Partnerzy

Wyszukiwarka

Lifestyle
Kulinarny celebryta z życiowymi zakrętami

Zamiłowanie do jedzenie towarzyszyło mu od dzieciństwa, choć jego mama nie chciała, żeby został kucharzem. Jak sam określa Tomasz Jakubiak, przeszedł wyboistą drogę do kulinarnego celebryty.

Redakcja
2024-02-07
6 minut czytania

Zamiłowanie do jedzenie towarzyszyło mu od dzieciństwa, choć jego mama nie chciała, żeby został kucharzem. Jak sam określa Tomasz Jakubiak, przeszedł wyboistą drogę do kulinarnego celebryty.

W dzieciństwie zamiast grać z innymi dziećmi w piłkę na boisku Pan siedział na parapecie i podglądał pracę kucharzy w restauracji, nad którą mieszkał Pan wraz z rodziną. Skąd wzięła się u Pana pasja do gotowania?

Z zamiłowania do jedzenia, w moim rodzinnym domu wszyscy kochają jeść. To stanowiło ważną część codziennego życia. Ponadto, w rodzinie nie brakuje kucharzy wojskowych, czy kwatermistrzów. Z tego względu wszyscy kochają piec i gotować. Dzięki temu szybko poznałem dobre produkty i to mi ułatwiło dalszą drogę, którą obrałem. Dlatego postanowiłem zrobić biznes z gotowania.

Mimo silnej obecności gotowania w domu rodzinnym Pańska mama nie pałała entuzjazmem na wieść, że z tym wiąże Pan przyszłość zawodową.

Tak, mama chciała, żebym został biznesmenem jak ona. Natomiast postawiłem na swoim, ponieważ przyświecał mi w tym ważny cel, nie tylko chęć gotowania. Chciałem być wolnym człowiekiem i unikałem przywiązania do konkretnego miejsca. Kucharz był jedynym zawodem, który kochałem i z powodzeniem odnajdywałem się w nim. Natomiast mama z czasem pogodziła się z moją decyzją, ale nie uniknęliśmy przy tym wojny.

Co było dla Pana największym wyzwaniem przy stawianiu pierwszych kroków w karierze kucharza?

To jest trudny zawód, dlatego wielu kolegów po fachu, zwłaszcza w tamtych czasach, kiedy zaczynałem, borykało się z różnymi nałogami. Więc dużym wyzwaniem było to, aby nie podzielić ich losu i nie dać się wciągnąć w szkodliwe nawyki. Z tyłu głowy miałem zakorzenioną myśl, że nie chcę być takim kucharzem. Tylko próbowałem pokazywać wzorce zaczerpnięte od kolegów z Zachodu. Wiedziałem, że muszę iść pod prąd i własną drogą. To się udało i dzięki temu się wybiłem.

fot. Tomasz Sagan

Jak ważne dla kucharza jest czerpanie nauki od bardziej doświadczonych kolegów po fachu?

W każdej dziedzinie życia powinniśmy uczyć się od najlepszych, podobnie jest w gastronomii. Podczas mojej drogi w tym zawodzie starałem się otaczać ludźmi, od których mogłem się czegoś nauczyć. Dlatego często zmieniałem restauracje, w których pracowałem. Szukałem szefów, którzy mogli mi przekazać jak najwięcej cennej wiedzy i umożliwiali mi czerpanie doświadczenia.

Obecnie jest Pan rozpoznawalny dzięki prowadzeniu programów kulinarnych. Co było momentem przełomowym, który doprowadził Pana do miejsca, w którym obecnie się znajduje?

