Alternatywa dla samochodu, czyli wakacje na dwóch kółkach
Każdy, kto choć raz doświadczył przyjemności jazdy motocyklem i poczuł ten rodzaj wolności wie , jakie są plusy podróżowania jednośladem.
Pokonując kilometry na swoim ulubionym motocyklu nasz organizm otrzymuje od otoczenia dużo więcej bodźców, aniżeli podczas jazdy samochodem, czy innym środkiem transportu (nie licząc paralotni lub innych jeszcze bardziej ekstremalnych środków). Przysłowiowy „wiatr we włosach” i poczucie „wolności” nie są tylko pustymi sloganami, lecz jedynymi z najważniejszych powodów, z których to stawiam ten sposób lokomocji ponad innymi. Jednym ze zmysłów, który bardzo mocno działa podczas jazdy jest zmysł węchu. Bo czy jest coś przyjemniejszego, jak zapach lasu w wiosenne przedpołudnie, albo zapach gór na przełęczy alpejskiej? Poza zmysłem węchu odczuwamy wszystkie czynniki atmosferyczne, takie jak: temperatura, wilgotność, wiatr, deszcz, mgła itd. Dla niektórych osób czynniki atmosferyczne, na które nie mamy wpływu, są nieakceptowalne podczas podróżowania. Lepiej przecież ustawić AC na 21 stopni i cieszyć się widokami oglądanymi zza szyby. Nasz zmysł słuchu też dostaje dużo więcej informacji, pod warunkiem, że mamy cywilizowany wydech, spełniający jakiekolwiek normy hałasu. Zmysł równowagi, podczas jazdy po krętej drodze, dostaje tyle bodźców, że nasz mózg zaczyna produkować niesamowite ilości dopaminy. W rezultacie ma to ogromny wpływ na stan naszego umysłu. Poczucie przestrzeni też jest nie do opisania. Tego nie da się poczuć, będąc zamkniętym w „puszce”. Pomyślcie tylko, ile odczuć więcej jest do wspominania po takim urlopie.
Oszczędność
Sprawa może błaha, bo przecież nie jedziemy na urlop po to, żeby oszczędzać, tylko po to, żeby odpoczywać. Faktem jednak jest, że jazda motocyklem jest dużo tańsza, jeśli chodzi o wszelkie opłaty drogowe (autostrady, drogi widokowe, drogi szybkiego ruchu), przeprawy promami, tunelami, mostami itd. Opłaty parkingowe też są dużo niższe lub nie ma ich wcale. A jak zliczymy wszystko razem to okaże się, że możemy nasz urlop przedłużyć o jeszcze dwa lub nawet trzy dni.
Ten rodzaj wolności
Motocyklem możemy jechać nie tylko szybciej, ale możemy wjechać tam, gdzie zwykła osobówka nie da rady lub nie może. Oczywiście jest to uzależnione od tego, jakim sprzętem się poruszamy, ale nawet jadąc na ścigaczu można przejechać kawałek lekkim szutrem lub terenem. W większości miejscowości wypoczynkowych znika problem wjazdu do centrum i szukania miejsca parkingowego. Znika też problem stania w korkach, co podczas okresu urlopowego znacznie poprawia komfort podróżowania. Poza tymi oczywistymi sprawami lokalni stróże prawa inaczej patrzą na osoby, podróżujące na motocyklu, aniżeli autem.
Minimalne potrzeby
Jedni uznają to za plus, inni za największy problem. No bo jak spakować wszystkie niezbędne rzeczy na dwutygodniowy wyjazd? Większych problemów nie ma, jeśli jedziemy solo. Więcej gimnastyki wymaga jazda we dwoje. No bo przecież pasuje zabrać „tyle” rzeczy, które „mogą” być potrzebne. Z własnego doświadczenia wiem, że podczas takiego urlopu przydają się jedynie podstawowe rzeczy (bielizna, dres, klapki, parę koszulek, dżinsy, bluza, adidasy). Naprawdę nie ma potrzeby zabierania ze sobą całej szafy ubrań i butów, bo i tak podczas urlopu korzystamy jedynie z 25% tego co ze sobą zabieramy. Poza tym zawsze możemy sobie kupić coś w lokalnym sklepie lub najzwyczajniej wyprać i problem rozwiązany. Jeśli dobrze sobie zaplanujemy cały wyjazd, to możemy też dokładnie przewidzieć, jakie rzeczy będą nam potrzebne, a jakie nie. Jeśli planujemy spać w pensjonatach, to odpada nam bardzo dużo rzeczy, które musielibyśmy zabrać, wybierając opcję nocowania na kempingach, czy polach namiotowych. Tak więc odpowiednie planowanie bardzo pomaga w zabraniu tylko absolutnie niezbędnych rzeczy.
Przygoda życia
Jakoś tak to już jest, że każda przejażdżka, wycieczka czy wreszcie podróż motocyklowa, to niezapomniana przygoda. Zawsze coś się dzieje, zawsze napotykamy jakieś ciekawe sytuacje. A to skwar, lejący się z nieba który sprawia, że możemy gotować się w naszych kombinezonach. Coraz powszechniejsze oberwania chmury, i lejąca się z nieba ściana wody Gdy podróżujemy w większej ekipie, to przygód i różnych dziwnych przypadków z reguły jest jeszcze więcej. Czasem komuś braknie paliwa, a to odpadnie tablica rejestracyjna, a to ktoś się zgubi itd. Takich wspomnień z każdego wyjazdu przywozi się całą masę.
No i jeszcze te różnego rodzaju zloty, podczas których obecni na nich czują się, jak jedna wielka rodzina, spędzając czas w sposób, o którym inni mogą tylko pomarzyć zmieniając kanały w telewizji.
Ale to już inna historia…
Grzegorz Adamczewski