M

Mimo, że każdego dnia na niebie krzyżują się dziesiątki białych śladów, że samolot stał się niemal jak autobus, przestał być synonimem stanu posiadania, ciągle jeszcze spotykam ludzi, którzy zarzekają się, że nigdy, przenigdy nie wsiądą, bo jak może latać coś co tyle waży. Można przekonywać, że wiele tracą, odbierają sobie mnóstwo możliwości i przyjemności z podróżowania.

Cóż….a może przygoda na kółkach? Włochy są idealnym miejscem, by oglądać je zza szyb autokaru. Już od samych niemal bram zachwycają, najpierw szczytami Dolomitów w alpejskich kurortach, potem krainą jezior. Lombardia to mniejsze i większe tafle jezior, przelewające się między górskimi szczytami. Dwa programy autokarowe dają szansę na poznacie dwóch wyjątkowych jezior Garda i Como. „ Za górami, jeziorami” i „ Pocztówki z nad Gardy” W tej drugiej oprócz wizyty w fascynujących miasteczkach jak Limone, Sirmione, Riva del Garda, Bardolino , posmakować można lokalnego wina z regionu Valpolicella podczas rejsu po jeziorze zwanym Gardasee.
Przesuwając się na południe Włoch, autokarem odwiedzamy dom Romeo i Julii w Weronie, oraz obowiązkowo wpadamy do Wenecji by poznając jej „ Gondole i krużganki”, potem liguryjskie słońce nad uroczym Portofino i Cinqueterre i przejazd do krainę będącej inspiracją dla szeroko rozumianej sztuki Italli. Oczywiście Toskania. To we Florencji, Michał Anioł wydeptywał chodniki w pogoni za światłem i barwą, to w Toskanii właśnie wśród zielonych wzgórz „ W cieniu cyprysów” znajdujemy czas na małą czarną w filiżankę. Toskania to winnice Chianti, Cortona, Arezzo z najstarszym pchlim targiem. Czyli „Toskania na zamówienie”, teraz w prawo „Adriatico simpatico” lub 200 km na południe w poszukiwaniu „Rzymskich wakacji”.
Z wiecznego miasta, do którego prowadzą wszystkie drogi, czas na „Spacer po Rzymie”. Tu zaczyna się prawdziwie gorąca przygoda z włoskim słońcem, tu zaczyna się najlepsza pizza, która nigdzie nie smakuje tak jak w Neapolu. Prawdziwe, nie udające niczego miasto, bijące serce Włoch. Jadąc autokarem, zawsze w stronę słońca,mijamy Pompeje, Sorrento i z widokiem na Wezuwiusza podążamy serpentyną wijącą się po stromym zboczu Kampanii do Positano, w której bohaterka filmu „Pod słońcem Toskanii” przeżyła płomienny romans.
Potem Amalfi i koniecznie cytrynowe lody i najbardziej aromatyczna kawą na świecie. Choć przemierzyliśmy już 2 tyś km ciągle pozostają nam „Włochy do odkrycia” Kalabria z wykutym w skałach miasteczkiem Tropea, wyspy liparyjskie i na koniec wisienka na torcie. Sycylijskie „ Pomarańcze i mandarynki”, a wszystko z „ U stóp Etny”
Nie wiem, czy starczy życia by poznać Włochy, poczuć każdy włoski smak, uśmiechnąć się słysząc muzykę we włoskim radio, nauczyć się kilku zdań włoskiego języka.
Pozostaje tylko jedno. Pospieszyć się,
Czekamy na Was w naszych biurach podróży.