W moim życiu było tyle punktów zwrotnych, że trudno mi określić, który miał na co wpływ. Nie brakowało lepszych i gorszych momentów. Każdy z nich w pewnym stopniu mnie kształtował. Choć wydarzeniem, który przewrócił moje życie do góry nogami, to były narodziny mojego dziecka cztery lata temu. Dlatego dopiero teraz udało mi się wszystko poukładać, ponieważ do tej pory panował ogromny chaos w moim życiu i prowadzonych działaniach. Natomiast syn i żona pokazali mi, że można inaczej funkcjonować. Przed tym miałem wiele zakrętów. Na pewno duży wpływ na mój zawodowy rozwój miało przypadkowe wylądowanie w Zielonej Górze. Później, kiedy nie miałem dokąd pójść, to wróciłem do Warszawy i po kilku dniach dostałem pracę w Dzień Dobry TVN. Dlatego nie brakowało zwrotów i różnych zawirowań w moim życiu, z których mogłaby powstać dobra książka.

Czy myśli Pan o napisaniu książki o własnej drodze w świecie gastronomii za jakiś czas?

Kiedyś powstanie książka. Nie ma rzeczy, której nie powinienem zrobić, a to robiłem. Zawsze musiałem na opak. Nie wiem, skąd we mnie ten wręcz ośli upór, że jak ktoś każe iść prawo, to ja podążam w drugą stronę. Zawsze robiłem to, czego nie można, a później surowo żałowałem. Choć ta droga, której byłem pewny od początku, doprowadziła mnie tu, gdzie jestem. Owszem, chętnie się kiedyś tym podzielę, bo wiem, że dzięki temu jestem inspiracją dla wielu dzieciaków.

Dzięki prowadzeniu programów kulinarnych ma Pan okazję do częstych podróży i poznawania nowych kuchni. Który z wyjazdów najbardziej zapadł w Pańskiej pamięci?

Muszę wyróżnić Wietnam. Uważam, że jest najbardziej kolorowym i najciekawszym krajem azjatyckim, w którym byłem. Ten kraj posiada przebogatą kuchnię, w tym sferę wegetariańską. Do tego kultura i otwartość Wietnamczyków wywarły na mnie pozytywne wrażenie. Ponadto, kocham Gruzję pod względem kulinarnym.

fot. Tomasz Sagan

Jakie kraje chciałby Pan jeszcze zwiedzić?

Na pewno całą Amerykę Południową, mam nadzieję, że uda mi się wyjechać do Kolumbii w tym roku. Jeszcze raz pod względem kulinarnym odwiedziłbym Japonię, które mnie urzekła. Chciałbym zobaczyć Kazachstan. Natomiast w tym roku pojadę do Francji, czy na Maderę.

Poza gotowaniem angażuje się Pan w różne akcje charytatywne oraz projekty edukacyjne. Jak ważna jest działalność około gastronomiczna w Pańskim życiu?

Uwielbiam pomagać i to mam zakorzenione dzięki rodzicom. Dostałem naprawdę wiele od życia i nie wyobrażam sobie tym się nie dzielić. W życiu wyznaję ważną zasadę, która może jest banalna, ale o niej zapominamy, czyli karma wraca. Jeśli potrafisz się dzielić tym, co masz, to i świat podzieli się z Tobą. Dostałem dużo od życia, więc byłbym egoistą, nie dzieląc się tym. Dlatego powołałem do życia twór Kucharze Pomagają, ale to już dłuższy temat. Pamiętaj, za niewiele można wiele!  

Jakie ma Pan marzenia związane z życiem zawodowym?

Chciałbym w przyszłości jeszcze otworzyć małą restaurację blisko domu, w którym zamieszkamy już na stałe. Byłaby czynna 3 dni w tygodniu, gdzie wraz z synem i przyszłymi dziećmi oraz przyjaciółmi będziemy gotować i bawić się w kuchni, a goście będą wpadać jak do znajomych, a nie do restauracji pod nazwiskiem.

Rozmawiał: Przemysław Schenk

foto główne: TVN Michał Stawowiak FOKUSMEDIA

 

Reklama na portalu expressbiznesu.plReklama na portalu expressbiznesu.pl