Michał Starost Pochodzący z Wejherowa, z Kaszubów nordowych, mistrz, porzucił kilka lat temu serce Trójmiasta Sopot, gdzie miał atelier, na rzecz warszawskich i zagranicznych salonów. Na AMBERIFIE bywa jednak zawsze – traktując to jako rodzaj patriotycznego obowiązku. Udało nam się go spotkać podczas rodzinno-towarzyskiej wizyty na Wybrzeżu i zadać mu kilka pytań. Co Pana przede […]
Redakcja
2013-05-01
6 minut czytania
Michał Starost
Pochodzący z Wejherowa, z Kaszubów nordowych, mistrz, porzucił kilka lat temu serce Trójmiasta Sopot, gdzie miał atelier, na rzecz warszawskich i zagranicznych salonów. Na AMBERIFIE bywa jednak zawsze – traktując to jako rodzaj patriotycznego obowiązku. Udało nam się go spotkać podczas rodzinno-towarzyskiej wizyty na Wybrzeżu i zadać mu kilka pytań.
Co Pana przede wszystkim interesuje w ostatnim czasie?
UFUFU!
Słucham? To imię ulubionej modelki czy okrzyk entuzjazmu?
Właściwie jedno i drugie, ale przede wszystkim to nazwa mojej warszawskiej przystani – Atelier UFUFU w centrum stolicy. UFUFU to nowy projekt modowy, którego jestem dyrektorem kreatywnym i głównym projektantem. Chcieliśmy by nazwa kojarzyła się z lekkością, radością, entuzjazmem i brakiem nadęcia.
Tak jak Pańskie projektowanie?
Staram się to postrzeganie mody przyswoić Polkom i Polakom. Ale przyznam, że to ciężka praca. Proszę zwrócić uwagę jak są ubrane kobiety podczas wieczornych przyjęć, wernisaży, koncertów…monotonnie . Jakby były w wiecznej żałobie. Najstarsze po klęsce powstania warszawskiego, średnie roczniki po komunizmie, a najmłodsze? Po katastrofie smoleńskiej?
Ale wszystkie żurnale i poradniki mody wmawiają nam, że musisz kobieto mieć w garderobie małą czarną.
Dobrze, ale niech będzie na zasadzie koła ratunkowego, takiego modowego SOS na nieprzewidziane okazje, a nie jako standard.
Skąd się bierze ta masowość czerni? W końcu inne nakazy specjalistów od mody nie są tak przestrzegane.
Myślę, że Polki są „bezpieczne”. Czerń nie wymaga kreatywności. Wszystko do niej pasuje, więc uwalnia od myślenia. I nikt nie ma odwagi powiedzieć, że jesteś nieelegancka, Tylko że jest nudne, jeśli na przyjęciach wszystkie kobiety tworzą jedną czarną plamę.. A przecież każda z nich mogłaby wydobyć z siebie tyle piękna i indywidualności…
Rozumiem, że Pańskie nowości, szykowane na AMBERIF, będą daleko od czerni.
Wszyscy się zdziwią, ale przeciwnie. Stawiam na czerń i koronki katalońskie z Barcelony. Chcę pokazać, co można z tym oklepanym kolorem zrobić. A można postawić na ciekawy kształt kreacji, na fakturę materiału i zderzyć go z kolorowymi świeżymi barwami – z pomarańczą, limonką czy błękitem.
W ubiegłym roku Pańska kolekcja przedstawiona na Gali była lekka, fruwająca, kwiecista. Czy koniec z kwiatami?
Co roku staram się wymyślać coś nowego, w tym roku kwiaty jednak pozostają, tylko zrobią się inne. To będzie kwiat w industrialnym otoczeniu. Oranżeria na balkonie w apartamentowcu. I będzie to kolekcja z myślą o jesieni i zimie 2012/13.
Zima w salonie?
