Kwidzyn kupuje dworzec
Gdy większość samorządów raczej wyprzedaje składniki swoich majątków, Kwidzyn idzie w zupełnie inną stronę, wykupując dworzec kolejowy. O kulisach i powodach tej odważnej inwestycji z wiceburmistrzem Piotrem Halagierą rozmawia Mikołaj Podolski.
Skąd wziął się pomysł na przejęcie od PKP dworca?
– To była wspólna decyzja mieszkańców i samorządu. Nasz dworzec może nie był opustoszały, ale w zasadzie nie pełnił już swojej podstawowej roli, bo liczba pociągów przejeżdżających przez Kwidzyn w ostatnich latach wciąż się zmniejszała. To dlatego część dworcowych pomieszczeń wynajmowano, np. na sklep z odzieżą używaną. Dodatkowo ci dzierżawcy nieustanie się zmieniali. To wszystko wyglądało paskudnie. A że dworzec jest usytuowany dokładnie w centrum miasta, to nam wszystkim zależało na tym aby go przejąć i doprowadzić do porządku. Na początku wydawało nam się to proste, jednak ciągle piętrzyły się jakieś trudności. W końcu działania posła Jerzego Kozdronia spowodowały, że zaczęto nas poważnie traktować i przyznam, że byłem bardzo zdziwiony, gdy dostaliśmy do podpisania porozumienie….
Dlaczego był pan zdziwiony?
– Bo już przestałem w to wierzyć. Nie było już we mnie wiary w powodzenie tej inwestycji. Zaskoczyła mnie też cena zaproponowana przez PKP, bo dworzec był wyceniony na prawie 2 mln, ale spółka wyraziła zgodę na sprzedaż za 206 tys. zł. My w budżecie zarezerwowaliśmy na ten cel 250 tys. zł.
Na jakim obecnie etapie są ustalenia z PKP?
– My już to porozumienie podpisaliśmy i wysłaliśmy do Warszawy do zarządu PKP. Obecnie czekamy na wyznaczenie terminu zawarcia umowy. Spodziewamy się tego w połowie maja.
Jaki pomysł mają państwo na zagospodarowanie tego budynku?
– Sztandarowym pomysłem było przeniesienie na dworzec biblioteki miejsko-powiatowej razem z jej wszystkimi filiami rozrzuconymi po całym mieście lub medioteki z centrum komputerowo-językowego, w której mieszczą się zasoby multimedialne, np. nagrania tego, co się w naszym mieście działo na przestrzeni ostatnich 20 lat. W jaki sposób na przejęciu dworca skorzystają pasażerowie i czy planuje się remont budynku? – Remont będzie niezbędny i obejmie wymianę całej instalacji elektrycznej, sanitarnej, deszczowej i stolarki. Ten budynek powinien ponownie spełniać funkcję dworca, choć oczywiście nie w takim zakresie jak kiedyś. Widzielibyśmy tam pomieszczenie, które będzie poczekalnią i ewentualnie kasą biletową. Chcemy też dworzec odgrodzić od tunelu, który wciąż niszczeje, a my nie nabywamy do niego żadnych praw i nie możemy go remontować. Cała infrastruktura torów i peronów należy bowiem do innej spółki PKP i my nie będziemy mieli tytułu prawnego by w to inwestować. Stąd pomysł, ogrodzenia, ale w zamian planujemy utworzyć bezpieczne przejście przez tory. Przygotowujemy w tej chwili projekt funkcjonalno- użytkowy i jeżeli okaże się, że na dworcu da się jeszcze wyodrębnić jakieś dodatkowe pomieszczenia, to będziemy je chcieli udostępnić organizacjom pozarządowych.
Ale nie dojdzie do takiej sytuacji jak np. w pobliskim Grudziądzu, gdzie połowę dworca zajmie Biedronka?
– Nie, żaden sklep i w ogóle handel nie jest brany pod uwagę. Tego tam na pewno nie będzie, bo nie chcemy prowadzić działalności komercyjnej. To będzie obiekt użyteczności publicznej.
Czy tego typu przejęcia mogłyby być wzorem dla innych miast, w których dworce PKP są w złym, albo i nawet opłakanym stanie?
– Życie niektórych dworców mogą uratować właściwie tylko samorządy. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że w przypadku dworców w większych miastach kursowanie pociągów wciąż jest spore. Tak jest np. w Malborku. A ich PKP nie wypuści ze swoich rąk, bo mogą być żyłą złota. One są po prostu wciąż opłacalne w utrzymaniu. Natomiast w takich miejscowościach jak Kwidzyn, gdzie dworzec jest w zasadzie kulą u nogi, to przejęcie jak najbardziej wyjdzie wszystkim na dobre.