95-lecie Morskiego Portu Gdynia
Z okazji dostojnej rocznicy 95-lecia powstania gdyńskiego portu, w Teatrze Muzycznym w Gdyni odbyła się uroczysta gala. Udział w niej wzięli znamienici goście: Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Marek Gróbarczyk, posłowie na Sejm RP – Dorota Arciszewska-Mielewczyk, Janusz Śniadek i Marcin Horała oraz Wojewoda Pomorski Dariusz Drelich i Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk, a także wiceprezydent Gdyni Michał Guć. Gospodarzem wieczoru był prezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia S.A. Adam Meller.
Port w wiosce
Na początku była myśl na fali entuzjazmu, że po latach zaborów mamy niepodległą Polskę i dostęp do morza. Nie było go dużo – ok.3 procent długości granic, ale był. Ale czym jest morze bez portu? Port w Wolnym Mieście Gdańsku mocą traktatów był dostępny dla Polski – teoretycznie rzecz biorąc. Wbudować własny… ale gdzie? Puck? Zatoka Pucka to płycizna. Hel – bez szans na dobry dostęp od strony lądu. Więc Gdynia – wioseczka, na którą jako miejsce „bardzo sposobne” do budowy portu wskazywano już królowi Władysławowi IV w XVII wieku. Myśl się zmaterializowała 95 lat temu. 23 września 1922 roku Sejm II RP podjął uchwałę: „Upoważnia się Rząd do poczynienia wszelkich niezbędnych zarządzeń, celem wykonania budowy portu morskiego przy Gdyni na Pomorzu jako portu użyteczności publicznej”. Projekt nakreślił inż. Tadeusz Wenda. Na początku było skromnie. Tymczasowy Port Morski i Schronisko dla Rybaków otwarto w 1923 roku. Inwestycja nabrała rozpędu dzięki inżynierowi Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu, od czerwca 1926 roku ministrowi przemysłu i handlu, od 1935 roku wicepremierowi i ministrowi skarbu. Rozumiał na czym polega polska racja stanu. Program gospodarczy Polski to industrializacja i handel zagraniczny. Bez swobodnego wyjścia na morze i przez morze, udusilibyśmy się gospodarczo i politycznie – głosił. Własny port to niezależność od pośredników i podniesienie konkurencyjności polskich towarów. Z portem wiązała się konieczność rozbudowania sieci komunikacyjnej, która by zapewniła łączność Wybrzeża z polskim Śląskiem, podnóżem Karpat, ziemiami Wołynia i Wilna. W ciągu kilku lat port gdyński stał się największym portem na Bałtyku i jednym z większych portów Europy, wyprzedzając pod względem wielkości obrotów Kopenhagę, Bremę, Amsterdam, Genuę, Neapol i Triest. Przy porcie zaczęło powstawać miasto. Wielkie inwestycje (port, miasto, kolej) zaczęły wysysać ludność – nie tylko z Pomorza, stały się Ziemią Obiecaną dla Polaków z całego kraju. Od samego początku miasto i port żyły w symbiozie, oba organizmy nawzajem się przenikały. Obecnie,te więzi są równie silne. Port to obecnie jeden z największych pracodawców w Gdyni – co piąty czynny zawodowo gdynian pracuje w porcie lub w działających na jego terenie spółkach.
Hołd dla odwagi i mądrości twórców
Uroczystości jubileuszowe zaszczyciła swą obecnością wnuczka inżyniera Wendy – Hanna Wenda- Uszyńska. Podczas przebiegającego w serdecznej, ciepłej atmosferze spotkania z kierownictwem Portu, opowiedziała o rodzinnych dziejach i koneksjach oraz wspomniała, że odziedziczyła wśród rodzinnych pamiątek szkatułkę z listami wybitnego dziadka, jeden z nich przywiozła w prezencie na jubileusz Portu. Wizyta ta skłoniła prezesa Adama Mellera do refleksji, że Gdynia zbyt skromnie upamiętniła postać swego budowniczego. Uznając zasługi inż. Eugeniusza Kwiatkowskiego, który był genialnym strategiem na skalę państwową i zapewnił finansowanie inwestycjom, pamiętać powinniśmy, że to jednak Wenda był człowiekiem, który stworzył plany budowy portu i pilnował ich realizacji. Niezależnie od działań władz miasta w kierunku budowy pomnika inż. Wendy w centrum miasta , słuszne byłoby upamiętnić też tę postać na terenie portu, aby na 100-lecie portu drugi pomnik, wraz z tablicą, pojawił się np. przy Muzeum Emigracji, nieopodal przyszłego terminalu promowego.