Partnerzy

Wyszukiwarka

Felietony
Malagaska lekcja kalendarza

Czas pędzi bezprzytomnie. Minęły wybory samorządowe, wielka majówka i znów jesteśmy w szarej rzeczywistości.

Dorota Sobieniecka - Kańska
2024-05-29
3 minuty czytania

Czas pędzi bezprzytomnie. Minęły wybory samorządowe, wielka majówka i znów jesteśmy w szarej rzeczywistości.

Lubimy te wszystkie wolne dni i święta. Choć to bez sensu. Chyba tylko tzw. „budżetówka” się cieszy. Sektor prywatny ma tylko zamieszanie, spiętrzenie terminów i zakłócenia w łańcuchach logistycznych. Trzeba i tak nadrabiać wolne dni. Zadanie się spiętrzają i co z tego, że w tłumie świętujących 1, 2 i 3 maja pokręcę się rekreacyjnie, skoro głowa jest pełna nieodrobionych lekcji. Do tego zamiast światełka w tunelu widnieje perspektywa siedzenia po godzinach i stresu pourazowego z powodu nadmiaru wolnego.

Prawdziwa lekcja na urlopie

Ostatni urlop spędzałam na Madagaskarze. Poznałam tam kilka osób, prawdziwych Malagasi, z którymi rozmowy okazały się niezmiernie inspirujące. Na Madagaskarze są głównie lemury i baobaby, przepiękna przyroda oraz resztki francuskiej kolonii w postaci fois gras i języka…

Mieszka tam także osiemnaście plemion, które różnią się zwyczajami, ale stanowią rodzaj wspólnoty malagaskiej o podobnej (chyba) mentalności. Piszę „chyba”, bo byłam tam trochę za krótko, by nabrać pewności. Niezmiernie życzliwi, sympatyczni, gościnni i otwarci interesują się światem, który jest poza ich wioską i lubią pogadać. Są w pewnym zakresie skomunikowani informatycznie, niektórzy mają smartfony. Choć brakuje dróg i linii kolejowych. Nie ma także zbyt rozbudowanej sieci elektrycznej. Za to powszechne są małe panele fotowoltaiczne.

Relacje priorytetem

Nad wszystko przedkładają relacje interpersonalne i lubią pogawędzić. Odniosłam wrażenie, że główny temat, który ich nurtuje, to zagadnienie „dokąd wy tak pędzicie?”. Wy – w rozumieniu Europejczyków, czy Amerykanów. Trzeba dodać, że osoby, z którymi rozmawiałam na ten temat, to ciężko pracujący i nieźle jak na tamtejsze warunki wykształceni ludzie z branży turystycznej. Nie ukrywali, że najważniejszym celem ich życia i ich pracy jest przyszłość dzieci. Marzą o zapewnieniu im lepszego życia poprzez edukację. Wiedzą, że tylko zrównoważony rozwój turystyki pozwoli im lepiej żyć.

Choć zazdroszczą nam uniwersytetów i powszechnej znajomości angielskiego oraz możliwości podróżowania i poznawania świata, to mówią, że nie chcą takiego życia w pędzie i gonitwie, bez chwili na odpoczynek oraz zresetowanie głowy, refleksji, czy zdrowego dla ciała i umysłu „nic nie robienia”. Kiedy patrzyłam na te tłumy majówkowiczów, zrozumiałam, że mamy do odrobienia malagaską lekcję świętego spokoju. Choć wiem, że raczej nic nie zatrzyma naszego pędu, kalendarzy i zegarków.

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl