Jesteśmy osaczani, atakowani i ogłupiani. To wcale nie notorycznie, ale w stałym procesie ciągłym i poprzez wszystkie nasze zmysły próbują nas zwabić, zainteresować, przekonać, zachęcić. Mowa oczywiście o reklamie, która tak mocno nas atakuje, że odbieramy to jako rodzaj przemocy.
Jolanta Szydłowska
2024-07-22
3 minuty czytania
Jesteśmy osaczani, atakowani i ogłupiani. To wcale nie notorycznie, ale w stałym procesie ciągłym i poprzez wszystkie nasze zmysły próbują nas zwabić, zainteresować, przekonać, zachęcić. Mowa oczywiście o reklamie, która tak mocno nas atakuje, że odbieramy to jako rodzaj przemocy.
Nie mam nic przeciwko informacji, która zamieszczana w mediach jako płatna reklama, rzetelnie prezentuje produkt lub usługę. Nie sprzeciwiam się też tekstom sponsorowanym, jeśli są wyraźnie oznaczone. Media w końcu muszą z czegoś żyć, o ile nie są na państwowym garnuszku lub gazetą zakładową.
Reklama jest rodzajem perswazji. Jednak trudno się zgodzić na stosowanie technik manipulacyjnych, które podprogowo trafiają do odbiorców. Ich skutki są dramatyczne.
Reklamowe manipulacje
Już dawno psychologowie zwracali uwagę na skandaliczna manipulację w reklamach medialnych skierowanych do dzieci i młodzieży. Bito na alarm, że jest to budowanie postaw konsumpcjonistycznych. W praktyce to techniki wyciągania pieniędzy od rodziców, których dzieci „muszą” mieć dokładnie to, co jest reklamowane, bo inaczej czują się gorsze od rówieśników.
Perfidia tych reklam polega na tym, że to już nie chodzi tylko o jedną lalkę Barbie, ale o Barbie w tubie, na koniu, w domku etc. Dla dzieci jest cały asortyment multiplikujących się seriali o rozmaitych postaciach np. Harrym Potterze, wojowniczych żółwiach ninja, w rozmaitych narracjach.
Pokolenie babć i dziadków wychowanych w komunistycznej, szarej kolejce po cokolwiek, cieszą się, jeśli mogą spełnić marzenie dziecka i kupić koszmarnie drogi zestaw klocków lub inne zabawki inspirowane wielkim projektem filmowo-gadżeciarsko-zabawkowo- komercyjnym. To wszystko jest w oczywisty sposób nieetyczne, a w moim przekonaniu przemocowe.
Regulacje prawne a reklama
Dyrektywa unijna dotycząca mediów mówi, że reklamy nie mogą być emitowane ze wzmocnionym dźwiękiem, czyli poziom głośności ma być identyczny z emitowanymi programami i filmami. Tak oczywiście się nie zdarza! Można to łatwo sprawdzić, zasypiając przed telewizorem. Co nas budzi? Nie strzelanina gangsterskich porachunków, ale reklama! Nagle włącza się miły, ale donośny głos pani siedzącej na toalecie lub Cleo (całej w żółci) wyjącej o okazjach zakupowych.
Znajoma farmaceutka mówiła mi o pladze zakupowej suplementów diet i różnych innych farmaceutyków „bez recepty”. Ludzie, nawet rezygnując z wykupu zapisanego przez lekarza leku, proszą o ten specyfik „z reklamy”. Wydawałoby się, że jesteśmy już trochę odporni. Wszyscy rozsądni ludzie niby wiedzą, że reklama to manipulacja i bzdura oraz wciskanie kitu za ciężkie pieniądze. Mimo tego nadal kupujemy np. piwo reklamowane przez znanych komentatorów sportowych.