O wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielką Nocą pisali i mówili klasycy dowcipu. Dzieci nie mają wątpliwości. Wiadomo, gwiazdkowe prezenty dużo lepsze niż zajączkowe niespodzianki.
O wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielką Nocą pisali i mówili klasycy dowcipu. Dzieci nie mają wątpliwości. Wiadomo, gwiazdkowe prezenty dużo lepsze niż zajączkowe niespodzianki.
O wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielką Nocą pisali i mówili klasycy dowcipu. Dzieci nie mają wątpliwości. Wiadomo, gwiazdkowe prezenty dużo lepsze niż zajączkowe niespodzianki.
Wigilia kojarzy się większości z dzieciństwem, zapachem choinki, pastą do podłogi. Pokolenie boomersów mile wspomina świąteczne pomarańcze i czekoladowe cukierki, które wtedy były rarytasami. Najpierw sprawdzało się gazety, czy jakieś statki przywiozły cytrusy. Potem goniło się do ogonka pod delikatesami. Dziś nikt nikomu nie zaimponuję mandarynką ani bakaliami… Czasy diametralnie się zmieniły, a tęsknota za tamtym smakiem pomarańczy jest wciąż aktualna.
Teraz wszystko można sobie kupić, nawet całe święta. To kwestia funduszy. Lata temu, w ponurej nocy minionych reżimów wszystko trzeba było „zorganizować”. To takie dość zapomniane w tym znaczeniu słowo. Oznaczało wymianę na inne dobra lub usługi, niezbyt legalne, poza kolejkowe relacje z osobami, które miały dostęp do źródeł. Ogromną atrakcją była szynka konserwowa, na co dzień niedostępna, z Baltony lub spod innej lady… Panie domów z wywieszonymi przysłowiowo jęzorami latały od kolejki do kolejki i po innych sobie znanych punktach kontaktowych np. na Hali Targowej, czy w okolicznych wioskach. To załatwiało się wszystko, co potrzebne do wieczerzy wigilijnej i na święta. Były to żywe karpie, które potem okupowały wanny, czekając na swój smutny koniec. Były to zające kruszejące za oknami etc.
Święta kojarzyły mi się miło, ale nie zdążyłam zapytać moich babć i ciotek, czy miały podobnie. Był to jednak czas wyjątkowy, pieczołowicie planowany i przygotowywany, jedyny w roku, wyczekiwany przez dzieciaki. Śpiewało się (a nie puszczało z radia, czy komputera) kolędy oraz cieszyło rodzinnym ciepłem oraz towarzystwem.
Teraz Święta zaczynają się w galeriach handlowych. Na sztucznych choinkach błyszczą się chińskie, plastikowe bombki. Zewsząd słychać „Wham” i „Last Christmas”. Telewizje zaczynają powoli puszczać „Kevina” i „Holiday” z Cameron Diaz i Kate Winslet…. Dramatycznie przypominają mi, że nie mam prezentów dla bliskich. Co im kupować, jak wszystko mają? A na, to czego nie mają, mnie po prostu nie stać. Przypominają mi, że nie zaplanowałam zakupu makowców, przypominających nieco te, które piekła babcia. Zaczyna się robić nerwowo. Trzeba się zawczasu poumawiać z paczworkowymi krewnymi kto, kiedy i w jakiej konfiguracji odwiedza lub będzie odwiedzany?
Przy okazji statystyki podają, że najwięcej awantur rodzinnych wybucha właśnie w święta… I jak się tu radować? Komercja i tyle? Czy jeszcze jakieś miłe wspomnienia i spotkania.
Tymczasem życzę Państwu dobrych, miłych świat bez zbędnego stresu.