Właśnie odchodzę od koncepcji tworzenia tylko kobiety salonowej i jej sukienek. Wyprowadzam modę z salonów. Zamierzam zrobić małą rewolucję. Co prawda pozostanę przy strojach wieczorowych jednostkowych (tylko jeden egzemplarz dla określonej klientki) i wieczorowych powtarzalnych (od 5 do 20 sztuk max.), ale będziemy też tworzyć ubrania do noszenia na co dzień – takie prawie haute couture do biura, na spotkania towarzyskie, do kina, ale UFUFU to także pret a porter, czyli seryjne, jednak uwzględniające aktualne trendy, dobrze zaprojektowane, świetnie uszyte.
Gdzie te dwie niższe kategorie będzie można kupić?
Poza Atelier w Centrum Warszawy – jeszcze w Poznaniu. Katowicach i niedługo Krakowie. Wszystkie informacje o nas można znaleźć na fanpage Atelier UFUFU na Facebook…
A w Trójmieście?
Póki co, nie- być może latem? Sprawa w toku.
Jestem rozczarowana. A gdzie Pański lokalny patriotyzm?
Z jego powodu zawsze uczestniczę w Gali AMBERIFU, w dodatku traktuję to, jako otwarcie mego modowego sezonu. To, co pokażę w tym roku, potem wypuszczę w świat. Bardzo chcielibyśmy mieć miejsce sprzedaży w Trójmieście – szukamy odpowiedniego partnera, butiku, showroomu.
I nie będą to tylko sukienki?
Właśnie. To drugi akt mojej rewolucji. Kolekcja rozczłonkowana: spódnice, topy, spodnie, bluzki. Sukienek tylko jakieś 20%. Zabawa małymi formami jest ciekawsza i niech klientki też mają uciechę. Niech pokombinują, co z kolekcji, z czym ze swej garderoby mogą nosić. Już je zaczynam do tego przygotowywać..
Jak?
Nie lubię bolerek, ale rozumiem, że czasem trzeba się czymś cieplejszym okryć. Wymyśliłem dwustronny szeroki szal. Z jednej strony tkanina, z drugiej imitacja futerka – sztuczna lama. I są wycięte otwory na ręce. Niesymetrycznie. Otwiera się mnóstwo możliwości układania tego szala. Niech pomyślą.
Nie mógłby Pan też postarać się, aby cała Gala była zaaranżowana według Pańskich pomysłów?
Kiedyś otrzymałeś taką propozycję, ale musiałem odmówić, kiedy się zorientowałem, że mam firmować coś, na co będę miał niewielki wpływ. Zmienić wizerunek pod warunkiem, żeby wszystko pozostało po staremu, tak się nie da. Nie interesują mnie szufle pierścionków czy wiadra kolczyków. Bursztyn to cudowne tworzywo, klejnot – jeśli mu się nim być pozwoli. Tymczasem od 20 lat niewiele się zmienia. Na oksydowanej blasze bursztyn. Przepasany konopnym sznurem, albo wstążką. Dawniej z cyrkoniami, teraz z kryształkami Swarovskiego. Naszyjniki wagi ciężkiej przytłaczające kobietę – zarówno w sensie fizycznym jak wizualnym. To kobieta jest najważniejsza, a strój i biżuteria mają tylko eksponować jej urodę. Tymczasem często traktuje się” ją” jako prywatny wernisaż wyrobów, a kobieta jest tylko ścianą, stelażem czy gablotą dla tego wyrobu. Wtedy rzeczywiście mała czarna jest niezbędna. I to nie jest wina organizatorów AMBERIF, tylko samych twórców.
Jednak Pan uczestniczy w Gali.
Prócz lokalnego patriotyzmu, o którym wspomniałem, przyciąga mnie to, że na AMBERIFIE mogę sobie poszaleć. Mówiąc w przenośni, mogę stanąć na głowie, potupać uszami i zaklaskać rzęsami. Potem dla klientek muszę te moje pomysły nieco stonować. Kolekcja, którą pokaże w Gdańsku w marcu, będzie mogła okazać się interesująca zarówno dla 20-latek jak 60-latek. Poza tym są tu projektanci biżuterii, z którymi lubię współpracować. Daria Jankowiak, artyści z firmy S&A, Jacek Ostrowski. Tym razem za pomocą Ewy Rachoń – dyrektor Amberifu odkryłem zupełnie nową, rewelacyjną projektantkę. Zapowiada się super debiut.