto dos Santosa (10-5, 1 KO, 5 Sub) przez techniczny nokaut (przerwanie lekarskie) w trzeciej rundzie.
83,9 kg/185 lb: Damian Mieczkowski (2-0, 1 KO) pokonał Borysa Dzikowskiego (3-1, 2 KO) jednogłośną decyzją sędziów (30-26, 30-26, 30-26).
61,2 kg/135 lb: Patryk Chrobak (3-3-1NC, 2 KO, 1 Sub) – Miłosz Melchert (2-1-1NC, 2 KO) – walka uznana za No Contest po przypadkowym zderzeniu głowami.